Dwaj dzicy mężowie zwarli się w uścisku trącając się fujarami, szczęśliwi z tego że los i złe moce nie pozbawiły ich męskich przyrodzeń. Lars wyraźnie szczęśliwy, zwrócił się do wychodzących gości wspierając się na ramieniu trapera, tak jak i on na jego.
-Zła moc nas się… hep… nie ima! Widzita! Gorzałę… gorzałkę trza pić! - zawołał sięgając znów do kubka i chlejąc kolejną, którą już?, kolejkę. Mauer nie pozostawał w tyle. Leczyli się, z gaciami spuszczonymi do kolan, świadomi braterstwa, jakiego próżno by szukać na szlaku.
.