Wątek: Tacy jak ty 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2007, 22:36   #784
Vimes
 
Reputacja: 1 Vimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znany
No tak, tego się można było spodziewać... Ostatnio im ktoś z poznanych przeze mnie osób wydawał się bardziej martwy, w tym mniej oczekiwanym momencie się go spotykało ponownie. Kobietą siedzącą wewnątrz grobu okazała się bowiem Aenis, siostra Vriessa... Gdy mnie zobaczyła, zalała mnie falą pytań na temat tego, czy nie wiem może gdzie się Vriess znajduje, co się z nim stało itd. itd.
- Wiesz... Może się zdziwisz, ale najprawdopodobniej niedługo go spotkamy... On też próbuje dostać się do Genegate, choć trochę inną drogą. Nie do końca wiem o co chodzi, pomagał jednak ostatnio odbić wampirom jakiegoś więźnia, potem zaś razem z owymi wampirami miał wyruszyć do tego laboratorium. Aaaaa... No i może, cię to zdziwi, a może nie, ale on uważa cię za martwą... - tu uśmiechnąłem się lekko w jej kierunku - ostatni raz widziałem go w siedzibie wampirów , znajdującej się w tunelach pod miastem. - dodałem.

***

Po długim i niezbyt przyjemnym przeciskaniu się przez kilkucentymetrowe tunele, dotarliśmy wreszcie do laboratorium. Tutaj po krótkie dyskusji, pokazowi niebywałej wręcz samokontroli Valglaava, której skutkiem było całkiem spore wgniecenie żelaznej ścianie, dowiedziałem się, że po terenie Genegate grasują jakieś chimery, z którymi miałe m sobie poradzić sam z Aenis, ponieważ Vaglaava naszło na strzelanie fochów... Dowiedziałem się też, że jeśli nie pomogę zostanę wykorzystany w charakterze przynęty, co zdecydowanie zachęciło mnie do współpracy....

***

Coś mignęło kilka metrów nad nami. Jakaś ciemna pokraka... Ponoć głucha i niezbyt bystra, wedłóg tego, co mówiła Aenis, jednak pomimo to wolałem nie mieć z nią bliższego kontaktu... Siostra Vriessa, wyraźnie oczekiwała, że jakoś poradzę sobie z tym paskudztwem... Cóż... Jedyne co przyszło mi do głowy, to zneutralizowanie bestii, tak, żeby ktoś mógł bezpiecznie podejść i ją dobić - mimo wszystko nie byłem wprawnym wojownikiem, a i moje umiejętności zaliczały się głównie do kategorii defensywnych... Zamknąłem oczy, aby dojrzeć szczątkowy umysł chimery. Jeśli inne umysły widywałem zazwyczaj jako bezkresne oceany, to ten przypominał bardziej na wpół wyschniętą, zamuloną kałużę, co wcale dobrze nie wróżyło przyszłości mojego planu... Zwierze mogło być najzwyczajniej za głupie, żeby się powiódł. Mimo to warto było spróbować... Wkładając w to całe swoje przekonanie, umieściłem w tym nędznym umyśle 'myśli', czy też raczej może nie tyle całe myśli co impulsy, do których to ten rodzaj istoty był bardziej przyzwyczajony. 'Pusto'; 'Najedzony'; 'Bardzo'; 'Spać'. Cóż... w przypadku bardziej skomplikowanych istot taka sztuczka powodowała w nich krótkotrwałą wiarę w podane im informację... Niezachwianą wiarę, w imię której ignorowali wszelkie sygnały o jej nieprawdziwości, więc przynajmniej teoretycznie chimera powinna teraz uwierzyć że jest bardzo najedzona i senna, a dokoła nikogo nie ma... Uwierzyć z siłą tak dużą, aby zignorować wszystko, co świadczy np. o tym, że tutaj jesteśmy... Przynajmniej teoretycznie...
 
Vimes jest offline