Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2021, 23:18   #70
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Jak na, wydawałoby się, nieprzejmującego się normami społecznymi krasnoluda, Galeb okazał się niepozbawionym taktu przesłuchującym. Nie zastraszył młodszego przedstawiciela swojego gatunku, nie powołał się na swój status, a nawet wymyślił sposób by ocalić honor klerka.
- Tutejszą filią Marienburskiego Banku Handlowego rządzi Jaan van der Kuypers, ale sam bank należy do Arkata Foogera - powiedział Morgrim spoglądając na rozmówców tak jakby powinni oni wiedzieć o kim mowa. Ani Detlef ani Galeb nie mieli niestety pojęcia, kto zacz. Detlef miał wrażenie, że się przesłyszał. Dałby głowę, że co innego słyszał niedawno. Gdy jednak spojrzał na Galeba, ten nie wyglądał na zdziwionego.
- Nie wiecie kim jest Arkat Fooger? Najbogatszy khazad w Marienburgu, jeden z Rady - podpowiedział. Cóż, coś co dla kogoś od finansów jest oczywiste, dla kogoś od młota czy topora niekoniecznie. Kowal run nie mógł za to nie zauważyć zczłowieczonego nazwiska bankiera.
- Większość pracowników to ludzie, to głównie im świadczymy tu usługi. Jesteśmy bankiem. Żeby skorzystać z naszych usług wystarczy mieć pieniądze. Każdy może przyjść i otworzyć konto, zdeponować pieniądze, wysłać przelew do dowolnej z naszych filii albo oddziału związanego z nami umowami innego banku, dzięki temu świadczymy usługi wszędzie, od Estalii i Tilei po Kislev, od Bretonii po Arabię. Jesteśmy też w każdej prowincji Imperium - zaczął opisywać bank. Organizację wielką, potężną, mającą na celu zysk i przez to neutralną, z równym dostępem do usług dla wszystkich. I całkowicie apolityczną. Ku zdumieniu Detlefa, wyglądało na to, że bank nie tylko nie pyta o źródło pieniędzy, ale i obsłużyłby klienta nawet wiedząc, że pochodzą z przestępstwa. Cóż, być może dlatego tak się rozpychał na rynku.
- Moim bezpośrednim przełożonym jest pan Werner Schuss. Pracuję w dziale klientów indywidualnych. Na początku obsługiwałem zwykłych klientów, od dwóch lat obsługuję już klientów premium - ludzka nowomowa w ustach khazada brzmiała cokolwiek dziwnie - może za kolejne pięć-osiem będę już obsługiwał patronów - dodał, po chwili wyjaśniając, że "klient premium" to np kupiec, szlachcic, ale nie bogacz czy wielmoża, bo to już "patroni".
- Mając datę i sumę mogę sprawdzić kto wpłacił pieniądze. Nie mogę udzielić żadnych informacji, które pozwolą go zidentyfikować, ale to czy wpłacił gotówkę czy wysłał pieniądze z konta albo czy był szlachetnie urodzonym czy kupcem, albo jakiej był rasy to już chyba mogę zdradzić. Jutro będziecie mieli tę informację - widać było, że bardzo chciał pomóc. Powiedzenie mówi, że każdy dobry uczynek zostanie ukarany, ale póki co wyglądało na to, że podejście Galeba sprawdzało się. Morgrim odzyskał pewność siebie. I dobry humor, gdy spytano go o "świecący pustkami" skarbiec elektorski.
- Kto Wam takich głupot nagadał? - do tej pory opanowany krasnolud wreszcie zachował się jak na kilkudziesięcioletnią młodzież przystało i roześmiał w głos - A kto dopiero co udzielił pożyczek trzem północnym prowincjom? Wobec kogo Imperium ma dług w wielkości półrocznych dochodów? Wissenland jako prowincja rzeczywiście ma problemy finansowe teraz, ale Nuln jest bogatsze niż wszystkie inne miasta, wyłączając oczywiście Marienburg.
- Jak się pieniądze przekazuje? Najbezpieczniej przez bank, oczywiście. Złoto albo papier bank na miejscu przyjmuje, informacja idzie... przepraszam, to tajemnica jak. Ale jak dojdzie, a dochodzi szybko, to bank w drugim miejscu wypłaca kwotę. A potem się między sobą banki rozliczają. Opłata to zwykle około dziesięciu procent, ale można negocjować. Zwykle i tak wyjdzie taniej niż wynajęcie ochrony dla konwoju ze złotem.


Pytania Detlefa zastanowiły klerka.
- Kto może zwolnić z tajemnicy? Klient. Chyba żeby doszło do zmiany władzy w banku, Arkat Fooger jest znany ze swojej słowności, jeśli zadeklarował, że polityką firmy będzie dyskrecja to tak już zostanie i zdania nie zmieni. A czy potrzeba znać hasło... Mogę zobaczyć? - przeczytał co stoi na papierze - Na okaziciela. Legalny, niesfałszowany, bez dodatkowych warunków. Na taki dokument od nas każdy bank wyda pieniądze bez pytań i bez gadania. Oczywiście, po odliczeniu opłat. U nas to zwyczajowo, korona, szyling i pens od każdych dziesięciu koron. Jak komuś zależy na czasie to nawet co bogatszy kupiec przyjmie i wyda gotówkę, choć weźmie za to czwartą część sumy, a co najmniej piątą. - odpowiedział.


Rudolf
co prawda do tej pory nigdy nie szukał rysownika, ale za to znał miasto i wiedział gdzie takich można znaleźć. Artysta-malarz wziąłby zaliczkę, upiłby się i przyszedł trzy dni później. Ze studentami szło szybciej, łatwiej, no i byli tańsi. A przede wszystkim - nie było problemu z tym by taki przyszedł jutro o świcie i czekał aż nie będzie potrzebny.

Latimeria Drach także obiecała przyjść z samego rana. Czytać i pisać umiała, liczyć, póki chodziło o proste rachunki, też, ale nie na tyle by prowadzić księgowość, na etykiecie się nie znała, więc lepiej by nie redagowała listów. Chwaliła się, że ma dobrą pamięć.

Carlo przyjął misję z zadowoleniem wyraźnie widocznym na młodej twarzy, poprosił o "budżet operacyjny" (skąd on zna takie słowa? - przemknęło przez głowę kupca - pewnie ode mnie - uśmiechnął się) i z werwą ruszył zdobywać informacje.

Kupiec zaś, który najwyraźniej dręczony poczuciem winy po raz kolejny wyparł z pamięci, że to on zaprojektował i sprzedał gangsterom feralne beczki, ponownie sobie o tym przypomniał. Doszedł też do wniosku, że o tym, jaka to mogła być trucizna najlepiej wiedziałby jakiś truciciel. Choć są szanse, że medycy lub alchemicy także.


W świątyni Vereny było tłoczno. Roz zwróciła uwagę, że kult ten rośnie w siłę w Nuln. Nie wiedziała, czy ofiara pomoże, ale przecież nie mogła zaszkodzić. Coś w jej umyśle poruszyło się podczas tej wizyty. Miała wrażenie, że kiedyś poprosiłaby o pomoc inne bóstwo. Ale może i dobrze, że zwróciła się do patronki śledztw. W końcu wypadało wyrazić wdzięczność za zdobyte informacje. Wieczorem zdążyła się podzielić nimi jeszcze z Rudolfem.


Tego dnia zdobyli wiele informacji. Lecz choć znaleźli kilka odpowiedzi, pojawiło się jeszcze więcej pytań.


20 Breuzeit 2522
Drugi dzień tygodnia przywitał ich wiatrem, który rozwiał trochę dym spowijający miasto.
Rudolf przywitał Latimerię i rysownika. Ona miała rzeczywiście dobrą pamięć, a on odrobinę talentu. Mieli także czas i miejsce na spokojną pracę. Szkic nie nadawał się do zawieszenia na ścianie, ale według panny Drach dosyć wiernie przedstawiał jej niedoszłego narzeczonego.

Corlo wrócił nieco później. Z limem pod okiem ale uśmiechnięty.
- To nie jest miejsce, gdzie się podaje nazwiska. Nikt też nikogo o nic nie pyta. A kiedy się próbuje to się tak kończy - wskazał na oko.
- Ale jakbym miał jakiś konterfekt - ponownie zaskoczył kupca słownictwem - to by za kilka srebrnych powiedzieli co pamiętają.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline