Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2021, 23:00   #459
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 75 - 2519.02.19; mkt (3/8); południe

Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; ulica Imperialna; rezydencja van Zee
Czas: 2519.02.19; Marktag (3/8); południe
Warunki: wnętrze pracowni malarskiej, jasno, ciepło, cicho; na zewnątrz jasno, zachmurzenie, łag.wiatr, b.zimno (-10)



Pirora



- Troszkę malowałam ostatnio. Wczoraj była ładna pogoda. Taka zamieć. Wyobraziłam sobie, że tamte drzewa to maszty statku. I tak to starałam się oddać. - Kamila jak zwykle okazała się życzliwą gospodynią jaka dbała o swoich gości. Wyszła do holu jak blodynka weszła do środka i niejako przejęła ją spod kurateli kamerdynera jaki ją tam wprowadził i towarzyszył. Zaprowadziła do tej pracowni malarskiej w jakiej już gościła ją wcześniej. Tu na biurku był skromny poczęstunek. Czyli srebrna taca z porcelanową zastawą i srebrnymi sztućcami. Nawet taki detal jak ta zastawa podkreślał skromnie ale wymownie o bogactwie i potędze gospodarzy. Na to panna van Zee zdawała się jednak nie zwracać większej uwagi i przybysza z dalekiego południa Imperium traktowała przede wszystkim jako koleżankę - artystkę.

Jak pokrzepiły się tymi delikatesami Kamila była gotowa zaprezentować gościowi swoje najnowsze dzieło. Od razu rzucały się w oczy różne odcienie bieli uchwycone w dynamicznym ruchu. Skojarzenie z zamiecią jaka buszowała po mieście wczoraj wydawało się naturalne. Dzisiaj jak malarka pokazała przez okno te drzewa jakie ją zainspirowały wczoraj były widoczne całkiem wyraźnie. Ale jak tłumaczyła dorosła córka Gerda van Zee wczoraj ledwo było widać te smagane wichurą kontury. Stąd przyszedł jej do głowy pomysł ze statkiem zmagającym się z tym samym żywiołem.

- Ale nie mogę go dokończyć. - zwierzyła się drugiej malarce. Stała ze dwa czy trzy kroki od obrazu który właściwie już mógł uchodzić za ukończony. Z drugiej strony na tak jasnym tle jak zamieć dość łatwo było dodać jeszcze coś w ciemniejszych barwach.

- Czegoś mi w nim brakuje. Wpadłam na pomysł aby dodać syrenę. Albo kilka. Tak wszyscy o nich ostatnio gadają. No i podoba mi się ta jaką ty zrobiłaś. Śniła mi się niedawno. Pewnie przez ten obraz. - Kamila zdradziła na czym polega jej ambaras no i poprosiła drugą malarkę o opinię oraz poradę.

Za to rano Lange wcale nie potrzebował opinii czy porady gdy się spotkali przy śniadaniu. Akurat Pirora siedziała przy stole ze swoją świtą i dziewczętami Rose. Te wyglądały jakby naprawdę za nią tęskniły i martwiły się czy wszystko w porządku i niej. Zastanawiały się kiedy wróci zupełnie jakby chodziło o jakąś drogą im sercu koleżankę a nie ich panią której były niewolnicami. Miało być tydzień lub dwa ale może i trzy w tym Saltburgu. No ze dwa tygodnie od wyjazdu estalijskiej kapitan to mijało właśnie jakoś na dniach. I właśnie w tą scenę władował im się Dirk wywołując jak zwykle spore ożywienie.

- Chyba wygrałem. - powiedział uśmiechając się tyleż oszczędnie co bezczelnie. I położył na blacie stołu coś co wyglądało w pierwszej chwili na jakąś brązową chusteczkę. Ale jak się rozwinęło okazało się, że to kobiece majtki. Wskazał wzrokiem na Magdę jaka już ubrana jak do wyjścia jeszcze o czymś rozmawiała z koleżanką przy ladzie.




Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; Dzielnica Południowa; ul. Kazamatowa
Czas: 2519.02.19; Marktag (3/8); południe
Warunki: korytarz lochów, jasno, chłodno, cicho; na zewnątrz jasno, zachmurzenie, łag.wiatr, b.zimno (-10)



Egon



- Nie wiem po co to było. Za dwa tygodnie i tak będzie po wszystkim. Dobieram. - Rolfowi dalej się zdarzało dziś komentować wczorajszą wizytę malarki z ratusza. Nie mógł zrozumieć po co robić portrety tym co już trzymają pod kluczem. Dziś dzień zapowiadał się rutynowo. Żadnych malarek czy innych gości nikt, nic nie zapowiadał więc od rana było to co zwykle. Siedzenie w kanciapie, spanie i granie w karty. Prawie jak w karczmie. Tylko nie tak wesoło i przestrzeń dość ponura. No i upijać się nie można było. Dopiero jak zbliżała się pora posiłku to było nieco roboty. Bo trzeba było z Katią i jakimś kuchcikiem ruszać od celi do celi aby dać im ochronę gdyby trzeba było. Ale odkąd Egon przyszedł do tej roboty to nie trzeba było. Dzisiaj przy śniadaniu też nie. A niedługo już miał być obiad. Po obiedzie na stołówce to znów była pora obchodu i karmienia więźniów.

- A słyszeliście nowinę? - Rolf czekając aż koledzy wykonają ruch w swojej kolejce zagaił ich umiejętnie przykuwając uwagę. Jak tak niewiele się działo to każda rzecz przełamująca rutynę wydawała się interesująca.

- Mają wypuścić Szybkiego i jego bandę. - sprzedał im najnowszą plotkę. Stephen i Marcell spojrzeli po sobie trawiąc to przez chwilę.

- Ciekawe. Ale ja tak czułem. Jak nie czapa to muszą ich wypuścić. Przecież siedzą tu bez wyroku. - Stephen rzucił kartę na stół wznawiając grę. Mówił jakby się spodziewał takiego kroku a może i mówił o tym wcześniej.

- Ciekawe co dzisiaj na obiad. Pewnie coś z rybą. - mruknął Marcell dobierając kartę. Mogło to być. Byli w końcu w portowym mieście to ryby były podstawą wielu posiłków. Najtańsze dostępne mięso. A przecież nikt ani załogi lochów ani tym bardziej skazańców nie rozpieszczałby jakimiś wykwintnymi daniami z prawdziwego mięsa. Dzisiaj Egon miał za co grać w te karty. W końću wczoraj wieczorem jak wrócił przyszedł do niego Silny. Przyniósł jego dolę jaką zgarną od kupców za ubicie kanałowej poczwary. Co prawda po podzieleniu na głowę na wszystkich uczestników zmagań to sumka wyszła o wiele mniejsza no ale nadal był to niezły zastrzyk karli do sakiewki.


---


Nagroda za potwora od kupców: 200 PZ; 5 osób = 40 PZ na głowę; Egon +40 PZ

---




Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; port; karczma “Wesołym warkoczem”
Czas: 2519.02.19; Marktag (3/8); południe
Warunki: korytarz lochów, jasno, chłodno, cicho; na zewnątrz jasno, zachmurzenie, łag.wiatr, b.zimno (-10)



Johan



- Jego całymi dniami nie ma. W robocie siedzi. Jak coś od niego chcesz to wieczorem, po robocie. - Silny wyjaśnił nowemu koledze ze zboru dlaczego nie udało mu się spotkać Egona. Przypomniał, że i na ostatnim zborze on i Łasica przyszli na końcu, właśnie z tego powodu. Póki robili w kazamatach to raczej nie należało się ich spodziewać w dzień bo wówczas mieli swoją służbę właśnie tam. A to stawiało udział gladiatora w wyprawie na morze pod bardzo dużym znakiem zapytania. Co prawda w Festag mieli z Łasicą wolne no ale nie było pewne czy rybak w dzień świątynny zgodzi się popłynąć. Raczej w ten dzień nikt nie pracował i połowów też się nie robiło.

Jak szedł do tych “Warkoczy” w których często bywał Egon to astrolog miał czas przemyśleć wczorajszą wróżbę. Stawiał pod kątem sprawdzania kupca rybnego o jakim mówił mu niziołkowy rybak. Czy warto się tym zainteresować? Gwiazdy co prawda nie były dość jednoznaczne, konstelacja Dwóch Byków właściwie w ogóle nie była widoczna a one byłyby w sam raz na takie pytanie. Z drugiej strony Wieloryb mrugał wesoło a on był patronem wszelkich wodnych czy raczej morskich spraw. Co mogło sugerować, że jest w tej sprawie jakiś morski trop chociaż astrolog nie do końca był pewny czy chodzi właśnie o kupca rybnego. Właściwie to on sam przecież nie wypływał w morze a jedynie skupował ryby od rybaków. Złoty Puchar zaś był mocno niewyraźny a on zwykle kojarzony był z handlem, pieniędzmi i bogactwem. To by mogło znaczyć, że albo zbyt wiele zysków z tej sprawy o jaką Johan pytał gwiazd nie będzie albo no kupiec nie będzie żywotną częścią jego planów.

- Oh to jednak zajął się pan tą sprawą? To cudownie. Jest pan bardzo dzielny. Ta syrena to podobno straszny potwór. Ale na wszelki wypadek kupiłam poświęcone przez naszego kapłana talizmany Mananna. - dziś rano tak jak i w Festag małżonka gospodarza wydawała się wciąż najbardziej zainteresowana sprawą syreny. I była zachwycona, że ich młody gość wziął sobie sprawę do serca i postanowił nią się zająć.

- Tak, panienka Pirora. Chyba wczoraj u nas była nieprawdaż? - Mikael spojrzał na swoją blondwłosą córkę jaka śniadała razem z nimi.

- Tak ojcze, była tu wczoraj. Pożyczyłam jej jednego z naszych jastrzębi na parę dni. Chce mu zrobić portret. - wyjaśniła szlachcianka okazując szacunek ojcu jak na dobrze wychowaną córkę wypadało.

- Biedna sierotka. Taka sama w tym mieście. Jej ojciec nie ma serca taką młodą tu samą zostawić. - pani matka wydawała się współczuć młodej Averlandzce jaka dopiero stała u progu dorosłości a już musiała sama sobie radzić w mieście.

- Nie sądzę aby była taka sama. Weszła w niezłą komitywę z Kamilą i jej kółkiem poetyckim. - ich córka nie sprawiała wrażenia aby Pirora zrobiła na niej takie wrażenie, że trzeba się nad nią pochylać i biadolić.

- A może ty Froyo zaczniesz w końcu chodzić na jakąś poezję czy tańce. Coś co robią twoje koleżanki. - matka spojrzała na nią jakby chciała nakierować córkę na typowy dla jej wieku i pozycji krąg zainteresowań.

- Poezja mnie nudzi. Proza także. Chyba, że coś o bitwach co sprawia, że krew w żyłach krąży szybciej. A tańce? Tak, na jakiś bal mogłabym pójść. Chociaż wolałabym polowanie. - panna van Hansen pokręciła przecząco swoją ufryzowaną blond głową na znak, że mało ma wspólnego z rówieśniczkami. Może poza przyjęciami i balami. I woli rozrywki jakie zwykle kojarzono jako typowo męskie. Matka westchnęła patrząc na nią z wyrzutem i rozżaleniem.

- Ale jeśli to was pocieszy to umówiłam się z Madeleine. Pojedziemy do domku myśliwskiego. Na ploteczki i szydełkowanie. Typowo kobiece rozrywki. - powiedziała jakby szła na kompromis i starała się chociaż trochę spełnić oczekiwania swoich rodziców. To sprawiło, że pani matka uśmiechnęła się do niej ciepło. Dopóki nie wspomniała, że Madeleine przecież jest jej najlepszą koleżanką i jest już zamężna a Froya wciąż nie.

- Nie widzę dla siebie odpowiednich kandydatów w mieście. Same fircyki. Wśród kapitanów statków trafi się czasem ktoś ciekawy no ale wam się wtedy nie podoba. Jakby się trafił jakiś kapitan co umie władać mieczem a nie tylko językiem i ślinić mi rękę, umie jeździć konno przynajmniej tak jak ja, tańczyć, że wiruje cały świat w głowie, nie jest gołodupcem no i nie wygląda jak połamany staruch tylko chociaż średnio to bym się mogła zastanowić. To byłby ktoś wart uwagi i poznania. - prychnęła nieco zirytowanym tonem Froya pewnie nie pierwszy raz rozmawiając z rodzicami na podobne tematy. I chyba miała dość tej rozmowy bo podziękowała za śniadanie, wstała i wyszła z jadalni.

Potem rozmowy przy śniadaniu jeszcze trochę trwały. Państwo van Hansen okazali zrozumienie, że młody astrolog chce się usamodzielnić i znaleźć sobie własny kąt w mieście. Ale póki był u nich to oczywiście był ich gościem. Po śniadaniu miał okazję porozmawiać ze Svenem. Jego obrotny sługa z werwą opowiadał mu o kolejnych zakamarkach miasta jakie wczoraj udało mu się poznać. I z jednej strony Johan nie bardzo mógł być zdziwiony. Pustostanów jakie odwiedził jego sługa było mnóstwo. No ale to były pustostany. Nawet jakby je zająć za darmo albo prawie za darmo to albo trzeba by włożyć mnóstwo karli w remont no albo był jakiś feler. Jak wczoraj, już Sven myślał, że znalazł jakąś odpowiednią kamienice gdy okazało się, że dach przecieka i to tak, że zrobiła się dziura nie tylko w dachu ale do piętra. Lata a może i dekady ściekającej i zamarzającej wody rozsadziły poziomy kamienicy tak, że dopiero sufit parteru był cały ale była na nim ruda plama wieszcząca wodne kłopoty. Ale Sven był dobrej myśli. Na dzisiaj umówił się z kimś co miał mu pokazać jakąś dobre miejsce no i z każdym odwiedzonym kwartałem, ulicą i budynkiem miał lepszą orientację w mieście. W końcu więc coś się znajdzie, to tylko kwestia czasu. No a na razie był w “Warkoczach” gdzie przez przypadek zastał Silnego zamiast Egona.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline