Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2021, 16:29   #18
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 06 - 2052.10.03; cz; przedpołudnie

Czas: 2052.10.03; cz; przedpołudnie
Miejsce: Detroit; Wixom; zachodnie Walled Lake; dom pogrzebowy
Warunki: wnętrze salonu; jasno, ciepło, na zewnątrz jasno, ziąb, zachmurzenie, umi.wiatr


Mało kto wśród “The Mourners” zrywał się skoro świt jak nie było takiej potrzeby. I tym razem było podobnie. Jak Śnieżka otowrzyła powiekę to na zewnątrz był już następny dzień. Na zewnątrz kłębiły się ciemne chmury oznajmiając wszem i wobec, że zaczęła się pełnowymiarowa jesień. Bliżej miała znacznie cieplejsze widoki. Dwa nagie ciała. Tak skrajnie od siebie różne, że nawet bez ubrań widać było, że pochodzą z różnych gangów. On miał jeszcze trochę opatrunków ale nie na tyle by przysłaniały tatuaże z Matką Boską Glockową czy inne w jakich lubowali się ci z kolorowych gangów u Camino. Ona zaś była drobną blondynką o jasnej chociaż nie śnieżnobiałem cerze. Całą trójkę połączyło to łóżko i wspólnie w nim spędzona noc.

Wczoraj Nico całkiem dzielnie zniósł inwazję dwóch rozochoconych blondynek. A te przecież się nie oszczędzały jak na przeciwległym biegunie domu pogrzebowego - w piwnicy gdzie była kostnica - nie mniej mężnie wspomagały integrację ich bystrzaka z nową koleżanką. Też z innego gangu. Niestety Ash chociaż technicznie i naukowo dominował nad pozostałymi Żałobnikami, nawet nad Rogerem to do tych wygadanych typków nie należał. Nie nadawał się też na lidera. Właściwie to rzadko opuszczał dom i poza swoim rodzinnym gangiem niewiele miał kontaktów towarzyskich. Więc takie wsparcie koleżanek bardzo mu się przydało.

Wieczór spędzony we czwórkę okazał się całkiem udany. Amarante jakoś nie zdradzała oporów do integracji z Runnerami. Ash skądś wyciągnął jakiś bimber, całkiem udany i podobny barwą do herbecianej whisky. Z kuchni Runnerki przyniosły jakaś zagrychę i zrobiło się całkiem sympatycznie. Czarnowłosa gotka nie wydawała się jakoś przytłoczona trójką rówieśników w skórzanych kurtkach. I chyba ją rozbawiło i zafascynowało to, że bazę urządzili sobie w starym domu pogrzebowym. Maja prawdziwą kostnicę z szufladami na ciała, stół do patroszenia trupów i nawet trumny którymi wydawała się wręcz zachwycona. Dwie blondynki zostawiły oboje w kostnicy już dość późnym wieczorem i przeszły po schodach na sam szczyt budynku do latynoskiego kuriera który obecnie zajmował pokój Lucy. I Nico też okazał się całkiem towarzyski wobec swoich obu gospodyń u jakich gościł.


---


- Ale wiało w nocy. Wywaliło tamte stare drzewo dwa podwórka dalej. Zwaliło się na podwórko. - Xavier przy śniadaniu sprzedał im nową ciekawostkę związaną z pogodą ostatniej nocy. Chyba mogło tak być ale akurat obie blondynki trochę nie miały głowy aby ostatniej nocy gapić się co się dzieje za oknem. Dzisiaj zaś można było z górnych okien zobaczyć to zawalone drzewo. Przynajmniej tak mówił topornik.

- Idziecie zobaczyć? - zapytał patrząc po swoich towarzyszach. No i gościu. Młoda i zgrabna bladolica od Parkerów jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności często przykuwała jego spojrzenie. Po samej bladolicej i Aaronie jakoś trudno było zgadnąć jak im się noc udała. Żadne jakoś nie kwapiło się do wyznań i wspominków. Nie warczeli na siebie ale też nie spijali sobie z dziubków. Do pozostałych zaś zdawali się nadal odnosić przyjacielsko.

- Chcesz to idź. Już tak nie wieje. - odparł mu Roger bez większego zastanowienia. Sam sięgnął po kolejną kromkę chleba.

- A co z tobą Amarant? Zostaniesz z nami jeszcze trochę czy już musisz lecieć? - zapytał czarnowłosą jaka siedziała z nimi przy stole.

- Tak zaraz to nie. Ale gdzieś tak na obiad to pewnie już powinnam wrócić do siebie. - gotka odparła dość neutralnym tonem dając znać, że nie ma presji czasu aby się zwijać lada chwila ale też pamiętając co obiecała wczoraj Ollemu miała sama wrócić do domu.

- Jakbyś chciała wracać to daj znać, podrzucę cię. - zaoferowała się blondynka o lekko kręconych włosach. Amarante odwdzięczyła się jej słodkim uśmiechem.

- Myślicie, że z tą wieżą nadajnikową u Camino to przejdzie? - Ash zapytał zerkając ciekawie po pozostałych twarzach. Co prawda to była w głównej mierze decyzja tych wielkich tego miasta no ale podyskutować można było. Zwłaszcza jak mieli zaproszenie na kolejne spotkanie w siedzibie Ligi w najbliższą sobotę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online