Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2021, 09:25   #50
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Siedział Trójoki u wejścia do koliby nakładając na włosy starty korzeń gurguny z deszczówką zmieszany, który intensywną barwę czerwieni miał. Deszcz siekł ciągle. Wiatr wciskał się pod szmaty, pieszcząc chłodem wychudzone ciało timoryty. Za nic miał sobie jednak Animur chłód nocy. Niczym on był w porównaniu do zimna jakie biło niedawno od truchła erzahlera. Specjalnie wystawial starzec twarz na uderzenia zimna, czując drobne krople zraszające mu twarz, wilgoć ziemi tak przyjemną po ciężkich, lepkich miazmatach. Wzdrygał się nie od chłodu, lecz na wspomnienie bezcielesnej obecności, którą wyczuwał podczas Kayrdan. Krzywił się nie przez wiatr co mu z oczu łzy wyciskał, lecz na pamięć bólu co mu ręce podczas ceremonii wykrzywiała.
Myśli Animura były w tej chwili czarne jak jeszcze niedawno dym co z mar się ku powale snuł. Oczywistym dla timoryty było, że ktoś bacznie każdy ich ruch obserwował z Aeynechen. To zawirowania aytheru mu kości wykrzywiały.

Na ten myśli ponury obraz naszedł stracharza Drunga pierworodny. Stanął w świetle drzwi i pogardliwie na siedzącego przy misie spojrzał.

- Zgodę masz starcze, by chłopaka do koliby zabrać. Bacz jednakoż na niego, bo cokolwiek mu się stanie na ciebie spadnie. Osadę czym prędzej z resztą wybrańców opuść i sprawę Baydura zakończ. Jeśliś liczył, że głos z siebie na Otoce dobędę, toś głupi i tyle. Moc zdobyczy za mną stoi, aleć w twym plugastwie uczestniczyć nie będę. Ociec każe też byś rychło trybut wyznaczył, bo się ludziska niepokoją. Tyle od nas.

Wyprostował się na te słowa Trójoki aż mu w kościach strzeliło. Odrzucił na plecy włosy mokre, szkarłatem spływające.

- Butnyś chłoptasiu - sarknął stary. - Butnyś tą butą, za którą Pan Pustki zsyła na nas deszcze. Niemiłym Kaytulowi był Kayrdan. Nie chciał przyjąć do siebie Baktygula. Słowa twego jadowitego nie chcę. - Wstał był stracharz i ku framudze, ku chłystkowi wolnym krokiem podszedł. Szczęka mu się zacisnęła z gniewu i słowa teraz wolno przez zaciśnięte zęby cedził. - Rozgniewany jest bowiem Pan i pychą twą moglibyśmy go jeszcze bardziej rozjuszyć a klęski jakoweś dodatkowo na Olcheyo zesłać. Tedy i ofiara na Otokę znaczną być musi.

Wbił palec w pierś chłopca. Gurguna z mokrych dłoni stracharza zabarwiła szatę wysłannika na czerwono, niczym krew cieknąca z rany. Spojrzał starzec w przerażone oczy Drungowego syna.

- Nie możesz - sapnął młody. - Ociec się nie zgodzą.

- Czyżby? - warknął stukając palcem w pierś chłopaka. Czerwona plama rozlewała się coraz szerzej. - Pewność masz? Sprzeciwi się trybutowi wskazanemu przez Otoki przewodnika? Przewodnika wybranego przez samego Kaytula wolę przekazaną przez Drunga? Sam sobie zaprzeczy?

Starzec tak blisko był swojego rozmówcy, że krople śliny z ust zaciśniętych opluwały mu twarz.

- Drung myślał może, że wskażę Nurbeka - perorował dalej. - Po myśli by to było naczelnika. - Cmoknął z niesmakiem. - Nie! Nie miła by była ta ofiara dla Kaytula! Otoka potrzebuje krwi. Krwi kogoś szanowanego. Krwi kogoś niewinnego.

Splunął pod nogi chłopaka i odstąpił.

- Nie ciebie przecież. Przekaż ojcu, że wyznaczam na trybut Nanę - odwrócił się i wrócił do misy z barwnikiem, - oraz jej syna.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline