Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2021, 21:58   #456
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Ubentag; ranek; pusta karczma


Joachim kiwał głową Sebastianowi na jego uwagi na temat stanu karczmy. Młody cyrulik wydawał się mieć głowę na karku. On sam nie lubił tracić zbyt wiele czasu na tak… przyziemne sprawy jak jakieś remonty.

- Tak, mi też wydaje się że to miejsce się nada na nową siedzibę zboru. Wymiana okiennic to oczywista sprawa, uważam że powinniśmy też sprawdzić czy mamy jakiś sąsiadów co mogliby sprawiać kłopoty. No i ważne żeby piwnica była dość duża na nasze spotkania i rytuały, jakieś tajne przejście z niej jako droga ucieczki tez pewnie by nie zaszkodziło….

- A dziękuje też za informacje co do Starszego i Karlika. Jak często mamy spotkania zboru, raz w tygodniu?

- Tak, raz w tygodniu. Zwykle w Angestag. Tak jak ostatnio. - przyznał Sebastian rozglądając się po różnych zakamarkach tego opustoszałego budynku.

- Piwnic tu chyba nie ma. A przynajmniej żadnej nie znalazłem. Ale jak będzie to tylko dla nas to miejsca jest aż nadto. Trochę zależy czy mamy tu się spotykać niby przypadkiem, otworzyć karczmę czy też zrobić jeszcze co innego. - cyrulik machnął ręką na filary podtrzymujące galeryjkę na piętrze.

- Hmm, otwarcie karczmy przyniosło by pewnie dochód ale czy nie ściągnęło by zbyt dużej uwagi? - zadumał się Joachim, poklepując filar.
- Może lepszy byłby tutaj jakiś magazyn. I piwnicę pewnie należałoby zrobić jak nie ma - zastanawiał się nad oficjalnym przeznaczeniem dla budynku.
Pójdziemy sprawdzić sąsiadów? - dodał po chwili.

- Jak otworzysz karczmę albo coś podobnego to nie będzie dziwne, że ktoś tu przychodzi. Także i my. Ale będą się tu kręcić różni obcy. No a jak zrobisz sklep czy budynek mieszkalny no to na odwrót. - Sebastian wzruszył ramionami dając znać, że to jedna z tych sytuacji gdy kij ma dwa końca. I mocno zależy na co komu zależy bardziej.

- A przejść się możemy. Zobaczymy kto tu mieszka. - zgodził się bo właściwie już zbyt wiele do oglądania tutaj nie było. Znów wyszli na zaśnieżoną ulicę zasypywaną porannym gradem. Kamienica naprzeciwko wejścia do opuszczonej karczmy też wyglądała na pustą. Nieco po skosie jednak paliły się światła i było zrobione przejście w śniegu to pewnie ktoś tam mieszkał. Zaś po prawej i po skosie był jakiś sklep na parterze a na górze mieszkania kolejnej kamienicy.

- Od czego chcesz zacząć? - zapytał młody cyrulik naciągając mocniej czapkę i kaptur aby uchronić się od chłoszczących grudek spadających z nieba.

- Może sprawdźmy najpierw ten sklep? - zasugerował czarodziej, szybko przechodząc pod gradem i pukając do drzwi.

Młody cyrulik zgodził się z kolegą i obaj ruszyli do tego budynku po skosie do opustoszałej karczmy. Jak znaleźli się w środku okazało się, że to sklep z ubraniami. Gdzie urzędował jakiś pulchny mężczyzna z rzedniejącymi włosami. A dominowały w nim ubrania na zimę i na morze. Różne płaszcze, czapki, rękawiczki, sztormiaki i tego typu rzeczy. Raczej nastawione na rybaków i marynarzy więc na niezbyt zasobną kieszeń. Gospodarz zwrócił na nich uwagę bo zapowiedział ich dzwonek o jaki uderzyły otwierające się drzwi i o tej wczesnej porze pośród padającego gradu byli jedynymi klientami w tym sklepie.

- Dzień dobry, taka pogoda to się ciepłe stroje przydadzą, rozejrzę się. - zagaił z uśmiechem Joachim.
- A przy okazji zastanawiamy się nad kupnem domu obok, czy to spokojna okolica?

- “Czerwonego koguta”? - zapytał sprzedawca zerkając przez okno na wskazany przez obu gości budynek. A gdy zaczęli oglądać wiszące na stojakach ubrania pokiwał głową zgadzając się na to.

- Tak, tu jest spokojnie. Spokojna okolica. - potwierdził domysły młodszego od siebie klienta.

- Czyli żadnych kłopotliwych sąsiadów nie ma, ani jakiś szczególnie wścibskich? - Zapytał się czarodziej, biorąc w ręce solidny podszyty lisim futrem płaszcz.

- Wścibskich? Nie chyba nie. Nie bardziej niż gdzie indziej. - tym razem pytanie zaskoczyło sprzedawcę i chyba nie do końca był pewny jak odpowiedzieć.

- Ktoś w ogóle interesujący tu obok mieszka? I po ile ten płaszcz podszyty futrem lisa? - Joachim uśmiechnął się, licząc, że jako klient wzbudzi sympatię rozmówcy.

- Za ten to będzie 12 monet. - możliwość zakupu zwróciła uwagę kupca. Odwzajemnił uśmiech i zachęcająco machnął dłonią. - Prosze przymierzyć i zobaczyć jaki wygodny. I solidny a wcale nie ciąży. - dodał przyjaznym tonem. - A interesujący to na przykład kto? - zapytał chyba znów trochę nie wiedząc o co właściwie pyta młody klient.

- No, mnie interesują spokojni sąsiedzi - dodał czarodziej. - Tak, płaszcz chyba wezmę…

- No to powinieneś być zadowolony. Tu sami spokojni. Ten “Kogut” to kiedyś no wiadomo, jak to karczma, trochę hałasów wieczorami było ale już od lat stoi pusty to teraz spokój i cisza. - odparł sklepikarz czekając czy sfinalizują tą wymianę płaszcza. Na niego jakiś szlachcic by pewnie nie spojrzał drugi raz ale dla kogoś o nie tak wysokim statusie to był całkiem dobry płaszcz.

- To dobrze słyszeć. A płaszcz wezmę, przy takiej pogodzie się przyda. - Czarodziej skinął głową i zadumał się, czy gdzieś tu w okolicy nie znalazłby też kwatery dla siebie. Jeszcze chwilę przeszli się dookoła z Sebastianem, stwierdzając że lokalizacja raczej nadaje się na siedzibę kultystów.

**********************************************

Karczma Chybotliwa

Rozmowa z ludzkim rybakiem

- Ciekawa historia, myślę że modlitwy do Mananna nie zaszkodzą… - Joachim starał się nie okazywać sceptycyzmu słysząc historię opowiadaną przez rybaka.
- Czy miejsce w którym to usłyszałeś te dziwne dźwięki to mniej więcej to samo miejsce, gdzie ginęli rybacy? - spytał się.

- Kto go tam wie. Jedną z łodzi znaleziono niedaleko. Inną chyba całkiem gdzie indziej. A jeszcze była jedna czy dwie ale nie wiem gdzie je odnaleźli. No i wiesz jak to na morzu. Zależy ile czasu dryfowały to i tam je znaleźli. Znaczy, nie musiała ich ta morska poczwara zeżreć tam gdzie znaleziono puste łodzie. - starszy rybak wzruszył ramionami i zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią. Ale widocznie nie było zbyt łatwo porównać mu to z innymi historiami o zaginionych rybakach i ich pustych łodziach.

Joachim spojrzał nieco sceptycznie na rozmówcę. Ograniczenie lokalizacji gdzie ginęły łodzie na pewno by pomogło.

- I mówisz, że ciał nie znaleziono? A powiedz, jakbym ci zapłacił, to byś potencjalnie zabrał mnie na poszukiwanie tego potwora który porywa marynarzy?

- No nie znaleziono. Jak taka morska wiedźma ich zaczarowała, utopiła i zjadła no to nie ma żadnych ciał. Same puste łodzie zostają. - mężczyzna wzruszył ramionami na znak, że dla niego to oczywista zależność.

- Ale jak to zabrał na poszukiwanie potwora? To ile byś zapłacił? - zapytał po chwili sceptycznego milczenia sondując temat ewentualnego zarobku.

- A ile wyciągasz przeciętnie z jednego dnia połowu? - spytał się Astromanta, nie będą pewien jaka suma byłaby właściwa.

Rybak zastanawiał się dłuższą chwilę. Wyglądało jakby bił się z myślami. Nerwowo stukał palcami w stół nawet pewnie nie do końca zdając sobie z tego sprawę. W końcu przemyślał sprawę bo się odezwał ponownie.

- Za 20 monet mogę cię tam zabrać. - podał swoją cenę patrząc przez stół na reakcję młodszego rozmówcy.

- Dobrze, tyle mogę zapłacić, to ustalimy dogodny termin. - Joachim skinął głową.
- Ile osób może się zmieścić w twojej łodzi, jakbym chciał kogoś jeszcze wziąć do pomocy?

- To zależy. - odparł rybak z trochę niewyraźną miną. Jakby zastanawiał się czy nie podał za niskiej ceny albo czy w ogóle dobrze zrobił zgadzając się na taki rejs.

- Ja jedną osobę to mogę zabrać i powiosłować. No może dwie. W ogóle to by pewnie i cztery jeszcze weszło no ale to już musieliby wiosłować sami. - powiedział jak to wygląda obsada jego łodzi pod kątem takiego rejsu.

- Jak tam faktycznie jest jakiś potwór morski, to wziąłbym jakiegoś zbrojnego do pomocy… Który dzień w tym tygodniu by ci pasował na wyprawę?

- Tak, można kogoś wziąć. Najlepiej jakby też wiosłował. A dzień to no kiedy ci pasuje. Tylko byś musiał mi powiedzieć dzień wcześniej bo ja to inaczej wypływam jak jeszcze ciemno. No i pogoda by musiała być spokojna. Bo jak duże fale to nie ma co wypływać. - rybak zastanawiał się chwilę nim odpowiedział. Wyglądało jakby dzień jako taki nie był dla niego tak ważny jak pogoda od jakiej byli uzależnieni wszyscy rybacy. No i aby klient uprzedził go z dzień wcześniej, że następnego chce wypłynąć.

- Dobrze, to datę sobie potwierdzimy jeszcze dogodną… rozumiem, że wieczorami ciebie mogę tu znaleźć. I masz jeszcze jedno piwo na mój koszt - Joachim uśmiechnął się do rozmówcy. Planował na tę wyprawę wziąć przynajmniej swojego ochroniarza Gunthera, a może i też Egon by się zgodził lub któryś z jego ludzi, co właśnie słyszał że bestię groźną upolowali? Im wprawdzie były chyba bliżej do Khorna niż do jego patrona, a podobno te dwie Potęgi Chaosu nie przepadały za sobą, no ale przecież mieli tutaj działać jako jeden zjednoczony kult... a jakby faktycznie natrafili na jakaś niebezpieczeną kreaturę, jak zrozumiał ze swojej wróżby, to nie zaszkodził by ktoś osłaniający go podczas tkania zaklęć...

Rozmowa z niziołkiem

- A ten Brauer to ma jakąś tu reputację, czy po prostu zwykły kupiec? - poruszył też ten wątek.

- Pewnie, że ma! Szachraj i kanciarz! Zawsze niedoważa nasze ryby a jak ktoś chce sprzedać gdzie indziej to nasyła swoich synalków! Teraz pewnie po prostu zaczęli topić ciała a wszyscy myślą, że to jakaś syrena! - niziołek był bardzo zbulwersowany taką możliwością. I zdawał się święcie przekonany, że tak właśnie jest i to ów Brauer stoi za zniknięciami tych rybaków.

- Myślisz, że byłby do tego zdolny? - Joachim przechylił głowę i sceptycznie popatrzył na rozmówcę. Możliwe że tamten po prostu miał na pieńku z Brauerem…

- A dlaczego nie? - odparł niziołek pytaniem na pytanie. - Ktoś ci się stawia, zaczyna wozić połów do kogoś innego, to tracisz dostawcę a więc i karliki. No to bierzesz i łapiesz delikwenta, wywozisz gdzieś na morze, albo po prostu tam podpływasz, wywalasz za burtę i tyle. W takiej zimowej wodzie to chwila wystarczy i każdy tonie nawet jak umie pływać. I odpływasz. I masz to co widać. Puste łódki bez rybaków i nikt nic nie wie. A ta baja z syreną to idealna. Ludzie sami dostarczą przykrywkę i nikt nie będzie cię podejrzewał bo przecież to syrena ich załatwiła. A powiem ci coś bo widzę, że młody jesteś ja tu pływam już 20 lat i nigdy, żadnej syreny tu nie widziałem. Nawet nie słyszałem żeby ktoś widział czy cokolwiek z syrenami wspólnego. A teraz jak Brauer zaczął tracić dostawców nagle jakaś syrena się objawiła? Wygodne nie? - niziołek pokręcił głową i dalej trzymał się swojej wersji wydarzeń. I według niego nie było w tym nic ponadnaturalnego, zwykłe porachunki nieuczciwego kupca.

- Interesujące, nie spodziewałbym się takich metod po kupcu, ale może zbadam tę sprawę. - Joachim złożył ręce w zadumie. Może powinien jutro rozmówić się jutro z tym całym Brauerem…. choć przecież gwiazdy nie wskazywały w swym objawieniu na coś tak banalnego…

- Bo go nie znasz. Wszyscy co go nie znają myślą, że to tylko kupiec rybny. - niziołek wyjaśnił mu, że niewiedza młodszego mężczyzny wcale go nie dziwi jeśli nie miał wcześniej do czynienia z tym Brauerem.

- Dziękuje za te informacje, może mi się przydadzą... - czarodziej skinął głową, powoli kończąc rozmowę i zastanawiając się czy to fałszywy trop czy jednak go zbadać.


*************************************
Po powrocie do szlacheckiej rezydencji gdzie gościł, uprzedził Gunthera o potencjalnej wyprawie na morze i ponownie poszedł na górny balkon by przyjrzeć się przed snem układowi gwiazd. Tym razem chciał postawić wróżbę, czy warto iść tropem tego kupca Brauera.

Rano przy śniadaniu na które starał się wstać choć nie był rannym ptaszkiem, wspomniał van Hansenom, że zajął się sprawą syreny i ma już pewne tropy w tej sprawie. Podziękował im też serdecznie za gościnę, zaznaczając jednak że docelowo poszuka sobie własnej siedziby w mieście. Spytał się, czy mieli okazję poznać Lady Pirorę, która wywarła na nim pozytywne wrażenie.

Następnie miał zamiar poszukać Egona by omówić ewentualne wsparcie w polowaniu na rzekomą "syrenę" oraz ewentualnie odnaleźć kupca Brauera.

Swojego sługę Svena planował zaś zapytać jak idą poszukiwania lokum dla niego zgodnie z wydanymi dyspozycjami. W sumie mógłby też poprosić go o dowiedzenie się czy jest jakieś miejsce przy murach miejskich, gdzie łatwo by było przemknąć się tak by straż się nie zorientowała.

 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 11-11-2021 o 22:01.
Lord Melkor jest offline