Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2021, 19:03   #181
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Krótka retrospekcja aby przybliżyć postać Millenny.


Trudno żyć bez jednego z rodziców jednak jeszcze trudniej żyć tak będąc do tego mieszańcem. W szczególności zaś będąc pół drowem tym bardziej, że same drowy nie cieszą się dobrą sławą, a i niewiele ich chodzi po powierzchni. Millenna praktycznie nie znała swojego ojca, a jej matka nigdy nie rozmawiała z nią na ten temat. Wiedziała jedynie, że nie była owocem gwałtu czy też jednej nocy zapomnienia. Wie, że jej rodzice się kochali i jest owocem ich miłości, jednak co się wydarzyło, że ojciec musiał odejść i więcej się nie pojawić było dla niej tajemnicą do dziś. Z resztą związki ludzi z drowami też należały do rzadkości głównie z przyczyny niesławy jaką posiadali mroczni elfowie.
Tak więc dorastała jako dziecko pół krwi drowa i ludzkiej kobiety w mało tolerancyjnym środowisku i jedynie szacunek jakim mieszkańcy osady darzyli jej matkę i renoma najlepszej uzdrowicielki w obrębie kilkudziesięciu mil w każdą stronę zapewniła jej życie pozbawione dyskryminacji. Po ojcu pozostał jej łuk, który była w stanie naciągnąć dopiero w wieku osiemnastu lat. Jednak od dzieciństwa zafascynowana dziedzictwem po nieznanym i nieobecnym ojcu szkoliła się na rangera. Od najmłodszych lat trenowała strzelanie z łuku i trzeba przyznać, że całkiem nieźle sobie radziła.
Zarówno Millenna jak i jej matka wiedziały, że nadejdzie ten czas gdy żądza przygody lub awanturnicza domieszka krwi drowów pchnął dziewczynę w świat. I tak też się stało. W wieku dwudziestu pięciu lat zostawiła za sobą całe dotychczas tylko znane życie i ruszyła szukać szczęścia w fachu najemnika. Szybko zorientowała się, zapotrzebowanie na wykwalifikowanego łowcę jest zawsze i wszędzie, także nie miała problemu ze znajdowaniem zleceń i na pewno się nie nudziła.

Po kilku latach tułania po świecie z różnymi drużynami słyszała opowieści o grupie Łowców Chernsardo. Dowiedziała, że przystąpienie do tej organizacji nie jest łatwe, ale jej to nie zniechęciło a wręcz przeciwnie. Wiedziała też, że gdy już ktoś sobie zasłuży na to by dołączyć do ich szeregów to pozostaje Strażnikiem na zawsze, a sama organizacja szczyciła się swoją wzajemną lojalnością, szacunkiem i tolerancją. Jako dziecko pół krwi drowiej wiedziała, że tam znajdzie swoje miejsce na ziemi.
Zdarzyło się w końcu tak, że przy wyjątkowo trudnym zleceniu jej drużyna była grupą wsparcia najemników z Łowców Chernsardo. Podjęte środki ostrożności okazały się wystarczające do skali oceny zagrożeń, gdyż ochraniana karawana wpadła w doskonale przygotowaną zasadzkę. Potyczka była wyjątkowo trudna i zabójcza do tego stopnia, że Millenna w wichrze walki swoimi umiejętnościami w posługiwaniu się łukiem uratował życie dwóm Łowcom. Wtedy została dostrzeżona i w geście uznania i podziękowania została przyjęta w szeregi Łowców Chernsardo.
Obecnie Millenna była chwilowo “samotnym strzelcem” poszukującym zlecenia bardziej z chęci kolejnej przygody niż zarobku. Wiedziała jednak, że to drugie zazwyczaj jest związane z tym pierwszym.


****************************


Jak do tego doszło że została pojmana? Wolała nie pamiętać lub raczej wymazać to z pamięci. Nie takie rzeczy się zdarzały się najlpeszym. Jak to zdarzało jej się słyszeć, że gdzie wrogów kupa to i łowca dupa. Szkoda że musiała to sprawdzić na własnej skórze. Ważne, że przeżyła i nawet za bardzo nie ucierpiała. Była jedynie mocno poobijana i umęczona. Plama na honorze osobistym nie była aż tak wielka żeby nie szło jej zmyć. Ważne że była obecnie wolna i wśród przyjaznych towarzyszy. Millenna przyjęła od druida i zażyła misturę jak się domyśliła wzmacniającą mimo że smakowała jak kupa. Nie skarżyła się gdyż gdzieś dawno temu usłyszała że dobre lekarstwo nie może być smaczne. Jednak dopiero teraz dane jej to było przetestować na własnej skórze. Nie marudziła tym bardziej, że zawdzięczała im ratunek z opresji i wolność. Poza tym mikstura rzeczywiście mimo paskudnego smaku i zapachu musiała być dobra gdyż niemalże od razu drowka poczuła przypływ nowych sił.
Zaczęła się rozglądać dookoła zastanawiając się czy jest szansa na odzyskanie jej ekwipunku, który został jej zabrany gdy została pojmana. Szczególnie zależało jej na odzyskaniu swojej broni.
- Ciebie również miło widzieć Rufusie tym bardziej w zaistniałych warunkach. Długo by gadać jak się tu znalazłam. Będzie jeszcze okazja na opowieść. - odrzekła uprzejmie Millenna.

Millenna szybko doszła do siebie. Korzystając z tego że drużyna była zajęta rozmową z hobgoblinem i gnomką postanowiła odszukać swój ekwipunek, który gdzieś tu na pewno musiał być. Trochę jej to zajęło. Musiała przetrząsnąć praktycznie każdy kąt w obozie ale ostatecznie odzyskała całość swojego wyposażenia łącznie z bronią którą uważała za najcenniejszy element swojego ekwipunku.
Pokrzepiona zarówno na ciele jak i umyśle wróciła do dyskutujących towarzyszy. Słyszała jedynie część rozmowy.
- Mnie znasz jako współtowarzysza niewoli. Jestem Millenna. - powiedziała gnomki po czym zwróciła się do reszty.
- Chwilowo nie mam nic ważniejszego do roboty… Czy nie będziecie mieli nic przeciwko abym dołączyła do was? - przypuszczała że sama przynależność do Łowców Chernasardo było wystarczającą rekomendacją jednak wiedziała też, że uprzejmość wymagała żeby zapytać.
- Potrafię zapracować na reputację łowców, a poza tym długi życia czy wolności wymagają aby je spłacać. Służę moimi umiejętności.
Rufus podrapał się po bródce, taksując łowczynię spojrzeniem.
- Myślisz że dasz sobie radę? My podejmujemy się bardzo niebezpiecznych zadań, jak walka ze smokami czy rozbijanie całych oddziałów, jak właśnie widziałas. Jak to się stało, że dałaś się pojmać?
- To w sumie krótka i mało heroiczna historia. - Powiedziała Millenna - Tak to jest jak się nie słucha starych krasnoludzkich przysłów mówiących chociażby mierz siły na gobliny czy jak to szło. Ręczę, że nie będę wam ciężarem, a za to na pewno nie raz się przydam.
Nie dziwiła się, że wahali się co do podjęcia decyzji. W końcu wiedziała co to znaczy dobrze zgrana drużyna. Od tego ja sobie ufali i jak ze sobą współpracowali zależało ich życie. Należała co prawda do Łowców, jednak nigdy wcześniej na dłużej nie działała razem z żadnym z nich. Millenna nie była pewna czy przyjmą ją do drużyny i wiedziała, że będzie musiała zaakceptować każdą decyzję. Jednak w głębi serca liczyła na to, że ją zaakceptują.

-Ale i tak chciałbym usłyszeć… - uśmiechnął się lekko Rufus - zabiłaś chociaż paru?
-Jak już mówiła mało chwalebna historia. Po prostu źle oszacowałam swoje szanse i wobec bardziej przeważającej liczby przeciwników niż zakładałam, wolałam się poddać. Zawsze to lepsze niż śmierć, a niewola to nie koniec świata. Zawsze może się udać uciec lub paradoksalnie zostać przypadkiem uratowanym i uwolnionym. - Powiedziała spokojnym głosem Millenna zakładając, że bardziej się z nią lekko droczą niż próbują dokuczyć czy zniechęcić. Po czym dokończyła.
-Zabiłam wystarczająco wielu zanim mnie pojmano. Natomiast co do pytania czy dam sobie radę…
Nim skończyła zdanie w ręku trzymała już swój łuk, a zanim przebrzmiało ostatnie słowo dwie strzały leciały już tak blisko za sobą jakby były jedną długą strzałą, a trzecia leciała zaraz za nimi ledwo ktoś zdążył mrugnąć okiem.
Około pięćdziesięciu metrów od miejsca gdzie stali na pieniek po zwalonym drzewie wypełzł właśnie wąż. Millenna nie znała wszystkich gatunków dokładnie, jednak po ubarwieniu potrafiła rozpoznać, że jest on jadowity. Mała strata. Dwie strzały trafiły praktycznie w to samo miejsce przybijając głowę gada do drewna, a trzecia chwilę później trafiła niewiele tylko dalej w nasadę głowy węża. Drzewca trzech strzał drżały, a wąż umarł nie mając szans na jakąkolwiek reakcję.
-Czy to wystarczy za odpowiedź? - Elfka zapytała z miną niewiniątka.

Rufus zagwizdał, wpatrując się w dzieło Milenny.
-No nieźle, to mnie jednak dziewczyno przekonałaś. To witamy w drużynie.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.

Ostatnio edytowane przez Draugdin : 30-11-2021 o 11:58.
Draugdin jest offline