Galeb zbudził się bardzo wcześnie rano nie mogą spać. Myśli mu się kotłowały w głowie i zastanawiał się nad kolejnym ruchem.
Jeżeli profil klienta będzie pasował do tego von Schilde to bez dwóch zdań będzie trzeba tego chłopca na posyłki odnaleźć albo przynajmniej dowiedzieć co się z nim stało.
Ale nie mógł to być jedyny trop.
Kusiło go by ruszyć do przetrząsania tego tajnego archiwum pod przykrywką szukania skavenów, ale miał wrażenie że bez pomocy kupca - człeka lokalnego, nie byli w stanie odpowiednio zinterpretować tego co znajdą.
A może trzeba się zastanowić nie nad tym "kto" i "jak",ale "dlaczego".
Nie mogąc spać Galeb postanowił skorzystać z zaproszenia Runmistrza i poszedł do jego warsztatu. Okazało się że stary Runiarz już pracuje, prawdopodobnie chcąc urwać z dnia chociaż godzinkę na pracę w metalu i w runach. Bardzo go ucieszył widok Galeba, który zabrał się do pomocy staremu krasnoludowi.
Gdy zrobili sobie przerwę na śniadanie Galeb wypalił nagle. - Możesz mi opowiedzieć Mistrzu o Leosie? O bracie Elektorki i jego zniknięciu po tym jak sprzeciwił się jej planom? Mam wrażenie że od tego wszystko się zaczęło.
Galeb chciał się dowiedzieć o tym człowieku.
Po tym jak popracuje trochę z Grumvaldssonem chciał znaleźć Detlefa i omówić z nim pójście do ex-sekretarza Elektorki by przetrząsnąć to strasznie tajne i niezwykłe archiwum z raportami. |