|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-11-2021, 20:42 | #71 |
Reputacja: 1 | Młody tileańczyk opanowywał słownictwo w takim stopniu, że Rudolf czasami musiał się zastanawiać, co tamten miał na myśli. Raczej nie nauczył się tych słów przebywając z przemytnikami. Ale zaopatrzył chłopaka w konterfekt i wysłał znowu do pracy. Sięgnął pamięcią do spotkania z Gustawem. Szlachcic był wyjątkowo dobrze nastawiony i wypytywał o szczegóły. - Razem z panami Galvinsonem i Thorvaldssonem przeprowadziliśmy śledztwo na poczcie. Jeden z listów wysłany przez elektorkę wzbudził niepokój panów khazadów i chcieliby się jak najwięcej o nim dowiedzieć. List ten, wysłany na początku Sommerzeita na pocztę dostarczyła pani Gertrude von Eskel. Kierowany był do najprzystojniejszego szlachcica w Waldenhof. Jeżeli przyszła jakaś odpowiedź na ten list, to jej nie znaleźliśmy. - Cóż, zapewne najlepiej byłoby się dowiedzieć, co było w tym liście - Rudolf uśmiechnął się nieznacznie i lekko wzruszył ramionami. - A gdy to się nie uda... to tyle, ile się da bez ustalania treści. Do kogo dokładnie był adresowany? Czy elektorka wysyłała lub otrzymywała inne listy z Sylvani? Czy pani von Eskel wysyłała w jej imieniu inne listy? I czemu osobiście dostarczyła list na pocztę. Czy był aż tak ważny, aby szlachcianka zajmowała się tym osobiście? Sądzimy, że w takiej sytuacji jakieś informacje musi posiadać. - Co więcej, może to tylko zbieg okoliczności, ale list był wysłany dzień po tym, jak wysłano list do króla Alrika. - Co jeszcze... Oskar von Schilde. Ten osobnik dostarczył między innymi list wysłany do króla. Co o nim pani Gertrude wie? Czy zna go? Słyszała? Plotki o nim? Podobno obstawiał snotballa i miał długi i Windisch-Gratzów. Zniknął i nie możemy go znaleźć, a pewnie mógłby nam wiele powiedzieć. Czy wie, czy elektorka zlecała mu wysłanie jakichkolwiek listów? - A swoją drogą, panie Gustawie, co może pan powiedzieć o rodzinie von Schilde? To rodzima szlachta? Mają tu jakąś rodzinę? Posiadłości? Można się tego dowiedzieć? |
21-11-2021, 07:20 | #72 |
Reputacja: 1 | W pracy Rudolf powracał również do wydarzeń z wczorajszego dnia. Np. do wieczornej wizyty Roz. Dowiedział się z niej, że Elektorka używała rodzaju papieru robionego specjalnie dla niej i tylko i wyłącznie dla niej. I który był wyjątkowo trudny do podrobienia. Kobieta zdawała się sugerować, że mało prawdopodobne jest, aby ktoś podrobił ten papier i wskazywała na przeciek w kancelarii. Dodała też, że listy do Księstw Granicznych i do Sylwani zostały wysłane nietypowo, bo kurierem. Zwrotnie Kaufmann powiedział jej, że archiwa pocztowe to potwierdzają. Ale (o czym nie wiedziała, bądź mu nie powiedziała), że również list do Karak-Hirn został wysłany gońcem. Poinformował ją również, że wszystkie podejrzane listy przynosił niejaki Oskar von Schilde, który był również odpowiedzialny za zniknięcie listu od króla. Miał on być sekretarzem Elektorki. Tak więc wszystkie poszlaki wskazują właśnie na niego, jako podejrzanego. Cóż z tego, skoro zniknął kilka tygodni temu? A jedyną poszlaką, jaką mają, to rzekome długi hazardowe w rozgrywkach snotballa w Wissenbrugu, które posiadał u Stefana Windisch-Grätz. Znamienne było również to, że nie znaleziono żadnych innych listów, dostarczonych przez niego. W duchu kupiec zastanawiał się, czy było to jego prawdziwe imię i nazwisko i czy rzeczywiście był sekretarzem. Odpowiedź na te pytania powinien przynieść wywiad Gustawa. |
22-11-2021, 20:47 | #73 |
Reputacja: 1 | Galeb zbudził się bardzo wcześnie rano nie mogą spać. Myśli mu się kotłowały w głowie i zastanawiał się nad kolejnym ruchem. Jeżeli profil klienta będzie pasował do tego von Schilde to bez dwóch zdań będzie trzeba tego chłopca na posyłki odnaleźć albo przynajmniej dowiedzieć co się z nim stało. Ale nie mógł to być jedyny trop. Kusiło go by ruszyć do przetrząsania tego tajnego archiwum pod przykrywką szukania skavenów, ale miał wrażenie że bez pomocy kupca - człeka lokalnego, nie byli w stanie odpowiednio zinterpretować tego co znajdą. A może trzeba się zastanowić nie nad tym "kto" i "jak",ale "dlaczego". Nie mogąc spać Galeb postanowił skorzystać z zaproszenia Runmistrza i poszedł do jego warsztatu. Okazało się że stary Runiarz już pracuje, prawdopodobnie chcąc urwać z dnia chociaż godzinkę na pracę w metalu i w runach. Bardzo go ucieszył widok Galeba, który zabrał się do pomocy staremu krasnoludowi. Gdy zrobili sobie przerwę na śniadanie Galeb wypalił nagle. - Możesz mi opowiedzieć Mistrzu o Leosie? O bracie Elektorki i jego zniknięciu po tym jak sprzeciwił się jej planom? Mam wrażenie że od tego wszystko się zaczęło. Galeb chciał się dowiedzieć o tym człowieku. Po tym jak popracuje trochę z Grumvaldssonem chciał znaleźć Detlefa i omówić z nim pójście do ex-sekretarza Elektorki by przetrząsnąć to strasznie tajne i niezwykłe archiwum z raportami. |
23-11-2021, 21:42 | #74 |
Reputacja: 1 | Tak dużo informacji i tak mało konkretów, przynajmniej jak na gust Detlefa. Tropy urywały się w miejscach, gdzie nie było możliwości więcej węszyć, a najbardziej interesująca ich osoba - Herr Schilde - zniknęła. Zarówno jego jak i dwórkę, która również przynosiła podejrzaną korespondencję trzeba było odnaleźć i wypytać o ich udział w sprawie. Na to potrzebowali jednak czasu. Galeb miał jakieś zajęcia z rana, zatem Detlef zrobił to, co wydawało mu się najsłuszniejsze - wybrał się do lokalnej tawerny odwiedzanej niemal wyłącznie przez miejscowych dawi. Nie miał konkretnego celu, poza aktywnym odpoczynkiem przy dobrym ale, aczkolwiek nastawiał ucha na wieści opowiadane przy stołach. Klientela nie była wyszukana - głównie rzemieślnicy i inni ciężko pracujący dawi spragnieni napitku w drodze do lub z warsztatu oraz pracownicy karawan - wozacy i ochrona. Z tymi ostatnimi Detlef czuł się wyjątkowo swobodnie i szybko odnalazł wspólny język włączając się we wzajemne stawianie sobie kolejnych kolejek. Oczywiście był w pracy, więc nie zamierzał wypić zbyt dużo...
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
23-11-2021, 22:18 | #75 |
Reputacja: 1 |
|
24-11-2021, 20:04 | #76 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
27-11-2021, 19:36 | #77 |
Reputacja: 1 | Galeb spojrzał na Mistrza i przyłożył otwartą dłoń do policzka po wysłuchaniu jego słów, jakby nie bardzo wiedział co się dzieje. Westchnął i zamrugał. - Jeden wojskowy z Meissen powiedział że gdy Elektorka zaczęła organizować oddzielenie Nuln od Wissenlandu to Leos protestował, a potem zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Dokładnie określił że było to niedawno i że zaraz potem Graniczni najechali Wissenland. Dziwne to bo... to był człowiek. Dla człowieka niedawno to myślę parę lat, a nie piętnaście! - młodszy runiarz pomasował czoło - Przedwczoraj byłem na przyjęciu u wdowy po Leosie. Ktoś szepnął że rozmiar przyjęcia wskazuje że... dalej jest w żałobie. W końcu pokręcił głową. - Pytam się bo próbuję sobie poukładać kto jest kim na szczycie i... kto mógł to wszystko zorganizować. A potrzebne było odpowiednio dużo władzy by zorganizować te wszystkie dywersje na terenie Wisselandu. - zmrużył oczy - Zastanawiałem się... czy Leos rzeczywiście miał takie wielkie znaczenie. Czy w ogóle jest z tym związany. Czy może ktoś ukręcił tą intrygę by się za niego zemścić? - Elektorka ma dwa głosy. Jeden za Nuln, bogate miasto u którego zadłużony jest kawał Imperium i nie wiadomo kto jeszcze i jeden za prowincję której skarbiec świeci pustkami, ma problemy i teraz ledwie wiąże koniec z końcem. Dla wszystkich zorientowanych wygląda jakby zyskała. Ale jednocześnie są listy z jej osobistym podpisem, które mogą ją pogrążyć. Przyjaźń z Cesarzem ją ochroni ale nie wiadomo co się w ramach tego w Imperium rozsypie. Nie wspomniał o tym że brat Wujaszka mógł szantażować jednego z sekretarzy Elektorki by podmieniał korespondencję. Masował skroń od nadmiaru myśli. - Moment... Tylko że hrabina raczej nie wyglądała wcale na przybitą, a i ktoś wspomniał że nie jest wcale tak majętna. Dlatego taka "skromna oprawa". Gubią mnie te dworskie niuanse. To mi podsuwa jeszcze jedną rzecz - z wojskowym rozmawiał o tym szlachcic który mu bardzo podpadł. Czyżby tak zagmatwał informację by szlachetka podpadł podczas jakiegoś spotkania? - Galeb znów pokręcił głową - Wróćmy do sedna. Kto z szerokimi koneksjami i władzą mógł zorganizować tego typu maskaradę, a sprzeciwiał się podziałowi Wissenlandu? Ostatnio edytowane przez Stalowy : 30-11-2021 o 17:03. |
29-11-2021, 19:47 | #78 |
Reputacja: 1 | Detlef poczuł się jak za dawnych lat, a jego pochmurne zwykle oblicze wyraźnie się rozpogodziło. Zupełnie jakby to niezbyt wykwintne towarzystwo i wspomnienia z dawnych czasów sprawiły, że ubyło mu ze dwie dziesiątki lat albo i lepiej. Tych dawi (i nie tylko, w końcu człeczyny, czy kudłate pokurcze też takimi profesjami się parali) rozumiał i ufał ich rozterkom i emocjom. Oni mówili co mieli na końcu języków, a na końcu języków mieli to co myśleli. Prosto z mostu, czasem wulgarnie, za to bez krętactw i gładkich słówek. Zdał sobie sprawę jak bardzo brakowało mu ostatnio takiego stanu rzeczy. Prostych spraw, zwyczajnych problemów i mnóstwa nieskrępowanej konwenansami radości, opowieści przy kuflu pienistego, wspólnie wznoszonych toastów i wygrażania pięściami nieprzejednanym wrogom. Po ujrzeniu dna w kolejnym naczyniu poczucie obowiązku wzięło górę i niechętnie zaczął szykować się do opuszczenia tego, jak się okazało, miłego sercu krasnoluda przybytku. Ze względu na brak innych pilnych zadań postanowił jeszcze odwlec koniec biesiady i wypytał pechowego ochroniarza kupca o szczegóły śmierci pracodawcy. Nie obiecywał pomocy w poszukiwaniu sprawców, ale oczy i uszy mógł mieć na podejrzanych osobników pasujących do zdarzenia jak najbardziej otwarte. I powiadomić stołującego w szynku kuzyna o tychże. Gdy już udało mu się opuścić gościnne progi postanowił wybrać się do kaplicy, o której słyszał od kamieniarza. Droga idealna na przewietrzenie głowy, a możliwość obejrzenia ponoć świetnej jakości architektury umgi była całkiem ciekawa. I te figury thaggoraki, o których wspominał...
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
04-12-2021, 21:23 | #79 | |
Reputacja: 1 |
| |
09-12-2021, 20:18 | #80 |
Reputacja: 1 | Oprócz codziennego dnia pracy - czyli kontroli podatkowej i poszukiwań przemytu, z opcją przymrużenia oka dla posiadaczy odpowiednich beczek, doszło kilka nowych rzeczy. Rudolf mocno starał się trzymać wszystkich wątków. Ale nie był w stanie zrobić wszystkiego na raz. Na koniec dnia, przed spotkaniem z khazadami, mógł jeszcze załatwić jedną rzecz. Na przykład spotkanie z - być może - Alfonsem. Trochę obawiał się iść tam sam. W sumie nie wiedział do końca czemu, przecież nie pierwszy to raz. Ale teraz... kto wie, może Ragorn będzie chciał się pozbyć świadka? Rozważał, czy nie poprosić o pomoc khazadów. Ale to mogłoby spłoszyć przemytnika. Ostatecznie uznał, że karze Carlo zabrać Predatora i iść na spotkanie razem z nim. Na wyprawę do „Powrotu zbója" ubrał się w swe dawne rzeczy bednarza. Nie odważył się ubrać lepiej. Mimo, że przybytek ten leżał tuż obok Hauptstrasse, nie czyniło go to wcale bezpieczniejszym. Zabrał też swój wysłużony młot jak i parę innych „przydatnych" przedmiotów. Pieniędzy wziął niewiele, powierzając również niedużą ilość tileańczykowi. Pokój numer cztery. Tam ostatnio się spotkali. Zbliżając się do miejsca, Rudolf zastanawiał się, jakie pytania należy zadać. Czy dowie się, dlaczego i przed kim ukrywa się Alfons? Komu na tym zależało? I dlaczego? Wszakże Ragorn nie był aż tak istotny, by poświęcać mu tyle wysiłku i tyle czasu. I co właściwie się stało w trakcie rzezi przy dróżce Vogelhausa i jak udało mu się przetrwać? Chociaż najważniejsze pytanie brzmiało: kto mu zlecił otrucie żołnierzy. I kto dostarczył truciznę. Alfons chciał pieniędzy. Rudolf był skłonny zapłacić (Manfred wszak przewidział jakieś pieniądze na wydatki operacyjne!), ale nie był na tyle głupi, by w takie miejsce nosić ze sobą duże pieniądze. Jeżeli się dogadają, zapłaci w miejscu i terminie, które uzgodnią. I które będzie bezpieczne. Chociaż może będzie mógł zaoferować mu coś cenniejszego niż złoto. Może umożliwienie potajemnego wyjechania z miasta będzie cenniejsze. Wkręcenie go do jakiejś karawany nie powinno być trudne. Może nawet wyjechać z jedną z jego własnych karawan, a potem udać się gdziekolwiek w Imperium, czy poza nim. Tak czy inaczej, szykował się na konkretne negocjacje. Jak wszystko się uda, wróci do siebie, przebierze się i uda na kolację z jego krasnoludzkimi handlowymi partnerami do „Czarnej owcy". |