Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2021, 21:32   #127
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
- Mogliśmy zajść do antykwariatu...

Klemens pluł sobie w brodę, że wraz z Rustem nie pomyśleli i zawczasu nie opatrzyli się w materiały piśmiennicze. Bo znaleźć takowe na tym wypizdowie, to jak znaleźć igłę w stogu siana. Szlachcic nie łudził się, że wśród trapowych tubylców znajdą się piśmienni, ba!, wedle niego na cud zakrawałoby odnalezienie kogoś, kto potrafiłby postawić krzyżyk na papierze, gdyby przyszła taka potrzeba. Zły sam na siebie dreptał więc za kompanią, z sotoriusowym wisiorem w wewnętrznej kieszeni kurty.

Jednego nie można było odmówić mieszkańcom Trapów - wiedzieli jak podgrzać atmosferę. Terytorialna bitka prędko przyozdobiła okolicę czerwonym kurem, spowijając okolicę dymem i dodając do egzotycznej mieszanki zapachów smród płonących... Klemens wolał nie wnikać, co konkretnie płonęło bo sam smród wwiercał się w nozdrza i na wpół przetrawiony strudel groził wyrwaniem się na zewnątrz. Przyspieszyli kroku, czując zbliżającą się pożogę.

Musieli nieco nadłożyć drogi. Cały dobrobyt Trapów wypełzł na wierzch, w zakamarkach zaczęły migać zakazane mordy, w bliższych i dalszych alejkach słychać było krzyki. Płomienie szalały gdzieś dalej, owijając pożogowym całunem tosse'owe osiedle. Basler prowadził ich dzielnie wąskimi alejkami, klucząc tu i tam. Zagłębili się dalej, między nieco lepsze (a przynajmniej mniej nieprzyjazne oczom) zabudowania Portu Durnia, obierając kierunek na najbliższą oberżę. Klemens w wewnętrznym złorzeczeniu nie zauważył malowanej panny, która zastąpiła mu drogę.

- Specjalna oferta, drogi panie - oznajmiła śpiewająco, sięgając ku jego dłoni. - Zabawa w kabarecie starego Brunera, będzie występować sama Mama Hilda. Tylko jeden szyling za specjalny wstęp. Zapraszam.

Klemens zmrużył oczy, gdy palce kobiety zacisnęły się na jego nadgarstku w próbie poprowadzenia go ku, dobre sobie, "kabaretowi". Nie miał na to najmniejszej ochoty. Primo, to nie był czas na zabawę. Secundo, nie była w jego typie. Tertio, skryci w cieniu zaułka osiłki rzucali w ich stronę spojrzenia. Klemens prychnął. Sztuczka na "garnek miodu", stara jak świat.

- Nie, dziękuję - wyrwał mankiet i odepchnął dziewczę na bok. - Możesz przekazać Brunerowi, że nie ze mną te numery.

Szybkim krokiem zrównał się z towarzyszami, którzy przystanęli na rogu tylko na chwilę, szukając go wzrokiem.

- Zagęśćmy ruchy - zaproponował, zerkając za ramię.

Dziewczę rozmawiało właśnie z osiłkami...



_______________________________

67, 24, 37, 100, 23
 
Aro jest offline