Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-11-2021, 19:03   #181
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Krótka retrospekcja aby przybliżyć postać Millenny.


Trudno żyć bez jednego z rodziców jednak jeszcze trudniej żyć tak będąc do tego mieszańcem. W szczególności zaś będąc pół drowem tym bardziej, że same drowy nie cieszą się dobrą sławą, a i niewiele ich chodzi po powierzchni. Millenna praktycznie nie znała swojego ojca, a jej matka nigdy nie rozmawiała z nią na ten temat. Wiedziała jedynie, że nie była owocem gwałtu czy też jednej nocy zapomnienia. Wie, że jej rodzice się kochali i jest owocem ich miłości, jednak co się wydarzyło, że ojciec musiał odejść i więcej się nie pojawić było dla niej tajemnicą do dziś. Z resztą związki ludzi z drowami też należały do rzadkości głównie z przyczyny niesławy jaką posiadali mroczni elfowie.
Tak więc dorastała jako dziecko pół krwi drowa i ludzkiej kobiety w mało tolerancyjnym środowisku i jedynie szacunek jakim mieszkańcy osady darzyli jej matkę i renoma najlepszej uzdrowicielki w obrębie kilkudziesięciu mil w każdą stronę zapewniła jej życie pozbawione dyskryminacji. Po ojcu pozostał jej łuk, który była w stanie naciągnąć dopiero w wieku osiemnastu lat. Jednak od dzieciństwa zafascynowana dziedzictwem po nieznanym i nieobecnym ojcu szkoliła się na rangera. Od najmłodszych lat trenowała strzelanie z łuku i trzeba przyznać, że całkiem nieźle sobie radziła.
Zarówno Millenna jak i jej matka wiedziały, że nadejdzie ten czas gdy żądza przygody lub awanturnicza domieszka krwi drowów pchnął dziewczynę w świat. I tak też się stało. W wieku dwudziestu pięciu lat zostawiła za sobą całe dotychczas tylko znane życie i ruszyła szukać szczęścia w fachu najemnika. Szybko zorientowała się, zapotrzebowanie na wykwalifikowanego łowcę jest zawsze i wszędzie, także nie miała problemu ze znajdowaniem zleceń i na pewno się nie nudziła.

Po kilku latach tułania po świecie z różnymi drużynami słyszała opowieści o grupie Łowców Chernsardo. Dowiedziała, że przystąpienie do tej organizacji nie jest łatwe, ale jej to nie zniechęciło a wręcz przeciwnie. Wiedziała też, że gdy już ktoś sobie zasłuży na to by dołączyć do ich szeregów to pozostaje Strażnikiem na zawsze, a sama organizacja szczyciła się swoją wzajemną lojalnością, szacunkiem i tolerancją. Jako dziecko pół krwi drowiej wiedziała, że tam znajdzie swoje miejsce na ziemi.
Zdarzyło się w końcu tak, że przy wyjątkowo trudnym zleceniu jej drużyna była grupą wsparcia najemników z Łowców Chernsardo. Podjęte środki ostrożności okazały się wystarczające do skali oceny zagrożeń, gdyż ochraniana karawana wpadła w doskonale przygotowaną zasadzkę. Potyczka była wyjątkowo trudna i zabójcza do tego stopnia, że Millenna w wichrze walki swoimi umiejętnościami w posługiwaniu się łukiem uratował życie dwóm Łowcom. Wtedy została dostrzeżona i w geście uznania i podziękowania została przyjęta w szeregi Łowców Chernsardo.
Obecnie Millenna była chwilowo “samotnym strzelcem” poszukującym zlecenia bardziej z chęci kolejnej przygody niż zarobku. Wiedziała jednak, że to drugie zazwyczaj jest związane z tym pierwszym.


****************************


Jak do tego doszło że została pojmana? Wolała nie pamiętać lub raczej wymazać to z pamięci. Nie takie rzeczy się zdarzały się najlpeszym. Jak to zdarzało jej się słyszeć, że gdzie wrogów kupa to i łowca dupa. Szkoda że musiała to sprawdzić na własnej skórze. Ważne, że przeżyła i nawet za bardzo nie ucierpiała. Była jedynie mocno poobijana i umęczona. Plama na honorze osobistym nie była aż tak wielka żeby nie szło jej zmyć. Ważne że była obecnie wolna i wśród przyjaznych towarzyszy. Millenna przyjęła od druida i zażyła misturę jak się domyśliła wzmacniającą mimo że smakowała jak kupa. Nie skarżyła się gdyż gdzieś dawno temu usłyszała że dobre lekarstwo nie może być smaczne. Jednak dopiero teraz dane jej to było przetestować na własnej skórze. Nie marudziła tym bardziej, że zawdzięczała im ratunek z opresji i wolność. Poza tym mikstura rzeczywiście mimo paskudnego smaku i zapachu musiała być dobra gdyż niemalże od razu drowka poczuła przypływ nowych sił.
Zaczęła się rozglądać dookoła zastanawiając się czy jest szansa na odzyskanie jej ekwipunku, który został jej zabrany gdy została pojmana. Szczególnie zależało jej na odzyskaniu swojej broni.
- Ciebie również miło widzieć Rufusie tym bardziej w zaistniałych warunkach. Długo by gadać jak się tu znalazłam. Będzie jeszcze okazja na opowieść. - odrzekła uprzejmie Millenna.

Millenna szybko doszła do siebie. Korzystając z tego że drużyna była zajęta rozmową z hobgoblinem i gnomką postanowiła odszukać swój ekwipunek, który gdzieś tu na pewno musiał być. Trochę jej to zajęło. Musiała przetrząsnąć praktycznie każdy kąt w obozie ale ostatecznie odzyskała całość swojego wyposażenia łącznie z bronią którą uważała za najcenniejszy element swojego ekwipunku.
Pokrzepiona zarówno na ciele jak i umyśle wróciła do dyskutujących towarzyszy. Słyszała jedynie część rozmowy.
- Mnie znasz jako współtowarzysza niewoli. Jestem Millenna. - powiedziała gnomki po czym zwróciła się do reszty.
- Chwilowo nie mam nic ważniejszego do roboty… Czy nie będziecie mieli nic przeciwko abym dołączyła do was? - przypuszczała że sama przynależność do Łowców Chernasardo było wystarczającą rekomendacją jednak wiedziała też, że uprzejmość wymagała żeby zapytać.
- Potrafię zapracować na reputację łowców, a poza tym długi życia czy wolności wymagają aby je spłacać. Służę moimi umiejętności.
Rufus podrapał się po bródce, taksując łowczynię spojrzeniem.
- Myślisz że dasz sobie radę? My podejmujemy się bardzo niebezpiecznych zadań, jak walka ze smokami czy rozbijanie całych oddziałów, jak właśnie widziałas. Jak to się stało, że dałaś się pojmać?
- To w sumie krótka i mało heroiczna historia. - Powiedziała Millenna - Tak to jest jak się nie słucha starych krasnoludzkich przysłów mówiących chociażby mierz siły na gobliny czy jak to szło. Ręczę, że nie będę wam ciężarem, a za to na pewno nie raz się przydam.
Nie dziwiła się, że wahali się co do podjęcia decyzji. W końcu wiedziała co to znaczy dobrze zgrana drużyna. Od tego ja sobie ufali i jak ze sobą współpracowali zależało ich życie. Należała co prawda do Łowców, jednak nigdy wcześniej na dłużej nie działała razem z żadnym z nich. Millenna nie była pewna czy przyjmą ją do drużyny i wiedziała, że będzie musiała zaakceptować każdą decyzję. Jednak w głębi serca liczyła na to, że ją zaakceptują.

-Ale i tak chciałbym usłyszeć… - uśmiechnął się lekko Rufus - zabiłaś chociaż paru?
-Jak już mówiła mało chwalebna historia. Po prostu źle oszacowałam swoje szanse i wobec bardziej przeważającej liczby przeciwników niż zakładałam, wolałam się poddać. Zawsze to lepsze niż śmierć, a niewola to nie koniec świata. Zawsze może się udać uciec lub paradoksalnie zostać przypadkiem uratowanym i uwolnionym. - Powiedziała spokojnym głosem Millenna zakładając, że bardziej się z nią lekko droczą niż próbują dokuczyć czy zniechęcić. Po czym dokończyła.
-Zabiłam wystarczająco wielu zanim mnie pojmano. Natomiast co do pytania czy dam sobie radę…
Nim skończyła zdanie w ręku trzymała już swój łuk, a zanim przebrzmiało ostatnie słowo dwie strzały leciały już tak blisko za sobą jakby były jedną długą strzałą, a trzecia leciała zaraz za nimi ledwo ktoś zdążył mrugnąć okiem.
Około pięćdziesięciu metrów od miejsca gdzie stali na pieniek po zwalonym drzewie wypełzł właśnie wąż. Millenna nie znała wszystkich gatunków dokładnie, jednak po ubarwieniu potrafiła rozpoznać, że jest on jadowity. Mała strata. Dwie strzały trafiły praktycznie w to samo miejsce przybijając głowę gada do drewna, a trzecia chwilę później trafiła niewiele tylko dalej w nasadę głowy węża. Drzewca trzech strzał drżały, a wąż umarł nie mając szans na jakąkolwiek reakcję.
-Czy to wystarczy za odpowiedź? - Elfka zapytała z miną niewiniątka.

Rufus zagwizdał, wpatrując się w dzieło Milenny.
-No nieźle, to mnie jednak dziewczyno przekonałaś. To witamy w drużynie.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.

Ostatnio edytowane przez Draugdin : 30-11-2021 o 11:58.
Draugdin jest offline  
Stary 23-11-2021, 23:11   #182
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację


- Mam nadzieję, że nie byłaś długo w niewoli tych drani… - Rufus uśmiechnął się nieco pocieszająco do Milenny… po czym przypomniał sobie o trzymanym w niewoli hobgoblinie.
Postanowił zejść do niego na dół.
- Tylko nie zdradzaj mu nic i nie wypuszczaj, dopóki z nim nie pogadam - dodał Jace.
- Cześć, jestem Jace, to jest Hannskjald, Laura, Mikel, Rufusa już znasz. - psionik nie potrzebował opieki medycznej, więc postanowił zająć się formalnościami. Poszukajmy twojego ekwipunku i sprawdźmy obóz, zanim ktokolwiek się tu jeszcze pojawi. - powiedział. - Oprócz was, są tu jeszcze inni więźniowie? - spytał.
- Nikt inny - Nibbitz pokręciła przecząco głową.
- No dobra, to chodźmy. // idziemy przeszukiwać wszystko.


W międzyczasie Rufus stanął przed klatką w której wciąż uwięziony był hobgobliński jeniec.
- I co zrobimy z tym tutaj….spojrzał na niego ponuro.
- Dlaczego twoim pobratymcy trzymali cię w niewoii?
- Bo nie spodobało mi się zostać ofiarą dyplomacji - poobijany hobgoblin splunął przez kraty klatki - Może mnie uwolnicie? Daję słowo, że nie zrobię wam kłopotów, nie chcę skończyć jak ci tam - kiwnął głową w stronę trupa z łomem w czaszce.
- Uwolnimy ciebie i wrócisz do swoich? - Skrzywił się Rufus.
- Ale dobrze, jak dasz nam jakieś użyteczne informacje to ocalisz życie. Potrzebujemy informacji o planach Kłów i siłach jakimi dysponują.
- Wracać? Lepiej od razu mi łeb utnij, będzie mniej bolało, a efekt będzie taki sam - hobgoblin pokręcił głową. Widać było, że nie ma złudzeń co do swojego losu.
- Aż tak sobie nagrablłeś? - zdziwił się Rufus.
- Jakby ciebie próbowali sprzedać za rozejm z harpiami, bo spodobałeś się ich szefowej, też byś się stawiał - prychnął hobos - O, tyle dostałem za to, że nie podobało mi się zostanie zgwałconym a potem zeżartym przez jakieś latające paskudy.

- No dobra, to co będziemy mieć z tego, że cię uwolnimy? - spytał Jace. Mógł oczywiście wypytać o harpie, ale nie chciał dawać hobosowi przewagi.
- Moją dozgonną wdzięczność? – odparował hobgoblin – Jest… byłem tylko kapralem, więc nie znam szczegółów planów tej krowy Kosseruka. Na pewno nie wrócę do Kłów. Nie po tym, jak odwdzięczyli mi się za lojalność. Jeśli mam być przeciwko nim, niech tak będzie, o ile druga strona będzie godna zaufania – Jace czuł, że jeniec mówi szczerze.

- Rozumiesz, że nie jest tak łatwo nam ci zaufać? Twoje plemię zniszczyło Phaendar z którego pochodzimy, straciliśmy tam bliskich…. - Rufus skrzywił się przypominając sobie swojego dawnego mistrza kowalskiego i jego córkę, wciąż nie trafił na żaden ich ślad…. Następnie pokręcił głową i spojrzał zimno na dezertera.
- A teraz pustoszą cały region, zabijając i biorąc do niewoli...ale dobrze, wypuścimy cię z klatki, tylko bez żadnych sztuczek… - po czym otworzył klatkę.
- Jeszcze mi życie miłe - powiedział, ostrożnie podnosząc się i z trudem wychodząc z klatki - Nie będę sprawiał kłopotów. To wy zabiliście tego świra Scarviniousa? Słyszałem że jego ojciec nieźle szalał, kiedy się o tym dowiedział - uśmiechnął się krzywo, po czym wyciągnął zdrową rękę do Rufusa - Mahrzan jestem.
- Jestem Rufus. - półork nieco się rozluźnił i odwzajemnił uścisk dłoni, choć wciąż się nie uśmiechał.

- Jace - psionik przedstawił się zaraz po Rufusie. - Opowiesz nam co wiesz o rozmieszczeniu, dotychczasowych planach i taktyce. O sojuszu z harpiami i o Ibzairiaku. W zamian możesz dostać ekwipunek i ruszyć wolno, albo wrócić z nami, gdzie zdecydujemy co z tobą zrobić.
- Opowiem opowiem - potwierdził Marzhan - Tylko pewnie i tak więcej się dowiecie z zapisków sierżanta. Matoł sam by tego nie spamiętał. Ibzair… kto to?

- Nasza grupa to Mściciele z Phaendar. Tak, ubiliśmy Scarviniousa i smoka z fortu Trevalay między innymi też. - stwierdził z nieukrywaną dumą.
- Tobie nie po drodze z takimi draniami jak Scarvinious, tak?
Hobgoblin wzruszył ramionami na pytanie Rufusa.
- Świętym nie jestem, ale on był zdrowo pieprznięty, zresztą tak samo jak tatusiek.
- To opowiedz nam swoją historię… masz tutaj wodę, może będziesz miał więcej siły na mówienie. Ojciec tego zwyrodnialca to jakaś szycha wśród Kłów powiadasz? A, interesuje mnie też co zrobili z jeńcami pojmanymi w Phaendar. - Rufus zadawal kolejne pytania, podając bukłak z wodą hobosowi.
~ A coś o tych latających patrolach? Kiedy wrócą? ~ krasnolud zwrócił się z pytaniem do Rufusa i Jace’a z daleka, sam nie angażując się w rozmowę.
- A tak i podobno krążą tu jakieś latające patrole? - dodał Rufus, słysząc w myślach pytanie druida.
Hobgoblin z wahaniem przyjął bukłak i napił się.
- Ta, Porucznik Scabvistin jest dowódcą fortu Phaendar. Co do jeńców, ci bardziej ulegli pracują jako robotnicy i służba - zamilkł na moment, biorąc kolejnego łyka wody. Nie musiał dodawać, co stało się z pozostałymi - I tak, Kosseruk ma zwiadowców na wywernach, mają obóz gdzieś na wzgórzach -
- Ilu ludzi ma Kosseruk i gdzie ma główną bazę? - zapytał z ciekawością Rufus.
- Nie mam pojęcia, kilka batalionów na pewno, tyle dostał od pani generał - w głosie hobgoblina pojawił się szacunek - Ale szuka sojuszników w okolicy, jak te pieprzone harpie. Jego główny obóz jest w jakiejś dolinie, ale też nie wiem gdzie. Przenieśli nas tam i stamtąd tutaj tymi magicznymi wieżami - szacunek zmienił się szybko w obrzydzenie.

W momencie kiedy wspominano o magicznych wieżach, druid postanowił zrobić sobie krótki odpoczynek. Zzrzucił kupę zebranych klamotów obok poprzednich i milcząco dołączył do rozmowy. Sugestywnie spojrzał na hobgobilina by kontynuował.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 23-11-2021 o 23:17.
Lord Melkor jest offline  
Stary 26-11-2021, 11:28   #183
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
W momencie kiedy wspominano o magicznych wieżach, druid postanowił zrobić sobie krótki odpoczynek. Zzrzucił kupę zebranych klamotów obok poprzednich i milcząco dołączył do rozmowy. Sugestywnie spojrzał na hobgobilina by kontynuował. Wyraźnie niezrozumiany, sam zagadnął o kontynuację
- Co to za wieże? Jak wyglądają w środku? -

- Kamienne, czarne, magiczne na pewno - wzruszył ramionami hobgoblin - W środku jest tylko długi tunel. Wchodzisz w jednej, wychodzisz w drugiej. Idealne do szybkich akcji militarnych-

- Ktoś je otwierał? Ta co wchodziliście była tam na stałe, czy też znikła? Tunel miał jakieś ozdoby, znaki? - towarzysze którzy znali druida mogli bez problemu wyczuć że Hans wypytywał bardziej napastliwie niż zazwyczaj

- Coś tam było, jakieś koślawe znaczki. I nie wiem, nie dostawaliśmy instrukcji działania - prychnął Mahzran.

- Nie wiesz czy wieża do której wcześniej wszedłeś tam była? - krasnolud założył rękę na rękę

- Nie wiem, czy znikła, bo mnie tam nie było. Wcześniej jej nie było, jakoś ją stworzyli, przywołali, cholera wie co
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 30-11-2021, 09:30   #184
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Plany mają to do siebie, że lubią nie wytrzymywać konfrontacji z rzeczywistością i nie inaczej było w tym wypadku. Z założenia cicha i dysretna akcja uwolnienia jeńców szybko przerowdziła się w chaotyczną jatkę, z której ledwie uszli z życiem. Mikel nawet nie do końca wiedział jak zwyciężyli, bo pod koniec starcia, jedna z ran pozbawiła go przytomności.

Nie pamiętał jak długo był nieorzytomny, ale chyba dość krótko. Po otwarciu oczu, przywitała go zmartwiona twarzy siostry, ale nie zdążył nawet zebrać od niej bury za stan do jakiego się do prowadził bo od razu poszła zając się innymi rannymi. Wojownikowi było to zdecydowanie na rękę. Był już zły na siebie, że nie spisał się w walce, a ochrzan od Laury tylko pogorszyłby jego samopoczucie.

Dochodząc do siebie, niespiesznie rozglądał się po pobojowisku i przysłuchiwał toczonym rozmowom. Grzecznie skinął głową Millenie i z niemały podziwem obserwował jej strzelecki popis. Być może znalazłoby się dla niej miesce w drużynie. Chłopak nie miał nic przeciwko, ale było to coś, co zdecydowanie powinni przedyskutować, zanim cokolwiek odpowiedzą półelfce. W chwili, kiedy o tym pomyślał, Rufus przyjął Łowczynię do drużyny. MIkel pokręcił z niedowierzaniem głową i odszedł w stronę przesłuchiwanego hobgoblina.

 
shewa92 jest offline  
Stary 01-12-2021, 11:10   #185
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Dokładne przeszukanie obozu i zajęcie się niedoszłymi jeńcami zajęło dobre dwie godziny, ale było bardzo owocne. Namioty żołnierzy, ich przedmioty codziennego użytku i zapasowe ubrania wystarczyły, by bez większego problemu odziać więźniów oraz zapewnić im ekwipunek i prowiant wystarczający, by bezpiecznie wrócili do fortu Trevalay, prowadzeni przez Laurę. Z wyruszeniem w drogę mieli jednak poczekać do następnego dnia, by najpierw najeść się i wyspać po kilkunastu dniach spędzonych w klatkach.
Znalezione w namiocie dowódcy zapiski i raporty sprawiły, że czytający poczuli zimny dreszcz spływający po plecach. Słowa Mahrzana potwierdziły się, główne siły Kosseruka liczyły setki żołnierzy i szykowały się właśnie do zmasowanego ataku i oblężenia Longshadow. Atak miał nastąpić siódmego Kuthona, za ledwie 11 dni! Raporty wywiadu tym bardziej budowały przerażający obraz i skalę tego zbliżającego się oblężenia. Postępy tresury w „Obozie Bestii”, potwierdzenia znalezienia odpowiednich gniazd dla wywernich zwiadowców, ustalenia miejsca zbiórki machin oblężniczych, sukcesy w przygotowywaniu ładunków wybuchowych na terenie zajętego miasteczka Ecru… Widać było dobrze, że Kosseruk nie ma zamiaru po prostu zalać Longshadow masą wojska, a przygotował przemyślany i wieloetapowy plan.

Kiedy bohaterowie pochylali się nad planami Żelaznych Kłów, na zewnątrz zdążył zapaść już zmierzch. Ognisko w centrum obozu wciąż się paliło, więc najlepszym rozwiązaniem okazało się zostanie w nim na noc. Nagle z zewnątrz dało się słyszeć okrzyki przestrachu i skrzekliwy śmiech – gdy tylko wybiegli, zobaczyli pięć skrzydlatych, dziko wyglądających kobiet o ptasich rysach, siedzących na żerdziach namiotów na skrajach obozowiska. Miały na sobie skórzane zbroje, a ich szponiaste dłonie i stopy przypominały garście noży. Jace i Hannskjald bez trudu rozpoznali w nich harpie, które czasami grasowały na tych terenach. Wyraźnie bawiło je zaskoczenie i przerażenie, które wywołały w uratowanych mieszkańcach Szybów Radyi. Dwie z nich trzymały parę więźniów jako zakładników, z czubkami szponów naciskającymi na gardła.
- Weszliście na nasz teren, a do tego zabiliście szarych! – zaskrzeczała jedna z nich - Wasze wojny nas nie obchodzą, ale stary wół zaproponował nam hojne dary w zamian za wsparcie. A co dostaniemy od was? Za wtargnięcie i zepsucie naszych interesów?
 
Sindarin jest offline  
Stary 04-12-2021, 19:38   #186
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Jedenaście dni. W których to jeszcze musieli dotrzeć do odległego o wiele dni miasta, nie mówiąc już o jakichkolwiek przygotowaniach.
Z perspektywy trzeźwo myślącego krasnoluda, lepiej było wiedzieć przed niż nie wiedzieć w ogóle. Choćby dlatego, że wiedzieli że muszą unikać wojsk które będą chciały odciąć miasto od jakiejkolwiek pomocy. A może i mogli popsuć jakąś część z tych planów.

- Harpie! - burknął głośno poirytowany druid. Choć wybiegł z namiotu z ostrzem w ręku, wstrzymał się widząc zakładników. Rzucił okiem na Jace'a, ale widząc że ten chce rozmawiać opuścił broń i w drugim szeregu w pośpiechu zaczął zakładać zbroję.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 05-12-2021, 16:02   #187
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Była tu nowa. To znaczy nowa z tą drużyną, która zwróciła jej wolność i póki co zaakceptowała ją i przyjęła już do siebie. Mimo, że bardzo długo - być może zbyt długo - radziła sobie sama, stwierdziła, że to może być zupełnie nowy i bardzo interesujący rozdział jej życia. Rozdział przynależności do i bycia członkiem drużyny.

Nie znała ich jeszcze zbyt dobrze i nie wiedziała, jakie maja zwyczaje zachowań w danych sytuacjach. Wiedziała, że prawdopodobnie szybko to wszystko podłapie. Jednak póki co tego nie wiedziała, więc nie chciała się wyrywać przed szereg tym bardziej, że kątem oka zauważyła, iż póki co Hannskjald opuścił broń. Nie uciekło też jej uwadze, że pospiesznie ubierał się w zbroję. Założyła, że lepiej być przygotowanym na potyczkę niż na negocjacje. Negocjacje mogą się udać, ale równie dobrze negocjacje mogą być bardzo krótkie.

Łuk i tak nadal trzymała ręku po udanej prezentacji swoich umiejętności strzeleckich, także nie zamierzała tego zmieniać. Zawsze to już broń w ręku wystarczy sięgnąć po strzały i już. Mimo tego, że była czujna i przygotowana na wszystko co mogło się w każdej chwili wydarzyć starała się wyglądać wyluzowana i nonszalancka. Wiedziała, że to potrafiła, a wielu w przeszłości już nie raz złapało się na ten jej wygląd niewiniątka.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 05-12-2021, 17:13   #188
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Studiując dokumenty zostawione przez wodza Jace nie mógł wyjść spod wrażenia, że całość jest doskonale zaplanowaną inwazją. Ktoś bardzo potężny musiał stać za tym wszystkim. Im mocniej myślał nad planami tym bardziej był przerażony. Na początku byli uciekinierami, później leśnym komando, wreszcie łowcami, ale zawsze w głowach było odzyskanie Phaendar, uratowanie najbliższych... od jakiegoś czasu jednak Jace czuł podskórnie, że to nie będzie takie łatwe. Z materiałów wygląda na to... Beleren z trudem przełknął ślinę... wygląda na to, że nie będzie to możliwe.

Z rozmyślań wyrwało go poruszenie na zewnątrz. Owinął się szczelniej płaszczem i wyszedł przed namiot. Widok nie prezentował się dobrze. Dali się podejść. Dlaczego nie pomyśleli o wystawieniu straży? Westchnął przypominając sobie co wie o harpiach.
- Powinniście się cieszyć że weszliśmy i zepsuliśmy wam interesy - odezwał się pewnie psionik. Harpie, choć odrażające, potrafiły doskonale czytać emocje i zamiary, więc należało swoje słowa podeprzeć odpowiednią mową ciała.
- Chyba nie spodziewałyście się, że kły wam odpuszczą ot tak? Że w zamian za szarego dostaną kilkoro sług w nadchodzącej wojnie? - Jace prychnął.
- To iluzja, można było to wyczytać z ciepłej jeszcze głowy Kosseruka. Jego celem było przejąć wasze potomstwo, hodować i szkolić kolejne pokolenia wiernych żołnierzy, a nie kilka niekontrolowanych harpii. -
Jace zmierzył wzrokiem harpie nie patrząc na ich więźniów.
~ Bądźcie gotowi je ostrzelać ~ przekazał do swoich towarzyszy.
- Nie mamy z wami zatargu, dlatego pozwolimy wam odejść o ile żadnemu z nich nie stanie się krzywda. Jeden fałszywy ruch... - Jace podniósł powoli dłonie a wokół nich w okamgnieniu pojawiły się duchy pokonanych hobgoblinów. Ich niematerialne, wpół prześwitujące ciała emanowały lekką błękitną łunę. Beleren uśmiechnął się paskudnie. - Wasz ruch. -

 
psionik jest offline  
Stary 05-12-2021, 18:22   #189
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Rufusa podobnie jak Jace'a ogarnął niekokój gdy przeglądali plany inwazji Kłów, choć w jego przypadku była też ekscytacja. Wyglądało na to, że czeka ich jeszcze wiele wyzwań, ich wrogowie prowadzili inwazję na wielką skalę i pomimo zadanych ich przez Mścicieli z Pheandar strat mieli wciąż po swojej stronie potężne siły (oddział jeźdźców wyyern robił wrażenie) i tajemniczą magię, która najwyraźniej pozwalała im na teleportację całych oddziałów. Na pewno sami sobie nie poradzą z całą armią liczącą setki - przeprawę z paroma tuzinami właśnie niemal przepłacili życiem. Chociaż Rufus musiał przyznać rację psionikowi że powinien był bardziej trzymać się planu, chyba ostatnie sukcesy sprawiły że stał się nieostrożny... musiał uważać, jakby dał się teraz zabić zwykłemu żołdakowi to jak zareagowałyby na to duchy dziadka i pozostałych? Pewnie nabijali by się z niego w zaświatach.

W każdym razie był zdania że powinni jak najszybciej udać się do Longshadow i pomóć w odparciu hobosów. Kilka tygodni temu spróbowali nawet wysłać tam wiadomość do najemników co do których pamiętał że kiedyś walczyli u boku jego ojca, Garrusa. Chociaż ostatni raz ich widział gdy był dzieckiem, więc nie wiadomo czy wciąż tam byli.

W każdym razie gdy pojawiły się harpie szybko był gotów do działania. Stanął u boku Jace'a, mając zamiar go osłaniać gdyby dyplomacja zawiodła.

Gdy psionik skończył mówić, kiwnął głową i uśmiechnął się złowieszczo. W zbroi na szczęście nie widać było jego ran z poprzedniej bitwy.
- Tak, jeden fałszywy ruch i pożałujecie. To my zabiliśmy nie tylko tych tu hobgoblinów, ale i smoka z Trelavney i bandę trolli z Nunder. Nie chcecie mieć w nas wrogów.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 05-12-2021 o 18:27.
Lord Melkor jest offline  
Stary 07-12-2021, 01:35   #190
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Skala działań Żelaznych Kłów robiła wrażenie. Coś, co z początku mogło wydawać się zwykłym najazdem, z każdym mijającym tygodniem coraz bardziej sprawiało wrażenie dobrze zorganizowanej i przemyślanej akcji. Teraz nie było już wątpliwości w tej kwestii. Najważniejszy jednak był fakt, że w końcu wiedzieli, jaki jest następny ruch wroga i mogli poczynić jakieś kroki, by nieco pokrzyżować mu szyki. Niestety ich własna sytuacja również mocno się własnie skomplikowała.

Zakładnicy, których z takim trudem odbili, znowu znaleźli się w niebezpieczeństwie, ale tym razem zagrażały im jakieś paskudne skrzydlate straszydła. Mikel słyszał wcześniej o Harpiach, ale żadnej nigdy nie widział, a teraz dochodził do wniosku, że nie było warto. Nie był najlepszym negocjatorem, zostawił więc pertraktacje innym, ale sam szykował się do walki. Nie musiał sięgać po broń, żeby być gotowym, zamiast tego spokjnie wypił jedną z mikstur leczenia, które znaleźli w obozowisku.
Potion of CMW. Dopisałem do karty te, co zabrałem z docka i odpisałem właśnie zużytą i poprzenią zużytą.

 
shewa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172