Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2021, 21:54   #76
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mark obudził się sporo przed świtem. Co prawda dużo czasu pozostało do chwili, gdy budzik miał obwieścić całemu światu, iż pora wstawać, to Mark nie zamierzał ponownie zasypiać. Futbol był sportem brutalnym, czasami i krwawym, ale nie na tyle, by miano się przerzucać czyjąś odciętą głową. Perspektywa ponownego ujrzenia potoków krwi czy brutalnych morderstw zdecydowanie sugerowała, iż ponowne pogrążenie się w sennych marzeniach nie było najlepszym pomysłem.

* * *


Mecz potoczył się tak, jak się tego Mark spodziewał. Fakt - nie życzył przegranej swojej drużynie, ale miał za to ponurą satysfakcję, że spełzły na niczym usiłowania Chase'a, by wybić się na gwiazdę, by pokazać, ze bez Marka dadzą sobie radę.
No i nie dali, a Mark żałował tylko, że nie widział miny trenera.
Ale stary buc sam był sobie winien, skoro postawił na złego konia.
Dobrze mu.
Za to w następnym meczu Mark będzie musiał się spisać na medal. Trzeba będzie pokazać niektórym, kto jest niezastąpiony.
Ale... następny mecz będzie, kiedy będzie. Ważniejsza - jak na razie - jest impreza i Leo. No i Jess.
Jess była fajna, czasami nawet fantastyczna, ale czy dla paru chwil "fantastyczności" warto było komplikować sobie życie? I jej życie? To jednak nie była sprawa, którą Mark miał zamiar rozwiązać na własną rękę, bez konsultacji z drugą zainteresowaną stroną. Impreza u Leo była idealną okazją do pogadania.
I do znalezienia pocieszyciela/pocieszycielki, w razie gdyby doszło do tego, że najbardziej zajebista para w szkole się rozleciała.

* * *


- No, Leo... - Mark z uznaniem pokiwał głową. - Jesteś wielki - dodał. - Zajebista impreza się szykuje - stwierdził.
Od razu widać było, że Leo zadbał o wszystko - od trunków po panienki, z paroma atrakcjami pośrodku.
Z paru Mark nie zamierzał korzystać, parę zostawić na później. Na początek wziął piwo i wdał się w luźne rozmowy z różnymi osobami - najważniejszą rozmowę odkładając na później, jako że Jess bawiła się w najlepsze, Mark - na razie przynajmniej - nie zamierzał psuć jej tej przyjemności. W końcu była to impreza, na której należało się bawić.
Wziął kolejne piwo, gdy podszedł do niego Patrick. Również z piwem.
- Rzuć okiem na basen - usłyszał Mark.

Rzucił.
Jak się okazało, nie chodziło wcale o taplające się w basenie dziewczyny. A przynajmniej nie do końca o to.
Czyżby Jess rozpoczęła działania pod hasłem "Mark to przeszłość!"?
Nie wypadało na imprezie u Leo obić komuś ryja, ale Josh zasłużył na to aż za bardzo. Mark zgrzytnął zębami, udając, że nic nie widział.
A chwile później Jess omal go nie staranowała, nie zważając na to, że Mark zajęty rozmową z cycatą, nieznaną mu z imienia, blondyną.
- Hej, mała - powiedział, przyciągając Jess do siebie. Skinął głową blondynce i skupił uwagę na Jess. - Jasne, że tęskniłem. Chodź zatańczyć.
 
Kerm jest offline