Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2021, 16:38   #458
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; Dzielnica Południowa; ul. Kazamatowa
Przedpołudnie

Egon stwierdził, że co jak co, ale w tej robocie pieniądze były za darmo. Stać i pilnować paru drabów, żeby się raczyli łaskawie umyć? Zastanawiał się, czemu wcześniej po prostu nie podbił o zatrudnienie w kazamatach.

Jeśli Ulrich rozpoznał go (a widać było, że tak), to facjata Egona pozostała niewzruszona.

Sam na razie nie miał żadnych pomysłów, jak pogadać z Ulrichem, więc po prostu zamierzał robić to, co robią inni strażnicy. Być może okazja nadarzy się po drodze.

O okazję nie było tak łatwo. W końcu Vogel szorował się przy swojej misce a dwóch innych w swojej. Zaś kilka kroków dalej Egon z kilkoma strażnikami dozorował ich aby nie robili żadnych głupot. Trudno było w takich warunkach złapać moment aby zostać chociaż na chwilę sam na sam z Urlichem skoro wszystkiemu leniwie ale jednak przyglądali się Rolf i pozostali. W końcu czas tego szorowania się dobiegł końca i Rolf zarządził powrót do cel. Dwóch strażników miało iść przodem, trójka skutych więźniów w środku a za nimi znów dwójka skazańców.

* * *

Aubentag; popołudnie; kazamaty
Egon i Pirora



- To teraz pójdziemy do bloku specjalnego. - powiedział Stephan gdy wrócili z Egonem po zamknięciu ostatniego ze sportretowanych skazanych. Po czym robił za przewodnika po tych ponurych lochach a brodaty kolega oraz portrecistka ze swoim ochroniarzem ruszyli za nim. Przeszli jakieś korytarze aż dotarli do kolejnego który zdawał się niczym nie wyróżniać i był zakończony mocnymi drzwiami. Stephan jednak podszedł do bocznych które były uchylone. Jak je otworzył okazało się, że to kanciapa strażników. Siedziało ich tam czterech z czego jeden chyba spał na pryczy.

- Przyszła ta portrecistka. - oznajmił Stephan cofając się nieco aby malarka mogła się tam pokazać.

- Aha. To będziesz portrety heretyków robić? No dobra. Ale one są niebezpieczne. Odmieńcy. Więc trzymaj się z daleka aby czegoś nie złapać. Jak coś odwalisz to kończymy widzenie. - powiedział odpowiednik Rolfa przedstawiając warunki widzenia i sprawdzając czy dziewczyna z jaką rozmawiał to zrozumiała i traktuje poważnie.

- Dobra, dobra - rzekł Egon. - Ja się zajmę sprawami, jakby coś się stało. Argumenty mam, jakby jakiś z tamtych wątpliwości miał - tu Egon strzelił palcami, żeby było wiadomo, o jakie argumenty chodzi.

Egon rozglądał się tu i ówdzie. Wcześniej nie był w bloku specjalnym i zastanawiał się, czy być może znajdzie kratkę ściekową, na której Łasica naznaczyła swój znak. Jeśli miałoby się okazać, że kratka była w bloku specjalnym, to znaczyłoby, że czeka ich znacznie mniej roboty, bowiem wystarczyłoby wyprowadzić wieszczkę do niej i po kłopocie.

Pirora czuła lekka ekscytację w środku ‘specjalnego skrzydła’ kazamat. W końcu będzie mogła zobaczyć wieszczkę z północy która ekscytował się cały zbór.
- Ach na pewno wkroczycie zanim cokolwiek się stanie i mogę czuć się bezpieczna. - Portrecistka odezwała się do obu strażników przechodząc przez drzwi dzielące niebezpieczne skrzydło od zwykłego skrzydła.

- Dokładnie tak panienko. Gieorgij was zaprowadzi. - szef zmiany wskazał na jednego ze swoich ludzi. Sam zaś podszedł do drzwi prowadzących do środka zamkniętej strefy i je otworzył kluczem jaki był jednym z kilku na wspólnym kółku. Za nimi widok nie był przesadnie porywający. Taki sam korytarz z mocnymi drzwiami po obu stronach jak i do tej pory mijali.

- To chodźcie. - powiedział Gieorgij wskazując głową aby iść za nim. Cała czwórka ruszyła do wnętrza właśnie otwartego korytarza. Na samym korytarzu zaś Egon nie dostrzegł żadnych włazów ani innych wejść jakie mogły sugerować zejście na niższy poziom. Szef strażników i jeden z jego ludzi zostali obserwując wizytujących. Tak samo jak to wcześniej opisywała Łasica na zborze tyle, że przy rozwożeniu posiłków.

- Tu trzymamy jedną heretyczkę. Nie wydaje się zbyt groźna ale i tak trzeba uważać, odmieńce potrafią być strasznie podstępne. - uprzedził ich Gieorgij gdy otworzył drugie drzwi po lewej. Ledwo parę kroków od wejścia i obserwujących ich strażników. Jak je otworzył na środku zastali jakąś młodą dziewczynę. Nie wyglądała jakoś groźnie. Raczej jak kolejna mieszczka czy nawet żebraczka. Pewnie przez to zaniedbane ubranie jakie miała na sobie. Stanęła na środku celi i patrzyła na nich przestraszonym i niepewnym wzrokiem.

- No to maluj ją. My tu poczekamy. - rzucił Gieorgij do Pirory zachęcając ją gestem aby weszła do środka.

- Będę pilnował - rzucił krótko Egon.

Heretycy w jego przekonaniu byli takimi samymi ludźmi jak on i w istocie, jego przynależność do kultu potwierdziła jego wcześniejsze domysły. Wolał “pilnować” Pirorę, ponieważ dwóch kultystów mogłoby przekonać uwięzionych do współpracy. Za dużo było tu oczu, żeby porywać się na coś niebezpiecznego, ale kto wie? Może nadarzy się okazja.

- Dziękuje panie Egon, - Powiedziała ale zanim szlachcianka weszła do środka odwróciła się jeszcze przez ramię do głównego strażnika. - Czy mogę wydawać im polecenia? W sensie żeby odgarnąć włosy albo ustawili głowę prosto? To chyba nie są zakazane komunikaty? Chyba że mam to mówić panu Egonowi i on to zrobi. - Spytała Pirora niewinnie i grzecznie.

- Jak coś będziesz potrzebować to Gieorgij ci powie co można a co nie. Masz się do nich nie zbliżać. Ta druga jest przykuta do pryczy i zakneblowana. I tak ma to zostać. Ona jest szczególnie niebezpieczna. Więc będziesz musiała sobie jakoś z tym poradzić. - odparł szef grupki strażników chyba poważnie traktując sprawę. Potem mieszana grupka z blond rysowniczką weszła do tej pierwszej skazanej.

- To ustaw sobie co ci potrzeba. - Gieorgij zwrócił się do rysowniczki dając jej nawet sołek aby mogła na nim usiąść.

- A ty siadaj na pryczy. I nie pyskuj. - mniej przyjaźnie zwrócił się do więźnia. Ta posłusznie pokiwała głową i usiadła na skraju pryczy jak trusia. Na pierwszy i drugi rzut oka wcale nie było widać po niej żadnych mutacji. Gieorgij oparł się ramieniem o ścianę przy wejściu na korytarz a Stephan o boczną plecami. I zdawali się czekać aż malarka ponownie rozstawi swoje przybory po czym walnie kolejny dzisiaj portret.

- I jak? - zapytał szef strażników gdy drzwi do celi z pierwszą ze skazanych z bloku specjalnego zamknęły się. Po kolei wszyscy wyszli z celi na korytarz nim Gieorgij zamknął drzwi na klucz.

- W porządku. To teraz idziemy do tej wiedźmy. - powiedział podwładny i dało się wyczuć jak napięcie między strażnikami rośnie.

- To idźcie. Załatwcie to szybko i spadajcie. Jak jakies problemy to zaraz tam wpadniemy. - powiedział szef straży chyba po to aby dodać im wszystkim otuchy. Gieorgio zaś pokiwał głową i poprowadził grupkę w głąb korytarza. Kilka par drzwi dalej. Znów wyjął pęk kluczy i otworzył drzwi wcześniej zaglądając przez mała kratkę do środka. Z wnętrza dobiegał półmrok i cisza. Dopiero lampa zaczepiona a haku przy wejściu rozświetliła celę. To była mała cela, dla jednej, góra dwóch osób. W oczy wpadała prycza, jaką można było złożyć na ścianę. Na niej leżała postać w spódnicy. Kostki i nadgarstki miała przykute metalowymi obręczami do tej pryczy. Postać była kobietą. Ale kobietą o niebiesko - fioletowej skórze z daleka zdradzającą parszywą mutację. Do tego na głowie miała uformowane dwa, długie rogi jakie pewnie gdy stała dodawały jej wzrostu. Ale teraz nie stała. Leżała a nawet chyba spała przykuta do swojego posłania. W ustach miała knebel jaki uniemożliwiał jej mówienie. Całość wyglądała dość żałośnie. Chociaż wśród tych więźniów nie było chyba nikogo kto by prezentował się godnie, mężnie, dumnie czy pięknie. Siedzenie w lochu zdecydowanie temu nie sprzyjało.

- To ona. Słyszałaś szefa. Walnij ten portret i spadamy stąd. Nie podchodź do niej. Ona jest najniebezpieczniejsza z nich wszystkich. Nie mogę się dzoczekać aż ją zaprowadzimy na szafot i spłonie w cholerę. Jeszcze dwa tygodnie i spokój będzie. - chociaż kobieta z rogami nie prezentowała się jakoś szczególnie groźnie jak tak leżała przykuta i zakneblowana to jednak strażnik zdawał się być nerwowy w jej obecności. I chyba na powazenie wolał jak najszybciej stąd wyjść po załatwieniu sprawy.

Egon założył ręce na pierś i z obojętną miną spoglądał na wieszczkę. Cóż, zostały tylko dwa tygodnie na wyrobienie się z tym wszystkim. Jeśli mieli ją ratować czym prędzej, to lepiej by by było, gdyby zaczęli jakiś konkretny plan tu i teraz.

- Niby jak ma ją portretować, jak jest przywiązana? - zauważył Egon. - I knebel ma. Ja tam na tej sztuce to gówno się znam, ale jak bym tak portretować miał, to bryndza.

- No niestety pan Egon ma rację co do knebla, zniekształca twarz ale rozumiem że to dla bezpieczeństwa. - Pirora poparła brata kultystę ale nie upierała się nie wolno było przedobrzać. Przygotowała swoje przybory i zaczęła rysować kobietę, głównie twarz bo w końcu musiał to być portret. starała się mocniej naciskać rysik by kartka pod spodem też łapała kontury twarzy.

- Nie mędrkuj młody. To wiedźma. Jak jej zostawić wolną gębę to nie wiesz nawet co potrafi. Z nią nie ma żartów. Nie ma co się nad nią litować. - Gieorgij odparł jak najbardziej poważnie ale bynajmniej nie miał zamiaru zrezygnować z procedur bezpieczeństwa. I chyba chciał przestrzec nowych przed niebezpieczeństwem które na pierwszy rzut oka nie było widoczne. Rogata kobieta jak tak leżała przykuta do pryczy wyglądała jakby spała więc nie sprawiała groźnego wrażenia.

Pirora zastanawiała się jaki by tutaj fortel wykorzystać by jedno z nich mogło sam na sam zostać z wiedźmą. W połowie rysunku wstała i podeszła do tutejszego strażnika.
- Pan wybaczy ale muszę udać się do wychodka, wiem że to trochę przedłuży pracę ale będę wdzięczna za doprowadzenie mnie do tego miejsca w końcu nie mogę sama się tutaj poruszać.

Egon popatrzył na Gieorgija.

- Gdzie ten kibel niby jest? - zapytał. - W bloku specjalnym nie byłem jeszcze.

Miał nadzieję, że strażnik weźmie ze sobą Pirorę i przynajmniej na parę chwil Egon da znać kobiecie, że uwolnią ją wkrótce.

- Tutaj nie ma, tam dalej jest. Musisz wrócić. Stephen weź ją zaprowadź. - Gieorgij nie robił z tym kłopotow i okazał wyrozumienie dla potrzeb naturalnych młodej rysowniczki. Wskazał na czarnowłosego strażnika i ten skinął głową dając znać aby blondynka poszła za nim.

- To chodź, zaprowadzę cię. - rzekł Stephen i wyszli na korytarz. Tam od razu widać było tych dwóch co wciąż czekali przy wejściu do bloku specjalnego.

- Już koniec? - zapytał szef tutejszej zmiany widząc, ich powracających. Sądząc po jego tonie i minie to chyba byłby zdziwiony jakby już był koniec bo z tą pierwszą mutantką dłużej zeszło.

- Nie, ona musi za potrzebą. Idę ją zaprowadzić. - wyjaśnił Stephen i strażnicy skinęli głowami przepuszczając ich. A jej przewodnik prowadził ją dalej korytarzem aż zatrzymał się przy jednych z mijanych drzwi. Gestem dał jej znak aby weszła do środka.

Tymczasem Egon został sam z Gieorgijem. Który oparł się plecami o ścianę i czekał na powrót rysowniczki. - Długo tu robisz? - zapytał zerkając na niego.

Egon pokręcił głową.

- Od niedawna jestem właśnie - rzekł, po czym jego wzrok powędrował z powrotem do rogatej. - Ty, czemu ona niby taka niebieska jest? I takie rogi ma? Pierwszy raz coś takiego widzę.

Po czym podszedł nieco bliżej i nachylił się nad nią, niby to zainteresowany nowym dziwem, które znalazł w kazamatach. Gdyby tylko mógł na parę chwil rozmówić się z kobietą i przekazać jej, że pomoc nadciąga - może to by podniosło ją nieco na duchu i dało im nieco szersze pole do pomocy jej.

Tymczasem jednak Egon lustrował pokryjomu wzrokiem stan kajdan i łańcuchów.

To były nie tyle łańcuchy co obręcze przymocowane na stałe do krawędzi pryczy w pobliżu narożników. I na oko gladiatora to wyglądały całkiem solidnie. Gieorgij pozwolił mu się zbliżyć pewnie rozumiejąc ciekawość nowego ale tylko na chwilę.

- Lepiej się cofnij, jej trzeba cały czas pilnować. Dajemy jej ziółka aby spała. Jak śpi to robi mniej problemów. Ale już sobie pooglądałeś to się cofnij. - powiedział strażnik machając przyzywająco ręką do siebie aby nowy się wycofał spod pryczy.

- I nawet nie wiesz jacy tu trafiają czasem odmieńce. Zaprzaństwo widoczne gołym okiem. Bo jak u tej drugiej to jeszcze początkowe stadium, wydaje się normalna. Ale nie. Też ma swój brudny sekret pod koszulą. A ta tutaj sam widzisz. Skaza po całości. - strażnik mówił jakby miał okazję już widzieć tutaj sporo. I prezentował popularny pogląd, że fizyczne mutacje są tylko fizycznym objawem zepsucia duszy i mrocznych praktyk w dobitny sposób pozwalającym zidentyfikować winnego. Do tego jeszcze był pogląd, że to albo dobrzy bogowie tak karzą oznaczając współwiernym heretyków albo to ci plugawi bogowie robią to samo chociaż w odmiennym celu. Tak czy inaczej każdy odmieniec zasługiwał na oczyszczający ciało z grzechu stos.

 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline