Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2021, 17:21   #19
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację

- Nie będę się licytował o córkę - powiedział twardo Grull. - Zaliczkę dostanie pan wraz z informacjami o tych dwóch obszczymurach.

I to był właściwie koniec rozmowy. Kehill kiwnął głową na znak, że zrozumiał i czym prędzej opuścił basen. Z prawdziwą ulgą wytarł swoje ciało ręcznikiem i założył na nie suche ubranie. Opuszczenie "The Cube" nie zajęło mu więcej jak piętnaście minut.

Na spotkanie z Clave jednak i tak nie zdążył na czas, na co tamten zareagował dość nieprzyjemnie. Najpierw uporczywie odmawiał wpuszczenia go do swojego mieszkania, twierdząc że nie wie czy Kehill jest prawdziwym Kehillem. Ale to była tylko gra, Miraluka to wyczuł po głosie Kaleesha, który był kiepskim kłamcą. Potem zaś stroił miny i co róż wypominał detektywowi nie dość duże zaangażowanie, kiepską organizację i parę innych rzeczy. Była to jego zwykła litania, gdy gniewał się o coś jak dziecko. Lecz możliwość zarobienia kredytów, przegnała te humory.

Clave zgodził się wreszcie, po nie tak krótkiej i dość irytującej konwersacji, pomóc dawnemu kompanowi. Zażądał za to bagatela 1200 kredytów. Kehillowi i tak udało się zbić nieco cenę, bo początkowo chciał 1500. Co więcej Kaleesh zrezygnował z zaliczki i zgodził się otrzymać całą wypłatę po wykonaniu zadania. Na koniec był nawet na tyle uprzejmy, że żegnając Miralukę, powiedział:

- Garrusa nawet nie będę musiał szukać - najwyraźniej był z tego powodu bardzo zadowolony, bo nie potrafił zamknąć jadaczki. - Jest teraz łowcą nagród. Podobno często wpada do lokalu starego Nimo.


Devina szybko znalazła turbowindę, ale okazała się być wyłączona. Co ciekawe wyłączone były wszystkie turbowindy w tym pionie. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że to w jednej z nich zginął Myron Mordino. Pewnie CSF wciąż dokonywało oględzin miejsca zbrodni i zablokowało wszystkie turbowindy, żeby im się tam nikt nie pałętał.

Twi'lekanka musiała więc poszukać innej drogi na górę. Na szczęście w tej dzielnicy sposobów na dostanie się na inny poziom nie brakowało. Szybko znalazła inną turbowindę i miała na tyle szczęścia, że nawet nie musiała na nią czekać, bo kabina akurat stała na tym poziomie. Z zadowoleniem weszła do środka i wybrała na klawiaturze odpowiedni numer. Drzwi miały się właśnie zasunąć, gdy usłyszała krzyk:

- Zaraz! Proszę poczekać!

Odruchowo zablokowała ręką drzwi i dała wsiąść chudemu Rodianinowi o zielonym kolorze skóry. Chłopak zdyszany po biegu podziękował grzecznie, a potem wbił wzrok w przezroczystą ścianę. Robił wrażenie zdenerwowanego. Dopiero po chwili zorientował się, że nie wybrał numeru poziomu. Devina zauważyła, że jest to poziom niższy niż ten, na który ona jechała.

Chłopak rzucał na nią ukradkowe spojrzenia. Dla Twi'lekanki nie było to nic nowego. Zawsze wzbudzała zainteresowanie osób płci przeciwnej, a czasami nawet jej własnej i to nie tylko swojego gatunku. Ale w zachowaniu chłopaka wyczuwała coś nietypowego.

Gdy zabrzmiał cichy dzwonek, a drzwi turbowindy otwarły się, chłopak jednym krokiem znalazł się przed Deviną, wcisnął jej w rękę kawałek papieru, po czym wybiegł na zewnątrz. Nim kobieta zdążyła zareagować drzwi zamknęły się, a kabina ruszyła w górę. Jeszcze przez chwilę widziała Rodianina lawirującego między ludźmi, lecz w końcu zniknął w tłumie. Twi'lekanka spojrzała na trzymaną w ręku, pogiętą kartkę. Napis głosił:

Nie tylko ludzie zamieszkujÄ… Coruscant.
Każde życie jest cenne, nasze również.
Wspomóż ruch WOLNE RASY w walce
o lepsze jutro.


Yoq wymknęła się do łazienki, gdzie jednak zamiast załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne, wolała rozejrzeć się po pomieszczeniu. Niestety nie znalazła tu niczego konkretnego. Pomieszczenie było w stanie idealnym, zapewne zasługa tego droida TC-19. Wszystko było czyste, pachnące, policjantka chciałaby żeby jej łazienka tak wyglądała. W szafkach znajdowało się tylko, to czego można się było spodziewać w tym pomieszczeniu. Przybory do golenia, szczoteczki do zębów, różne rodzaje mydła, kosmetyki... naprawdę dużo kosmetyków.

Korzystając z tego, że nikt na nią nie czatuje pod drzwiami, Mirialanka zawitała również do gabinetu nieboszczyka. Nie musiała nikogo pytać o drogę, pamiętała ją bardzo dobrze. Tutaj liczyła na większy łup. Przeglądając biurko zauważyła, że jedna szuflada jest pusta. Była ona wyścielona miękkim poszyciem, a na środku było prostokątne wgniecenie. Niewątpliwie ślad po trzymanym tu datapadzie. Czy Myron miał go przy sobie w chwili śmierci? A może ktoś ukradł go z szuflady?

Niestety nie udało jej się znaleźć niczego interesującego. Zgrała tylko na swojego datapada listę połączeń z komunikatora, który stał na biurku, po czym opuściła pomieszczenie. Później na spokojnie ją sprawdzi.

W salonie zastała tych, którzy w nim byli, gdy go opuszczała. Obu paniom Mordino towarzyszył również TC-19. Na drugi ogień Yoq wybrała Vicky. Ją również wyprowadziła do kuchni, by móc z nią porozmawiać w cztery oczy. Wdowa po zamordowanym nie okazała się jednak zbyt pomocna, choć najwyraźniej starała się jak mogła, a przynajmniej starała się robić takie wrażenie. Nie interesowały ją sprawy zawodowe męża, wiedziała jedynie, że Myron nie przyjmował nikogo w domu w ostatnim czasie, a przynajmniej nie, gdy ona w nim była. Ostatnio widziała go dziś rano, gdy wychodził z TC-19 do pracy.

Jeszcze mniej informacji Yoq uzyskała od Nejjy, która odpowiadała zdawkowo, a gdy mogła po prostu kręciła lub potakiwała głową. Ojca widziała po raz ostatni wczoraj wieczorem podczas kolacji. Policjantka szybko zorientowała się, że dziewczyna raczej rzadko opuszcza swój pokój, najwyraźniej głównie w celu zjedzenia czegoś i chyba te momenty były jej jedynymi kontaktami z resztą rodziny, a przynajmniej zdecydowaną większością.

Tymczasem TC-19 czekał grzecznie w salonie, najpierw z Nejjy, która nadal siedziała ze wzrokiem wbitym w podłogę, oczekując na swoje przesłuchanie. Zaproponował jej coś ciepłego do picia, ale dziewczyna nie odpowiedziała. Potem dotrzymywał kompanii Vicky, która dla odmiany trajkotała jak oszalała. Nie mówiła jednak nic konkretnego, ot zwykła ludzka mieszanina pretensji i żalu, może odrobiny obawy o przyszłość.

Wtedy też droid usłyszał, że drzwi do apartamentu otwierają się. Pośpieszył więc do nich czym prędzej i ujrzał Durona, który wieszał płaszcz na haku na ścianie.

- Paniczu... - zaczął TC-19, ale mężczyzna wyminął go, opierając jedynie dłoń na jego ramieniu na znak, że niczego od niego nie chce.

Gdy wszedł do salonu, z droidem drepczącym za nim, Vicky rzuciła mu się na szyję. W tej właśnie chwili Yoq i Nejjy wróciły z kuchni. Duron wyglądał na zaskoczonego i dopiero po chwili wahania zdecydował się objąć macochę, ale tylko jedną ręką.

- Słyszałeś? - spytała tamta płaczliwym głosem.

- Słyszałem - odpowiedział spokojnie. - Gdzie Nejjy?

Nie musiał jednak czekać na odpowiedź, bo w tej właśnie chwili jego wzrok padł na młodszą siostrę. Wyrwał się z objęć Vicky i ruszył w stronę siostry, ale wtedy zobaczył, że obok niej stoi Yoq. Zatrzymał się w miejscu, jak rażony piorunem.

Był taki, jakim go zapamiętała. Wysoki, dobrze zbudowany, z kwadratową szczęką. Z krótko przystrzyżonymi, czarnymi włosami mógł uchodzić nawet za wojskowego. Postawę miał idealną. Stał wyprostowany jak na apelu czy innej musztrze.

- Ty? - spytał oschle, patrząc na Mirialankę. - Ze wszystkich detektywów na Coruscant?

Najwyraźniej jego stosunek do niej również się nie zmienił.




Bywalcy baru tak szybko jak zainteresowali się bójką Garrusa z dwójką pieniaczy, tak i stracili zainteresowanie całym zajściem, wracając do drinków niemal w tym samym momencie, gdy Aqualish odkładał na ziemię swój blaster. Znów rozbrzmiała muzyka, która przycichła na czas walki, a wokół podniósł się gwar rozmów.

Zabrak sięgnął po swoją szklankę, tylko po to by odkryć, że w międzyczasie ktoś mu ją podprowadził, podobnie zresztą jak szklanki dwójki idiotów, którym właśnie dołożył. Czy był to jednak chciwy barman, czy też ktoś, kto skorzystał z okazji, a nie miał nic przeciwko dopijaniu po kimś, Garrus nie wiedział.

- Niezłe przedstawienie - Zabrak usłyszał głos z lewej strony.

Należał on to Toydarianina, który unosił się na swoich małych, ale nadzwyczaj sprawnych, gadzich skrzydełkach, na tyle wysoko, by móc zrównać się wzrokiem z Garrusem.

- Pozwól, że postawię ci coś do picia. Cyngiel do wynajęcia czy łowca nagród? - spytał nagle. - Zresztą to chyba żadna różnica, co?
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col


Ostatnio edytowane przez Col Frost : 18-11-2021 o 08:00. Powód: literówki
Col Frost jest offline