Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2021, 17:51   #134
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
- Osz wy świnie! - Krzyknęła Deidre, widząc co się dzieje, i posłała błyskawicę w metalowego tygrysa atakującego plecy Amary. Oberwał.

Widząc w jakie tarapaty wpadł Wieszcz, Kargar podleciał na ratunek, uderzając mieczem w łapę która pochwyciła towarzysza. Cios był celny, i wielgachny konstrukt oberwał… miecz wojownika jednak zgrzytnął mocno po łapie stwora, a sam Kargar wyczuł mocny opór. Drań był potężnie opancerzony, no ale oberwał

Bharrig, choć wcześniej miał jeszcze jakieś wątpliwości, teraz wyzbył się je wszystkie: przegrali. Pchali się za daleko w nieznane i ostatecznie to ich zgubiło. Pozostało jedynie zminimalizować straty.

Druid podleciał bliżej Endymiona, starając się ominąć golema. Będąc w zasięgu, wykrzyczał zaklęcie, dzięki któremu Amara i Endymion mogli chodzić w powietrzu. Następnym w kolejności byli Geri, Janika i Deidre.

- Wynosimy się stąd! - zawołał Druid.

Co do pochwyconego Wieszcza, sam nie miał pojęcia, co z tym zrobić - zdawało się, że tylko alchemia Janiki była w stanie czynić jakieś szkody w wielkim mechanicznym gorylu. Sam nie posiadał już zaklęć, które mogłyby odratować wieszcza, a sama fontanna, choć emanowała potężną magią, nie dała się w oczywisty sposób wykorzystać. Pozostawało brać nogi za pas.

Gabriel nie bardzo widział szansy na wydostanie się z tej pułapki. Ale miał zamiar odwlec nieco chwilę, gdy konstrukt ruszy na jego kompanów. Miał zamiar korzystając z mocy laski rzucić na siebie zaklęcie leczące… zgniatany jednak, pochwycony, nie umiał z niej skorzystać. A nawet gdyby, rany jakie otrzymywał, i tak pewnie by tak otępiały jego zmysły, iż nie mógłby się skoncentrować…

Janika wyciągnęła z kieszeni kolejne dwie bombki, i rzuciła nimi w konstrukta. Pierwszą dostał druga jednak była niecelna… kwas - jako dodatek owych bomb - robił jednak swoje.

Na ciele kolosa pojawiły się pierwsze rysy i pęknięcia…
- Damy radę! - Krzyknęła Deidre - Wielki mięknie!

Endymion warknął, odmachnął się szeroko rozpędzając odrobinę tygrysy i wyrwał się ze zwarcia. Dzięki magii Bharriga pobiegł w górę, jak po niewidzialnych schodach i szerokim łukiem obiegł golema by stanąć za jego potylicą. A rany po pamiętnym stratowaniu wciąż dawały się we znaki.

Widząc, iż Endymion wieje, Amara również postanowiła się wycofać, i dzięki magii Bharriga wspięła się na pobliski "regał", z dala od otaczających ją metalowych tygrysów.

Wielki kolos ponownie zaś zgniótł Gabriela w swojej łapie… kości Wieszcza strzelały, ciało było zgniatane, a mężczyzna nawet odkaszlnął krwią. I w końcu jego zmysły pochłonęła ciemność. Wtedy też, wielki konstrukt odrzucił go niedbale w bok, choć z dużą siłą. Gabriel poleciał dobre 8m łukiem, i plasnął na posadzkę daleko poza miejscem walki bez ładu i składu.

Metalowe tygrysy, widząc zaś brak wrogów… nagle zniknęły. Jeden po drugim "puf, puf, puf…" znikały. Ale sukinkoty nie zniknęły całkowicie. One się przemieściły magicznie!

I zaczęły się pojawiać na "regałach", a właściwie trochę wyżej niż w połowie drogi w górę, zaczynając się wspinać ku śmiałkom! Jeden do Deidre, jeden do Geriego, jeden do Janiki. Dwa do Amary!

~

- Ty skurwysynu!! - Wrzasnęła Deidre, na całą sytuację z Gabrielem, po czym pobiegła wymijając Gariego po "regale" i pieprznęła w konstrukt kolejną błyskawicą. Oberwał solidnie w metalowy łeb i pojawiły się kolejne ślady uszkodzeń. Przerośnięte bydle miękło.

- Dystans! Zwiększcie dystans! - darł się Endymion do Deidre i Janiki rypiąc kolosa raz po raz w czerep - tygrysy idą!

Zdobyczny, magiczny miecz Paladyna, nie radził sobie zbyt dobrze z opancerzeniem kolosa… trzy ciosy trafiły wroga, efekty były jednak niezbyt zadowalające. A rany Paladyna wciąż krwawiły…

Bharrig pomknął w stronę Wieszcza, żeby go podnieść. Zawołał jeszcze:
- Geri! Broń Deidre!

A tygrys skupił się na jednej z metalowych bestii, wyczekując tylko, aż jeden z nich podejdzie bliżej z zamiarem zrzucenia go.

Bharrig, kiedy tylko wylądował, zmienił się z powrotem w krasnoluda. Wyglądało na to, że wszyscy przeciwnicy są zajęci jego towarzyszami na “regale”, więc mógł ostatecznie odratować Gabriela. Oczywiście, jeśli nikt nie zwróci na niego uwagi.

- Pieprzony blaszaku, zostaw go! - warknął Kargar, widząc jak konstrukt zmiażdżył Gabriela i odrzucił go jak jakiegoś śmiecia. Wściekle ponowił swoje ataki, żałując że ten stwór pewnie nie czuł bólu. Wielki miecz wojownika chlasnął dwa razy bydle z metalu, zadając rany. Szkoda tylko, że wróg nawet nie pisnął… ale pojawiły się nowe ślady uszkodzeń na ciele konstrukta, dobre i to.

- Dalej, chyba zaraz go powalimy! Moje ostrze jednak na wszytko działa! - Ryknał Kargar.

- Jak umierać, to wspólnie?! - Krzyknęła Janika, i rzuciła kolejną bombką w konstrukt. Pieprznęła mała eksplozja, praktycznie tuż obok Kargara, a kolos został znowu osmalony i dodatkowo poparzony kwasem.

Zachwiało nim… jego wielka piącha trzasnęła jednak wojownika, aż temu na moment pociemniało w oczach po czym bydle odwróciło się i tak samo smagnęło Endymiona.

A pieprzone, metalowe tygrysy, wspinające się po "regałach"… znowu zniknęły. I pojawiły się tuż obok śmiałków.

Jeden z nich będąc obok Deidre, smagnął ją pazurami i po chwili poprawił i uczepił się ciała Zaklinaczki, przyciągając ją do siebie… ugryzieniem jednak spudłował.

Dwa zaatakowały Geriego. Pazurami celnie, pazurami niecelnie, ugryzieniem również. Ale jeden uczepił się i tygrysa… drugi zaś również raz trafił pazurami a reszta ataków była niecelna… ale i on owe pazury wbił w ciało Geriego, i nie miał zamiaru puszczać.

Na sąsiednim regale, dwa kolejne metalowe sukinkoty osaczyły Amarę. Mniszka z tych wszystkich ataków obu wrogów, oberwała raz pazurami ale jej się udało nie dać się złapać.

Bharrig, już pod swoją zwykłą postacią Krasnoluda, znalazł się przy zmasakrowanym Gabrielu zalegającym na posadzce...
 
Lord Melkor jest offline