- Rozwalcie wielkiego!! - Ponownie krzyknęła Janika, do obu latających wojaków, zrobiła krok w tył, i rzuciła dwie bombki w zad jednego z tygrysów naprzykrzających się Geriemu. Wybuchy, ogień, kwas… pieprzony tygrys zginął!
Ale wynalazki małej zielonej, uszkodziły i jedną z tub w górnym rzędzie, i ta w końcu pękła, wylała się z niej zielona woda, a jeden bezwładny, "demoniczny" cosiek poleciał w dół tuż obok Kargara, i przygrzmocił w podłogę 6 metrów niżej.
Bharrig uklęknął i wyciągnął zza pazuchy miksturę leczenia, a następnie wlał ją ostrożnie umierającemu Wieszczowi w gardło. Dotykając Wieszcza, przekazał także jemu część mocy zaklęcia chodzenia po powietrzu.
Geri szarpnął się, próbując wydostać się ze zwarcia, aby kontratakować… i po chwili się udało. Następnie, zaatakował raz jeszcze tygrysa obok niego pazurami. I po chwili to on zwarł się z metalowym przeciwnikiem.
Powrót do życia był dla Gabriela nie tylko zaskakujący, ale i niezbyt miły, bowiem bolało go wszystko, co tylko mógł sobie wyobrazić, oraz parę rzeczy, o jakich nawet wcześniej by nie pomyślał.
- Dzięki! - rzucił w stronę druida, który ocalił mu życie, a potem, by zbyt szybko tego daru nie zmarnować, wykorzystał rzucony wcześniej czar i oderwał się od podłogi wznosząc się 6 metrów do góry.
Deidre próbowała uwolnić się ze szponów metalowego tygrysa… jednak daremnie.
- Aaaaach! Puszczaj mnie!! - Krzyknęła.
- Zdychaj wreszcie! - warczał paladyn tnąc i siekąc konstrukta po głowie i ramionach. I tylko jeden cios dał jakiekolwiek efekty. Marność nad marnościami…
Amara zaatakowała jednego z tygrysów serią ciosów korzystając z magii Gabriela, i własnych mocy Ki by przebić twardy metal wrogów ale tylko dwa z nich dosięgnęły przeciwnika… i było to stanowczo za mało, by go załatwić.
Kargar czując wzmocnienie magią Gabriela, desperacko zadał serię uderzeń swoim wysysającym życie mieczem. Zadał sporą szramę na torsie wielkoluda, aż z jego wnętrza posypały się iskry, a po chwili poprawił jeszcze raz, tym razem wbijając głęboko miecz a konstrukt… zabuczał, po czym zgasło jego świecące oko. Zachwiał się, i poleciał na plecy, prosto na Endymiona, który jednak usunął się w porę z drogi. Pieprznięcie kolosa o podłogę doprowadziło do zadrżenia wszystkiego wokół, i do dzwonienia w uszach śmiałków. No i ta spora chmurka kurzu… ale Kargar nie miał dosyć, i wyprowadził szybko kolejny cios w pobliskiego tygrysa, zmagającego się z Gerim. Metalowy zwierzak dosyć mocno oberwał.
Obydwa tygrysy flankujące Amarę wyprowadziły ciosy pazurami i ugryzieniami, Mniszka jednak uniknęła wszystkiego.
Metalowy tygrys, zmagający się z Gerim, nie zważając na pazury wbite we własne "ciało"... zaatakował ugryzieniem i raz trafił pazurami również wczepiając się w ciało przeciwnika. Tygrysy mocowały się na całego, zadawały razy, przyciągały do siebie przeciwnika…
Deidre krzyczała. Krzyczała z bólu, gdy metalowy tygrys rozrywał jej ciało, wczepiony w nie pazurami. Smagnął ją drugą łapą, chybił ugryzieniem, ale nagle zaczął i rozszarpywać Zaklinaczkę tylnymi łapami. Rogate dziewczę zdecydowanie miało kłopoty…
~
- Trzymaj się!! - Krzyknęła Janika, i popędziła do Deidre, rzucając w zad tygrysa bombką. Oberwał nią solidnie i ledwo co już stał, ale stał… uczepiony Zaklinaczki.
Geri nie odpuszcza i nadal smagał pazurami i zębami metalowego tygrysa, z którym był w zwarciu.
Bharrig, nie tracąc czasu, zaczął przywoływać gryfa, aby dokończyć pozostałe metalowe tygrysy.
- Możesz… w… końcu… zdechnąć?! - Amara okładała pięściami tego samego tygrysa co wcześniej. Oberwał cztery razy i ledwo co stał, ale nadal sukinkot nie padał.
Gabriel wzniósł się w górę o kolejne 3 metry, a potem rzucił zaklęcie, dzięki któremu za tygrysem atakującym Amarę pojawiła się widmowa niewiasta z mieczem.
- Atakuj tygrysa - polecił zaklinacz, co ta uczyniła, i ciosem miecza zraniła owego tygrysa.
Endymion warknął gniewnie i splunął by za upadającym konstruktem gdyby nie to, że dziewczyny miały kłopoty. Szybko ocenił, że choć przy deidre już się tłok robi to to właśnie ona jest w większym niebezpieczeństwie. Ryknął z mocą i zaszarżował z wysokości prosto w tygrysa rozrywającego ciało diablicy.
Cios mieczem, mimo dokuczającego krwawienia, zakończył istnienie tygrysa, i Zaklinaczka była już bezpieczna…
Kargar wydał z siebie okrzyk triumfu kiedy w końcu opadł metalowy olbrzym ale krzyki towarzyszy nie pozwoliły mu długo cieszy się zwycięstwem. Kontynuował więc walkę z najbliższym tygrysem. Trzy potężne ciosy Kargara wprost poszatkowały na części pierwsze jednego z tygrysów… zarówno Geri, jak i Deidre byli więc już bezpieczni… a uwolniona Zaklinaczka, mimo odniesionych ran, lekko się uśmiechnęła pod nosem, po czym potraktowała tygrysa przy Amarze serią magicznych pocisków. Ten też w końcu padł.
Został więc już tylko jeden, naprzykrzający się Mniszce nadal próbujący ją jakoś zranić.
Jego ataki były jednak niecelne…