Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2021, 18:29   #35
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Lavena, Lotta, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, pozostała część dnia;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

Wspólna podróż do Termalaine przebiegła bez niespodzianek. Trex nie próbował uciekać, ani nie podejmował żadnych wrogich działań tak długo, jak nikt nie próbował odebrać mu księgi. Rozmowy były utrudnione przez uparty i przez wielu znienawidzony wiatr, wiejący w stronę Termaline, jednak Lotta korzystając z okazji, że Lavena była akurat zajęta monologiem z Oberikiem, zapytała urda o smoczy artefakt w postaci księgi.
- Nie jest magiczna - powiedział nieco zakłopotany i przejęty smokowiec. - przypomina mi o minionych latach - przyznał i próbując coś sobie przypomnieć dodał jeszcze:
- to moja księga zaklęć.

Po dwunastych dzwonach ujrzeli liczącą blisko pół tysiąca mieszkańców mieścinę do której zmierzali. Nieliczni ludzie wyglądający zza okien smutnie wodzili wzrokiem za trzema członkami drużyny, prowadzącymi związanego smokowca. Miasteczko jawiło się jakby uśpione, zasypane stale nawiewającym śniegiem i uwięzione w półmroku. Duża część jej mieszkańców wyruszyła na połów lub rąbać drwa, a ci co pozostali w Termalaine zajęci byli innymi obowiązkami.

Nie byli pewni gdzie należy się udać, toteż zwrócili się do Niebieskiej Małży, skąd to właściciel przybytku wskazał drużynie drogę do domostwa zarządcy Oarusa.

Oarus był zaskoczony obrotem spraw. Na wspomnienie o potworze z Podmroków, przypomniał o owym górniku co zaginął kilka dni temu. Oarus Masthew, podobnie jak inni uważali dotąd, że spadł w przepaść w wyniku wypadku, lecz możliwe, że było zgoła inaczej.

Półork podejrzliwie patrząc na kobolda, zaprosił ich do swojego chłodnego i surowego domostwa. Akurat gościł u siebie starszą, ludzką kobietę - jak się okazało przybraną matkę i dawną zarządczynię Termaline - Shaelen Masthew. To owa błękitnooka kobieta powodowała największe opory u swego przybranego syna, by przystać na współpracę z koboldami.

- Wielu się to nie spodoba, a innym da to pretekst do działania. - mówiła.

- Jak zwykle, masz rację matko, lecz nie pierwszy raz borykam się z ludzkimi uprzedzeniami. - odpierał półork.

Ich rozmowa, podpierana wtrąceniami członków drużyny trwała czas jakiś, lecz wreszcie Oarus, przekonany przez Lavenę Da'naei postanowił dać szansę koboldom. Uzgodnili, iż wyruszą następnego dnia, gdzie cała drużyna otrzyma swoje wynagrodzenie gdy prace w kopalni znów się rozpoczną. Oarus zajął się zebraniem pozostałych bez pracy górników. Drużyna udała się do zajazdu Eastside.

Było to miejsce, w którym zatrzymywała się większość odwiedzających Termalaine. To co z zewnątrz zdawało się kilkoma pojedynczymi zabudowaniami, w rzeczywistości było połączonym podziemnymi przejściami kompleksem z niewielkimi, acz komfortowymi, w większości podziemnymi pokojami dla gości.

Zajmująca się przybytkiem młoda nastoletnia dziewczyna, miała na imię. Marta Peskryk. Kiedy podróżni, którymi okazali się Oberik, Lotta i Lavena weszli do środka, młoda kobieta śpiewała krótką przyśpiewkę przycupnąwszy obok schorowanego mężczyzny, który mimo różnicy wieku, wyraźnie był spokrewniony z Martą. Przed nimi stały dwa drewniane kubki gorącego naparu, pachnącego igliwiem.

Wraz z zimowym wiatrem przybyła
Cudowna kobieta, bez imienia - nie zdradziła;
Odziana w drapowany płaszcz
podszyty futerem barwy czerwieni
Tam w tafli czerwień, gdzie woda się mieni.

Moja miła, moja miła, kobieto coś imienia nie zdradziła...
Moja miła, moja miła coś się w nocy ojcu śniła...
Gdzieżeś moja miła, tyś coś z wiatrem przybyła?

Wraz z nią zamieć w podróż ruszyła,
Cudowna kobieta, bez imienia - nie zdradziła
Owiana w zimowy całun
Ukryta wśród lodu i śniegu
Tam wieczna cisza, nie usłyszy już śpiewu

Moja miła, moja miła, kobieto coś imienia nie zdradziła...
Moja miła, moja miła coś się w nocy ojcu śniła...
Gdzieżeś moja miła, tyś coś z wiatrem przybyła?

[...]


Marta nie dokończyła piosenki, odeszła od mężczyzny, poprawiając na nim gruby koc i podeszła do was, goszcząc uprzejmie.

Po zadomowieniu się początkowo we wspólnej izbie, spotkali się jeszcze by wspólnie wypić coś ciepłego. Marta przedstawiła im cennik i odpowiedziała na pytania, następnie zostawiła ich, by zająć się przygotowaniem pokoi, które wykupili.

Jakiś czas później wszedł do przybytku rosły, długowłosy mężczyzna. Twarz miał obrośniętą przystrzyżoną brodą. Charakteryzował się sylwetką niczym niedźwiedź stojący na dwóch łapach. Po rozmowie z Martą podszedł do drużyny, która powróciła z kopalni. Przedstawił się jako Fritjof i pytał o przebieg wyprawy oraz jej rezultat. Samemu nie chciał wiele mówić o sobie, lecz niedługo po tym jak zasiadł sam przy jednym z dalszych, wolnych miejsc, wszedł do środka i dołączył do niego człowiek, którego zdążyli poznać jako kapitana straży Termalaine. Mężczyźni pogrążyli się w rozmowie.

Nikt więcej ich nie niepokoił i mieli wreszcie czas, by poznać się nawzajem, jeśli było to coś czym byli zainteresowani.

Oberik: percepcja - oblany!
Lavena: percepcja - zdany!
Lotta: percepcja - oblany!
 
Rewik jest offline