Oberik słuchał Laveny i postanowił milczeć. Ta kobieta miała jadowity język i podejrzewał też, że jadowitą duszę. Jego prosty umysł nie bardzo mógł to pojąć. Starał się, ale po prostu nie mógł. Przyglądał się rozgrywce między wodzem koboldów a kobietą. Na koniec wydawało się, że do wszystkiego dołączył Sorcane, chociaż nie miał pewności, o co chodziło mężczyźnie względem księgi.
Podróż powrotna do miasta przynajmniej minęła spokojnie, a negocjacje między zarządcą miasta i Trexem wyszły najprawdopodobniej na korzyść koboldów, chociaż to miał pokazać czas. Przed spoczynkiem został raczej czas tylko na jakąś kolację i kufel czy dwa przed kominkiem, ale z rana miał zamiar spieniężyć figurkę psa. Złoto zawsze się przydawało, a ta, mimo że ładna i zapewne przez kogoś zagubiona, to jednak dla niego obecnie stanowiła dodatkowy łup z kopalni.
Pieśń Marty wzbudziła w nim jednocześnie ciekawość i niepokój. Czy śpiewała o Auril, jednej z jej kapłanek? Ciężko było powiedzieć, a nie chciał psuć niemalże magicznego nastroju w jaki wprawiła go piosenka. Gdy zamawiał kolację i nocleg, wypytał karczmarkę o historię przybytku i Dzaana, który poszukiwał duszy Chwinga. Nie bardzo nawet wiedział, jak się zabrać za łapanie duszy. Nieco dłużej przyjrzał się mężczyźnie, który wypytywał o ich wizytę w kopalni i ich relację, zwłaszcza, kiedy przysiadł się do niego kapitan tutejszej straży.
Gdy sączył powoli piwo, słuchając trzaskającego kominka, wyciągnął kości i zwrócił się do Lotty, która wydawała się rozsądniejszą z dwójki kobiet. - Partyjkę? Może powiedz, skąd pochodzisz? Może warto by wyruszyć do Targos, dowiedzieć się o co chodzi z tą duszą Chwinga?- Zapytał z prawdziwym zaciekawieniem.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |