Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2007, 19:15   #94
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Na pewno w śród żywych? Jakoś nie mogę uwierzyć, iż tak cudna kobieta jest śmiertelniczką a nie Aniołem.

Minionett rozesmiala sie cicho slyszac te slowa i pogodnie odpowiedziala.

- Z cala pewnoscia wsrod zywych o czym zapewne przekonasz sie w pelni juz niedlugo.

Rainee i Francisco szeptali cos miedzy soba. Widzac to dziewczyna lekko posmutniala lecz nie wypowiedziala ani slowa zajmujac sie Tristanem. Poprawiajac poduszke pod jego glowa zblizyla sie na tyle iz mogl poczuc delikatna won jej perfum przywodzaca na mysle najwspanialsze biale roze z ogrodow jego ukochanej Montaginy. Luzny pukiel jej zlocistych wlosow musnal jego policzek laskoczac.

- Zdaje się, że za szybko wstałem. Za niedługo powinno mi przejść. Najmocniej was przepraszam za kłopot.

Usmiechnela sie do ciebie mowiac.

- To zaden klopot kawalerze. Opieka nad toba sprawila mi jedynie radosc.

Dalsza ewentualna rozmowe przerwalo jednakze pojawienie sie O'Connora wraz z Laureen i kilkaoma jeszcze mezczyznami. Po chwili weszla rowniez kobieta, ktora widzieliscie przez chwile na statku, tuz przed tym jak pochlonelo was morze. W malym pomieszczeniu zrobilo sie naprawde tloczno. Mezczyzni mieli ze soba duzy kawal brazowego plotna, na ktorym wedle polecen Minionett ulozyli Tristana. Cala grupa ruszyla korytarzami docierajac na obszerny dziedziniec klasztorny gdzie juz czekaly dwa powozy do ktorych zaprzegnieto po dwie pary kaych ogierow. Minionett wsiadla do pierwszego z nich wraz z Tristanem. Drugi zajela pozostala piatka, byl on jednak na tyle duzy iz swobodnie zmiescil sie w nim nawet poteznie zbudowany Rob.

Ruszyliscie. Droga do domu dziewczyny byla wyboista i pelna wyrw. Nawet piekne widoki za oknami powozow nie mogly wam tego wynagrodzic. Slonce stalo w zenicie oswietlajac laki pelne pasacych sie zwierzat i kilku wiesniakow. Wskazywalo to iz wyspa jest na tyle duza iz miescza sie tu takze jakies wioski, a moze i miasteczko. Nigdzie wszakze niczego takiego nie dalo sie dostrzec.




Wreszcie zatrzymaliscie sie przed "domem" mlodej Damy.

 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline