Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2021, 00:11   #3
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Letnia noc roku 1920, posiadłość wuja Flanaghana pod Arkham

Kolejny raz wybudziłem się z pozbawionego rozpoznawalnych dźwięków i obrazów snu, który przeplatały dziwaczne ciągi zmiennych kształtów o niepokojących obrysach. Suchość w gardle wywołała chęć odkaszlnięcia, a zroszone zimnym potem czoło sugerowało, iż padłem ofiarą kolejnego sennego koszmaru. Śniłem ten sam sen od czasu, kiedy osiadłem w posiadłości wuja Jamesa, co było o tyle dziwaczne, że wcześniej nigdy nie doświadczałem podobnych majaków. Od roku w kółko ten sam sen, którego nigdy nie zdołałem po przebudzeniu przywołać do swej pamięci. Do diaska, po roku mieszkania w tym miejscu mój umysł i mój organizm winny już były zaaklimatyzować się do tutejszego mikroklimatu.

Przestałem oblizywać spierzchnięte usta, kiedy uświadomiłem sobie, co właściwie takiego mnie wyrwało ze snu. Hałas dobiegający z parteru.

Mój Boże, nieszczęsny James najpewniej wstał z łóżka w ciemności i wyszedł na schody, a zaraz potem potknął się na nich i runął w dół! Oby tylko nic mu się nie stało!

Wyskoczyłem z łóżka targnięty złym przeczuciem, które obróciło mój żołądek w kulę lodowatej treści. Knot naftowej lampy wciąż jarzył się malutkim płomieniem, toteż czym prędzej przekręciłem jej uchwyt pozwalając, aby ciepła poświata zalała ruchliwym światłem wnętrze mej sypialni. Bose stopy klasnęły donośnie o deski podłogi, kiedy wyskoczyłem z łóżka truchtając w stronę drzwi.

James stał w progu pokoju po przeciwnej stronie korytarza, tego oddanego mu w gościnę na czas nieregularnych wizyt. Na widok całego i zdrowego przyjaciela poczułem niewysłowioną ulgę, która w jednej chwili przeszła w dławiący gardło lęk. Jeśli to nie on wywołał ów donośny hałas, to kto?!

Widząc przykładającego palec do ust Jamesa skamieniałem z wrażenia, a kiedy po chwili pojawił się on w progu pokoju, widok trzymanego w dłoni przyjaciela rewolweru sprawił, że w mgnieniu oka ponownie oblały mnie zimne poty. Czyżby ktoś włamał się pod osłoną nocy do mojego wzniesionego na uboczu domostwa? A jeśli był uzbrojony? Albo było ich więcej?

James wycelował lufę rewolweru w kierunku szczytu schodów. Na Boga, nie wspominał mi, że nosi przy sobie broń, ale w tej chwili nie skierowałbym pod jego adresem ani słowa pretensji. Poczułem się w zamian przeraźliwie bezbronny, a dzierżona w mej dłoni naftowa lampa wydała mi się bardziej zawadą niźli pomocnym narzędziem.

Dubeltówka! Widok rewolweru Jamesa przypomniał mi, że odwieszona kilka dni temu na hak w przedpokoju dubeltówka wciąż tam pozostawała, razem z garścią wrzuconych do szuflady komody loftek.

Słodki Panie, a jeśli włamywacze już ją znaleźli?!

James ruszył w stronę schodów, toteż nie wydając z siebie żadnego dźwięku postąpiłem kilka kroków za nim unosząc wyżej naftową lampę i oświetlając nią drogę. Serce waliło mi jak oszalałe i tak dudniło w uszach, iż pewien byłem, że włamywacz na parterze już usłyszał ten ogłuszający dźwięk.

Elenorsar, doktor początkowo będzie szedł za Tobą z lampą w dłoni. Jeśli chcesz, aby ją zgasił, wystarczy ruch dłonią w stronę lampy, ale może MG napomknie nam jeszcze jak tam się sprawy mają z oświetleniem na korytarzu, bo wędrowanie po schodach w całkowitych ciemnościach może być szkodliwe dla zdrowia.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline