Tupik ponuro spojrzał na zebranych krasnoludów , chcąc choć milczeniem wyrazić wszystko to co przeszli nieludzie w mieście pożogi. Wstydził się tego że jeszcze chwilę wcześniej rozdawał plakaty , choć wiedział dobrze że w zasadzie walczył o życie. Ilu z „towarzyszy” w mieście postępowało dokładnie tak samo? Za nic mając hasła rewolucji , chcąc jedynie przeżyć do świtu?
Nie miał już nic do dodania , w duchu cieszył się , że prawda wyszła na jaw i że wciąż żyli. Gdy emocje z niego zeszły, po raz kolejny odczuł ogromne zmęczenie. Słysząc Semena cieszył się że nie powiedział tego przy krasnoludach, już raz omal nie przypłacili głowami jego przemowy. Tupik był pewny że z strony krasnali nic im tej nocy nie grozi. Gdyby to byli ludzie…
- Zamknijmy się w chałupie i tyle, można krzesło pod drzwi podstawić jak chcesz, ale ja warte odpuszczam i tobie też to radze. To może być jedyna noc którą możemy normalnie przespać a bez tego i tak wiele nie zdziałamy.
Tupik zgodnie z sugestią krasnoluda wybrał jedną z chłopskich chat. Było tam znacznie cieplej niż w stodole. Co prawda zmysł obronny kazał mu szukać wytchnienia tam gdzie szybko mógłby wskoczyć na konia i odjechać z drugiej strony jakoś nie łudził się że miałby jakieś szanse gdyby krasnoludzki oddział chciał go dopaść. Chciał im jeszcze przekazać parę słów , ale rankiem , na odchodnym, teraz musieli przespać, przetrawić to co już usłyszeli. Zmęczenie jednak dawało się coraz bardziej we znaki a ciepły posiłek, ognisko, zapewnienie bezpieczeństwa, działało niczym ciężarki zawieszone na powieki. Chciał już po prostu spać.