Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2021, 20:59   #84
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
- Jak będą grzeczni, możemy ich zabrać ze sobą… - Odezwał się nagle nowy, kobiecy głos, dobiegający z tyłu, zza obu pojazdów. Pojawiła się tam "znikąd", kolejna pannica.



- Nie ty decydujesz… - Warknęła pierwsza.
- Ale my wszystkie - Z krzaków od strony Boba pojawiła się kolejna zbrojna!



Kurde, ile ich jeszcze było??

- Mhrrrr! - Tym razem, ta całkiem pierwsza, krótko obcięta, aż głośno warknęła…
- Mamy u siebie dzieci. Czy obiecujecie nie machać bronią na prawo i lewo, i porządnie się zachowywać? Ech… dobra… zobaczymy jak to się rozwinie… tam musicie jechać, obok tego muru, potem w lewo, tam jest wjazd do garażu. Ale garaż nie jest uziemiony, i jak piorun pieprznie… musimy się ruszać!

- Prowadźcie piękne panie, obiecuję być grzeczny - Bob wyszczerzył ząbki.

- Nie będę machać bronią - zapewnił James.
Klara nie miała nic do dodania, odpaliła auto i czekała aż wszyscy się usadowia by ruszać we wskazanym kierunku.

~

Wjechali więc na teren czegoś, co chyba kiedyś było farmą… obecnie zaś dziko zarośniętą ruiną. Szopa, z której została już tylko jedna ściana, w oddali jakiś zrujnowany, ceglany budynek z małą wieżyczką… albo dzwonnicą? Kij wie. Ale dobre miejsce dla snajpera.

Sto metrów, i niby byli na miejscu.

Pordzewiała brama garażu, prosto w pagórku, a w środku… porządnie przygotowany wóz na dzisiejsze czasy. Trzy nieznajome pannice, wraz z dwójką dzieciaków, zapraszały gestem do wnętrza garażu. Miejsca by wjechać i Fordem, i Harleyem było.

- Burza tuż tuż, nie guzdrajcie się! - Powiedziała ta krótko obcięta - Musimy iść dalej, jak piorun tu walnie, będzie źle!

Zagrzmiało gdzieś w pobliżu.
- Tak jakby na ostatnią chwilę - powiedział James, wysiadając z samochodu, a potem pomagając wysiąść Amy.

~

Z garażu, już na piechotę, przez jakieś porządne, grube, stalowe drzwi, schodami na dół… i znowu na dół...

- Bunkier? - Szepnęła cichutko Amy, idąc po schodach z pozostałymi.
- Baaardzo solidny schron - równie cicho odparł James. - Z pewnością nie boi się burzy - dodał.

Idąca na końcu czarnoskóra zamknęła najpierw szczelnie garaż, później te grube drzwi.

- Mama wie? - Powiedziała nagle Becky, jakby z obawą.
- Wie… i zadowolona nie jest - Odparła krótko obcięta kobieta.
- Aha…

Kolejne grube drzwi, i małe pomieszczenie, coś jakby mała centrala dowodzenia. Sporo monitorów, niektóre z nich nawet działające. Kamery! Do góry, na terenie nad nimi, było nadal kilka działających kamer!

- No to papa - Powiedziała Azjatka, siadając przed monitorami. Najwyraźniej ona tu zostawała.

Kolejne, cholerne drzwi, i korytarzyk mający może 5 metrów. I wielkie, grubaśne, stalowe drzwi jak w jakimś mega-sejfie, albo… nawet bunkrze atomowym??

- To można wam ufać, tak? - Powiedziała krótko obcięta - Jak wejdziecie, nie zaczniecie robić problemów? Bez głupich numerów, bez prób przejęcia tego miejsca, bez machania bronią przed nosami dzieci?
- Mamy zamiar jechać dalej - odparł James - więc miejsce, nawet najbezpieczniejsze, na pustkowiu, na nic się nam nie przyda. I bronią też nie będę machać. Gołymi pięściami również.
Klara tylko potakująco pokiwała głową.

~

Za grubymi, podwójnymi wrotami, i czymś w rodzaju śluzy… towarzystwo znalazło się w wielkiej, czystej, jasno oświetlonej sali. Stoły, krzesła, kanapy, szafki, stół do bilarda, regały z książkami… i parę innych kobiet, w różnym wieku, i tuzin dzieci, również w różnym wieku, zarówno chłopców, jak i dziewczynek. Z dzieciaków nie było jednak starszych niż tak 15, góra 17 lat.
Klara uśmiechnęła się na widok dzieci, jakby ten element wystroju pomieszczenia był najprzyjemniejszy.

Dzieci się bawiły, jadły, uczyły, kobiety się nimi opiekowały. Każda z dorosłych miała pistolet lub rewolwer przy pasie, wszyscy jednak wyglądali… “normalnie”. Zdrowi, odżywieni, nawet i uśmiechnięci, zerkali ciekawie na gości tego przybytku.

- Emmm… dzień dobry? - Bob ściągnął czapkę, przeczesał włosy z głupawym uśmiechem… i znowu ją założył.
- Dzień dobry - powtórzył za nim James. Widać było po nim, że jest nieco zaskoczony tym widokiem. - Na imię mi James - przedstawił się.
- No tak... Bob jestem! - Dodał mechanik, i się zaśmiał.
- Witajcie - odezwała się więc i Klara, dodając do tego uśmiech - ja jestem Klara - przedstawiła się.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Wila : 16-11-2021 o 21:44.
Wila jest offline