Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2021, 18:40   #72
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Singeltonowie cz.II

Lekko unosiła się mgła. Księżyc przebijał się przez ciemne, zapowiadające kolejny deszcz chmury. Z daleka słyszeli dziwne odgłosy - echo imprezy u Leona. Melanż muzyki, okrzyków i tym podobnych odgłosów.
Samochód odpalił prawie od razu.
Droga do szpitala też minęła im bardzo spokojnie. Jednak, kiedy dotarli na miejsce, zorientowali się, że nie ma pod nim żadnego policyjnego wozu. Nie było też karetki obsługującej Twin Oaks. Parking pod szpitalem był pusty, dziwnie niepokojący.

Wi nadzwyczaj wyraźnie rejestrowała wszystkie szczegóły na jakie się natykali. Świat znów nabrał dla niej barw. W pełnej entuzjazmu rozmowie w drodze do miasteczka wspomniała nawet Daryllowi, że ma zaproszenie na imprezę Leona, a oni mają wóz, czas po zamknięciu godzin odwiedzin w szpitalu i może znajdą nawet ochotę na wyjście, kiedy mama powie już, że jest z nich dumna. Zachwyci się, tak samo jak oni, tym, że potrafili znów się do siebie zbliżyć i pomogli sobie nawzajem przetrwać ten ciężki czas. Była pewna, że Debra dostrzeże, że zasłużyli na wytchnienie. Na wspólną nagrodę i chwile dla siebie oraz jej przyjaciół, którzy przecież Darylla też chcą. Indianka nie umiała się powstrzymać od roztaczania przed bratem kolejnych wersji świetlanej przyszłości, w której wraz z miastem, mamą i światem duchów trwają w idealnej harmonii wzajemnych relacji i wdzięczności. W żadnej jednak z nich nie panował taki bezruch i cisza, jakie czekały na nich na parkingu pod szpitalem. Sytuacja była niepokojąca, a bijąca z wizji V radość zaczęła wpadać w okowy realizmu.
- Obiecali nam, że będą mamy pilnować, więc gdzie oni są, Daryll? Myślisz… że zostawili ją samą, bo znowu ktoś zginął?

- Oby nie – wydusił z siebie młody Singleton, nie mniej zaniepokojony niż jego siostra - Może gdzieś był wypadek, skoro nie ma też karetek.
Przez całą drogę do szpitala nie odzywał się, uśmiechał się jedynie kącikami ust, gdy Wii snuła wizje i opowiadała o imprezie u Leo. Był to lekko wymuszony uśmiech, chłopak zdawał sobie sprawę, że jest ostatnią osobą, którą Stafford zaprosiłby do swojego domu. A przyjaciele Wikvayii byli dla niego mili raczej z poczucia przyzwoitości. Daryll nie zrobił w swoim życiu nic, co mogłoby wzbudzić czyjąś sympatię. Gdy dotarli pod szpital, przestał się zastanawiać nad scenariuszami, które nie mają szans na realizację. Otworzył drzwi od strony pasażera.
- Chodźmy Wii. Mama już na pewno na nas czeka.

- Tak. Musi... - Przytaknęła V nie mając odwagi dokończyć zdania zapewnieniem, że będzie dobrze. Nie wiedziała jak będzie i co ją może jeszcze, poza oczywistą wizją powrotu do stagnacji, przerazić w tym nienaturalnie pustym miejscu. Stawiając nieśmiałe pierwsze kroki w kierunku uwolnienia wsparła się o ramię brata.
 
Arthur Fleck jest offline