Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2021, 03:00   #30
Imi
 
Imi's Avatar
 
Reputacja: 1 Imi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputację
Ponoć w nocy budzą się demony...

Jessica, Jessica, Jess - usłyszała znajomy, acz dość niepożądany głos.

- No nie... - westchnęła ciężko.
- Jessica, nie cieszysz się że mnie widzisz? - był to spokojny głos, dżentelmena o nienagannych manierach, przynajmniej z pozoru. Najwyraźniej wybudzono w niej demony, a raczej jej własnego belzebuba - Killgrave'a, który pojawił się przy pierwszych wyrzutach sumienia. Wszechmocne istoty usłyszały jej wyzwiska i postanowiły ukarać arogancką dziewczynę, rozszarpując jej niezabliźnione rany.

- Jak z gówna na bucie - skwitowała beznamiętnie.
- No nie bądź taka. Los znów nas połączył. Cały świat, a nawet i wszechświat pragnie byśmy byli razem! - wykrzyknął z uczuciem.
Widziała go, z jego bezczelnym nonszalanckim uśmiechem. Najpewniej tylko ona.

Dziewczyna próbowała go lekceważyć, ale dobrze wiedziała, że będzie to trudne. W końcu to część myśli, które próbuje w sobie wyciszyć, usunąć, niczym chore komórki raka. "Stary przyjaciel" w mgnieniu oka przekonał ją, że nie ma zbytniego wyboru. Że w jej interesie nie jest psucie zabawy bogom, którzy tak skroili rozgrywkę, by obie strony miały równe szanse i mogą być niezadowoleni, gdyby ktoś chciał przełamać konwencję.
Co więcej purple man, bo i tak go określano, szybko wymyślił chytry plan.

- Moglibyśmy pójść za przykładem, tej blondyny i tego fioletowego wielkoluda. W tej edycji, przez ten jeden dzień, niczym jak jakieś zaklęcie w bajce, ci źli mają jeden mały problem, mianowicie - nie znają się - mrugnął do niej porozumiewawczo
Oznacza to, że nie mogą atakować pod pretekstem obrony miasta, wiedząc dokładnie kto jest wśród nich. Tym razem są ślepi, a każdy strzał to gra w rosyjską ruletkę. Miasto i tak kogoś ubije, nie teraz to później i jest duża szansa, że to będzie ktoś po ich stronie, ale może też zginąć zły. A jak ktoś nie będzie chciał oddać głosu, no to cóż - sama wiesz co to znaczy.



Pani detektyw zastanawiała się, nad słowami swojego największego wroga, który teraz grał mimo wszystko w jej lidze. Nie chciała zabijać niewinnych, w końcu tyle poświęciła dla rzekomej "sprawiedliwości". Killgrave jednak na tym nie poprzestał.
- Tu nie ma się nad czym zastanawiać! Zostało niewiele czasu! A do linczu potrzeba, aż dziewięciu głosów, skoro już ktoś zebrał dwa, największa szansa jest dla niego. Wiesz co musisz zrobić, Jessico! Czas chwycić za widły i kogoś zlinczować. Niech rozpocznie się festiwal zabijania! - krzyknął pełen werwy, po czym znikł.

Dziewczyna znów została sama, biła się z myślami, jakby otoczyło ją stado przestępców, którym miała spuścić łomot. Tak bardzo nie chciała tego robić, ale według tych głupich zasad ( które jeszcze musi doczytać) w nocy i tak przepuszczą na nich atak i zginą najpewniej niewinni.
- Mówią że każdy rodzi się bohaterem, ale jeżeli pozwoli, życie zepchnie go na złą ścieżkę. Może... - urwała wpół zdania, biorąc głęboki wdech - Może pracując długo i ciężko, zdołam się oszukać. Oddaję głos na Jarvis

Tym samym początkowo wbrew sobie, przypieczętowała swój udział w tej masakrycznej grze, dokładnie tak jak od niej oczekiwano.
 
Imi jest offline