Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2021, 09:10   #45
obce
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację


Przesunęła wzrokiem od milczącego wciąż Kamienia ku timorycie pomarszczonemu, który zdawał się jej równie leciwy co Durga. Uznawcą mógłby być nie tylko dla niej, nie tylko dla jej ojca i matki, ale dla babki nawet, której starość umysł przecież zaczęła odbierać tego lata. A jednak ciekawa go była. Podeszła do niego bliżej, wzrok wbiła w twarz jego oraz ręce i Animur widział, że go ocenia. Śledziła bruzdy na jego twarzy, głębokie jak koryta rzek, w konstelacje łączyła drobne przebarwienia na jego skórze, zdało się, że włosy siwe liczyła nawet. Robiła to jak wszystko inne: bez śladu skrępowania i jakiejkolwiek dyskrecji. Robiła, bo chciała.

- Jam się sam o tą funkcję nie ubiegał - zadeklarował Trójoki i Wrona przechyliła głowę, wypatrując znaków nieszczerości na jego twarzy.

Ale po prawdzie czy to znaczenie miało?
Nie miało.

- Znaczenia to nie ma, starcze - powtórzyła na głos swoje myśli. - Nie ma co skomleć jak dziewica w barłogu. Jest jak jest.

Było jak było. Rune dzieckiem mogła przy starym stracharzu się wydawać, ale swoje wiedziała. Tylko głupiec płynął pod prąd, gdy wzbierał nurt rzeki. Tylko głupiec próbował zmienić to, co już się wydarzyło. Tak jak tylko głupiec brał za pewnik coś, co jeszcze nie nastało. Tacy głupcy tonęli. Woda w końcu nie była łaskawa i zabierała wszystko.

Rzeka zdarzeń wzbierała teraz dookoła nich, porywała ich ze sobą jak połamane gałęzie drzew.

- Jest jak jest - mruknęła ponownie i tym razem ciche słowa były jak z samego oddechu utkane.

Splotla ramiona na piersi, gdy mykes kolibę opuściła, odprowadziła ją wzrokiem. Zaśmiała się dziwnie: krótko i ostro, z błyskiem jakiejś ciemnej uciechy w oczach. Pióra musnęły skórzaną kurtę, zaszeleściły miękko, gdy pokręciła głową powoli.

- Ciałopalenie to wasz zwyczaj. Po krwi babki oddałabym go ciszy i ptakom a nie płomieniom i kobiecemu wyciu. Ale skoro Durga się zgadza, nic mi do tego. - Mimo to skrzywiła się nieładnie, z tym cieniem smutku, który widoczny był już wcześniej, gdy wcześniej nachylała się nad zmarłym i szeptała coś do zimnego ucha. I zaraz potem poprawiła kłamstwo: - Skoro Durga się zgadza, nie będę o to walczyć. Choć chciałabym, żeby bardziej mój był, a mniej wasz.

Wzrok jej do miejsca, gdzie Haruk wcześniej stał uciekł, fuknęła przez nos jak kot trochę, przestąpiła ze stopy na stopę.

- Smark nie jest kluczem, starcze. On jest... - zmarszczyła brwi, próbując zamknąć myśl w odpowiednich słowach. - ...soczewką. Jak w zwergowym wynalazku. - Kciuk i palec wskazujący złączyła razem okrąg tworząc, oblizała wargi, usta ściągnęła w namyśle. - Vusala kiedyś mi pokazał krążek ze szkła. Taki lekko wypukły, idealnie gładki. Na słońce go wystawił i światło się w nim skupiło jakoś, jakby sam ignys z powietrza zgarniał. Dziurę nim w drewienku wypalił. Taką pycią - dodała ze śladem dziecinnego iście zachwytu, który wciąż musiał być w niej żywy. - Ze smarkiem jest tak samo. On jest soczewką, którą ktoś w palce chwycił i słońca w nią nałapał. Rozumiesz? Rozumiecie? Jeśli zapolować mamy to złapać nam trzeba tego, kto soczewkę trzymał i na Baktygula skierował. Smark… Możliwe, że smark narzędziem bezwolnym tylko był i to nie przeciwko smarkowi stajemy. Nie lekceważ tego, starcze, Otokę prowadząc. Czy Gulgun połączony z nim? Nie wiem. Czy drugą soczewką zostanie? - pokręciła głową ponownie, rozłożyła ręce, popatrzyła na Kamienia. - Jak myślisz? - zapytała.
 

Ostatnio edytowane przez obce : 12-11-2021 o 15:19.
obce jest offline