Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2021, 10:02   #460
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Marktag; ranek; tawerna “Pod pełnymi żaglami”

- Dzień dobry, herr Lange, miło pana widzieć w dobrym zdrowiu. Widzę że w odróżnieniu ode mnie ma pan nadmiar wolnego czasu by się bawić i wygrywać zakłady. - Pirora uśmiechnęła się przekornie i sięgnęła do sakiewki kładąc na zdobywczej bieliźnie kelnerki dwie złote monety na jakie się umawiali.

- Dosiadasz się na śniadanie czy pędzisz za swoimi ważnymi sprawami? - Zapytała zanim jego odpowiedź każe towarzystwu przy stole zrobić mu trochę miejsca. Mogłaby wprawdzie zrobić mu przytyk że był wczoraj w karczmie i nie wpadł się przywitać ale sama nie wiedziała jak by to się skończyło. Wróciła z Kazamat bardzo późno i kiedy Irina przygotowywała ją do snu ona zaczęła pierwsze szkice swojego obrazu jastrzębia.
Koniec końców dziewczyna padła nieprzytomna na łóżko zasypiając zanim jej glowa dotknęła poduszki, a dzisiaj może i miała relaks u Kamili i noc z oficerem Kellerem i Beno.

Czekała ją jeszcze szybka wizyta w ratuszu z szkicami, chwilowo poprawiała je na stole odpowiadając na pytania dziewczyn.

- No skoro tak ładnie zapraszasz to mogę spocząć na chwilkę. - odparł wesoło blondwłosy oficer bez skrupułów zgarniając dwie zdobyczne monety w dłoń. Po czym dosiadł się naprzeciwko Pirory. Gwizdnął na palcach w stronę szynkwasu aby przywołać którąś z kelnerek.

- A jak tobie czas leci? - zagaił obserwując całą kobiecą gromadkę siedzącą na ławie po drugiej stronie stołu.

- No zajęta ostatnio, takie tam nudne spotkania z tutejsza szlachtą, zbieranie przysług wyświadczenie ich, wczoraj to wogóle cały dzień w kazamatach spędziłam. - Powiedziała wskazując na portrety skazańców jakie trafiały do skórzanej torby. - Nudy, ale powiedzmy że przeżyłam. Po śniadaniu jadę to oddać do ratusza a potem socjalizować się z koleżankami z wyższych sfer. A u ciebie?

- Nudy na pudy. Szkoda strzępić języka. - uśmiechnął się zblazowanym uśmiechem i odwrócił się w stronę nadchodzącej kelnerki. Do niej też się uśmiechnął, zamówił sobie grzańca i śniadanie, ona przyjęła zamówienie, odwzajemniła uśmiech i spojrzała na Pirorę i jej towarzyszki czy czegoś sobie jeszcze życzą.

- Dobrze, że cię nie zamknęli na dobre w tych kazamatach. Słyszałem, że troszkę trudno stamtąd wyjść inaczej niż na szafot. - odparł zerkając na zrobione wczoraj portrety. A raczej ten który był na wierzchu.

- I się socjalizujesz z koleżankami mówisz? No ciekawe, ciekawe. Cieszę się, że ci się powodzi. Porabiasz coś w Konistag wieczór? - pokiwał głową i zagaił obdarzając siedzącą naprzeciwko blondynkę psotnym spojrzeniem.

- Mhmmm w Konistag … muszę oddać jastrzębia do Froyi van Hanssen, ale myślę że to raczej w godzinach dziennych, bo wybacz mój brak wiary w twoją pomysłowość, ale śmiem wątpić byś chciał mi zaproponować rozrywki w świetle dnia na świeżym powietrzu. - Jej mały żart wywołał cichy chichot wśród siedzących koło nich niewolnic, które znając naturę znajomości szlachcianki i najemnika również musiały wątpić być najemnik chciał zabrać Pirorę na rozrywki które nie skończyły by się na sodomii w sypialni. Z drugiej strony napomknięcie na temat intymnych zabaw na świeżym powietrzu mogły tylko uskrzydlić wyobraźnię mężczyzny. - Powiesz co masz na myśli czy po prostu mam być gotowa na jakąś godzinę?

- Tak, jeden z moich podwładnych się żeni. No i zaprosił mnie. Pomyślałem, że skoro już tu jestem to możesz mieć na to ochotę. I może na nieco rozrywki po godzinach w bardziej kameralnym gronie. - blondyn odparł z prostotą uśmiechając się swobodnie i bezczelnie. Wbił widelec w kawałek kiełbasy i wsadził sobie do ust przeżuwając go więc zamilkł na chwilę czekając na odpowiedź szlachcianki.

- No proszę, wesele najemnika, nie spodziewałam się. Chętnie się z tobą wybiorę będzie wesoło. Mhm… nie znam się na zwyczajach to to wesele gdzie się tylko przychodzi i się bawi czy to gdzie przynosi się jakiś prezent dla młodej pary? - Pirora wolała się upewnić apropo zwyczajów gdyż uczestniczyła w różnych weselach w rodzinnym księstwie jak w sąsiednich i zwyczaje różniły się i to mocno. Niemniej dobrze wychowaną damą jaką była wolała się upewnić że zna etykietę miejsca do którego się wybiera.

- Prezentem ja się zajmę, nie przejmuj się tym. To jeden z moich poruczników. Zbrzuchacił pannę no to teraz “jej rodzina bardzo nalegała” jak to jakoś tak zgrabnie ujął. No bywa. Ale mój podwładny, zaprosił mnie no to nie wypada mi nie przyjść. A jak przyjdziesz ze mną to tym bardziej może być ciekawie. Zabawa zaczyna się o zmierzchu. Ale na 3-ci dzwon są zaślubiny w świątyni Maanana. Więc przyjadę po ciebie przed. Obym nie musiał czekać. - Lange nie tracił swobody ducha i wypowiedzi. Mówił o tym weselu jakby to było coś co przyjemnie przełamywało rutynę i nie spodziewał się jakiegoś ambarasu z tym związanego.

- Heh, dał się złapać rodzinie panny? A ja myślałam że najemnicy są bardziej przezorni. - Blondynka zaśmiała się na tą zabawną informacje, w końcu sam Lange wspominał kiedyś o pannach które zbałamucił i jak się wymknął z ożenku. Dodała też żartobliwie apropo jego uwagi że nie lubi czekać. - Trzeci dzwon, no dobrze pewnie będę obudzona wtedy już.

- Ano pewnie w sezonie to by zawinął się na statek i dalej by brzuchacił panny w innych portach. No ale jak port teraz zamknięty no to go zdybali. - Dirk rozłożył dłonie na boki i westchnął. Ale było to westchnienie pełne zrozumienia dla podwładnego jakby nie widział w nim zdrożnego a wręcz przeciwnie. Niestety dał się złapać i teraz musiał się ożenić nawet jeśli na początku zimy nie miał takich planów.

- A jak u ciebie? Froya van Hansen mówisz? Bardzo dobrze się znacie? - zapytał patrząc na nią z nieco kpiącą miną. Zwłaszcza, że w kontekście dopiero co omawianego wesela i jego powodów zabrzmiało to dość dwuznacznie.

- No tak w głąb lądu tylko śnieg, bandyci i wygłodniałe wilki to faktycznie ożenek nie jest taki zły w porównaniu. - Blondynka pokiwała głową jakby rozumiała tą męsko-najemniczą logikę.

- A Froye van Hanssen dopiero poznaje lepiej, wiem o paru jej zainteresowaniach ale nie powiedziałabym by połączyła nas jakaś wielka przyjaźń. Pożyczyła mi jednego z jastrzębi bo potrzebowałam ptasiego modela do obrazu. Choć wydaje mi się że mogę być dla niej nudna, nie uprawiam szermierki, nie poluje na trolle toteż nasze zainteresowania niekoniecznie tworzą wspólne tematy.

- Aha. Interesujące to co mówisz. Byłem ciekaw czy to prawda co o niej mówią. Ale rzadko mam okazję rozmawiać z kimś kto by ją znał osobiście. - Lange pokiwał głową gdy rozmówczyni chociaż częściowo zaspokoiła jego ciekawość względem tutejszej blond szlachcianki. Sam zdążył już prawie skończyć swoje śniadanie.

- I będziesz malować obraz jastrzębia? - zdziwił się trochę albo podejrzewał, że za tą wzmianką kryje się coś jeszcze.

- Owszem, znaczy już zaczęłam choć chyba jej rozpuszczę tego ptaka, zależy mi na złapaniu na kanwach bardziej brutalnej natury tego ptaka. Dlatego kiedy pracuje daje mu surowe soczyste kawałki mięsa. Te ptaki są majestatyczne same w sobie ale jak rozrywają zdobycz na strzępy nagle stają się brutalnymi drapieżnikami. - Pirora w dość obrazowy sposób opisała jej proces pracy. - Dam ci zobaczyć jak skończę.

- Brzmi obiecująco. - odparł z oszczędnym uśmiechem po czym odsunął od siebie już pusty talerz. Wytarł sobie usta serwetką po czym obrzucił spojrzeniem damskie towarzystwo siedzące po przeciwnej stronie stołu.

- Dziękuję paniom za urocze towarzystwo przy śniadaniu. Ale na mnie już pora. - powiedział wstając i biorąc swój kożuch w rękę po czym od razu zaczął się w niego ubierać. - To przyjadę w Konigstag przed trzecim dzwonem. - wskazał na siedzącą blondynkę dając znać do kogo mówi. Poprawił sobie futrzany kołnierz kożucha i nagle się uśmiechnął jakby przypomniał sobie coś zabawnego.

- A znajomość z Magdą polecam. Zwłaszcza nocną. Nie można narzekać na nudę. - uśmiechnął się bezczelnie półgębkiem i odwrócił się ruszając do wyjścia.

- Ooo taaak wypominaj dalej przegrany zakład a zobaczysz ile ktoś może czekać na przygotowująca się na wesele szlachciankę. - Blondynka pokazała Dirkowi język w dziennym przekomarzaniem się.

- No możesz jeszcze doprowadzić do remisu. Powiedzmy do Konigstag. Jeśli nie zbraknie ci odwagi. - odwrócił się jeszcze zanim odszedł na więcej niż dwa kroki. Wyjmował z kieszeni rękawice aby je założyć i popatrzył na nią kpiąco nie mogąc przestać się puszyć, że udało mu się wygrać ten zakład.

- Chyba, że… - uniósł brwi do góry jakby właśnie coś mu przyszło do głowy. Zakładając jedną z rękawic wrócił do stołu i zatrzymał się przy nim.

- Chyba, że weźmiemy kogoś nowego na tapetę. Kobietę oczywiście. Tylko liczę na uczciwe zasady. Tak abyśmy oboje ją znali albo nie. - powiedział stawiając propozycję kolejnego zakładu.

Malarka wstała by określić swoją pozycję mimo że najemnik nadal górował nad nią wzrostem i posturą ale szlachcianka spojrzenie miała harde. - Będzie jak będzie, choć nie mamy żadnych wspólnych… lepiej poznanych znajomych. Widzimy się w Konigstag, a teraz wybacz mam co robić. - Taka zabawa w odprawianie tego łobuza jej pasowała, choć wiedziała że Dirk jeśli nie będzie chciał nie da jej mieć ostatniego słowa.

- Aha. Rozumiem. Masz ważne sprawy do zrobienia. Mhm. Czyli tchórzysz? No tak, wiadomo, jesteś tylko kobietą, no nawet rozumiem. Trudniej kobiecie uwieść inną kobietę. No tak, tak rozumiem. No trudno. Fajnie było, że tak chociaż raz z tą Magdą mnie się udało. - zrobił kpiącą minę patrząc na nią przez szerokość stołu i kiwał swoją blond głową na zrozumienie tej kłopotliwej sytuacji blondynki. Zaczął zakładać drugą rękawicę wznawiając te przygotowania do wyjścia.

- Bo tak sobie pomyślałem o takiej elfiej znachorce. Widziałem ją. Śliczna dziewczyna. Czarnowłosa. No ale wiadomo. Elfka. Nie miałem z nią jednak przyjemności poznać się bliżej. I sobie pomyślałem, że o nią moglibyśmy powalczyć. Powiedzmy do przyszłego Festag. No ale rozumiem, to za wysokie schody dla averlandzkiej szlachcianki, no i wiadomo, elfy się wożą i w ogóle się puszą i patrzą z góry. No a jeszcze obie jesteście kobietami no wiadomo, że miałbym łatwiej. - rzucił od niechcenia kończąc ubierać drugą rękawicę. Jeszcze wyjął zza pasa futrzaną czapkę z ładnym piórkiem i jakimś zdobieniem z przodu po czym znów zaczął się cofać w stronę wyjścia nie spuszczając z Pirory tego bezczelnego, kpiącego uśmiechu.

- Ciemnowłosa elfia znachorka? Mówisz o Ilsalerie? - Pirora odwzajemniła teraz kpiący uśmiech Lange jakby wiedziała coś czego on nie wie. A może i wygrała tą propozycję zakładu zanim w ogóle przyjęła zakład. - No mogłabym przyjąć ten zakład ale to by było takie nieuczciwe z mojej strony by ci odbierać te uczciwe wygrane pieniądze…- odpowiedziała słodziutko jakby to teraz ona chwaliła się niczym kot który paradował z ubitym kanarkiem.

- O. To jednak ją znasz? Tak Ilsa. Urocza dziewczyna. Aż szkoda znać ją tylko z widzenia nieprawdaż? - blondyn zatrzymał się i ucieszył się, że trafili na wspólny grunt. Jakoś nie tracił pewności siebie nawet wobec tego, że przeciwniczka też nie traciła rezonu. Beno siedziała wciąż na swoim miejscu i wodziła wzrokiem to na nią to na niego jakby ten pojedynek już się zaczął. I zapowiadał się bardzo ekscytująco.

- Czy panna Pirora uważa przyszły Festag za dogodny termin? - zapytał jakby naprawdę umawiali się na prawdziwy pojedynek na prawdziwą broń. Ale mówił jakby zdobycie Ilsarielle było dla niego tylko formalnością.

- Dziewczyna? Ona jest starsza niż my wszyscy przy tym stole razem podliczeni. - Pirora zaśmiała się na na to określenie, - Półtora tygodnia no no, chojnie dajesz mi czas bym mogła też zająć się swoimi sprawami. - Malarka odpowiedziała zaczepna kąśliwością.

- Ale nie jest zgrzybiałą staruchą i wygląda w sam raz aby być trofeum. - Lange machnął dłonią zdając sobie sprawę z długowieczności elfiej rasy jednak w tym przypadku nie stanowiło to żadnej przeszkody skoro czarnowłosa uzdrowicielka wyglądała na kobietę w kwiecie wieku.

- A więc termin do przyszłego Festag. Myślę, że taki dowód w postaci zdobytej flagi powinien być wystarczająco czytelny i chyba ufamy sobie na tyle aby nie posądzać się o inne zdobycie tego fanta. - poklepał się po kieszeni gdzie schował majtki Magdy co miało być w jego mniemaniu wystarczającym dowodem na podobne zdobycie Ilsarielle.

- Pfff, nie dość że szelma to jeszcze złodziej.- zachichotała blondynka drwiąco w stronę najemnika. - Idź już, bom sama muszę się zbierać nie wszyscy mamy tyle wolnego czasu żeby ganiać sobie po mieście i balamucic elfki. - Blondynka zrobiła aktorski przesadny gest ręką odprawiający herr Lange i zaczęła zbierać swoje portrety ze stołu.

Blondyn pożegnał się machając nonszalancko swoją futrzaną czapką po czym odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. I tym razem zniknął za drzwiami. Zaś Beno korzystając z okazji odwróciła się do siedzącej obok blondynki.

- Naprawdę chcesz to zrobić? Znasz tą elfkę co on mówił? - zapytała z zaciekawieniem na twarzy.

- Znam, powiedzmy że jest moją mhmm lekarką, przynajmniej jesli chodzi chodzi o kobiece przypadłości. A ty czy chcę... no nie wiem czy nie skomplikowałoby mi z nią to relacji choć najwyżej przegram znowu zakład w odróżnieniu od Herr Lange ja napuszam się takimi zdobyczami niczym paw. Więcej przyjemności czerpie z samego aktu a nie późniejszych przechwałek. Choć mogłabym utrzeć mu nosa w tej grze. - Szlachcianka skończyła pakować portrety i przewiązała je listem. Oraz podała z listem upoważniającym Juliusa i Irinę do odwiezienia ich do ratusza, oraz odebrania jej wynagrodzenia.

- No to co wy dzisiaj porabiacie? - Zapytała Benno i Ajnur siadając jeszcze na chwilę, najwidoczniej jej bardzo zajęty czas był tylko na pokaz dla pana Lange.

- Kończymy majtki. - powiedziała Beno tak po prostu i uśmiechnęła się z tego drobnego, słownego psikusa.

- Troszkę martwimy się z Ajnur o naszą kapitan. Jest dla nas taka dobra i w ogóle. Postanowiłyśmy coś dla niej zrobić. Więc uszyłyśmy dla niej bieliznę. Już ją prawie skończyłyśmy, mam nadzieję, że będzie gotowa jak wróci. Ona ma tego sporo ale chciałyśmy aby miała też coś od nas i pokazać jej, że ją lubimy i doceniamy. No a niewiele możemy jej kupić czy co to wymyśliłyśmy tą bieliznę. - brunetka wyjaśniła z prostotą o co jej chodzi z tymi majtkami a jej koleżanka o migdałowych oczach chyba się domyśliła o czym mowa bo też się uśmiechnęła i pokiwała głową twierdząco.

- A z tą elfką to nie chodzi o tą co tu była? Alane? Bo ona jest blondynką a Dirk mówił, że ta znachorka to jakaś czarna. - służka upewniła się czy dobrze kojarzy te elfki o jakich mowa. W końcu jedną miała okazję poznać ale tej drugiej nie.

- Szczerze ta bielizna to doskonały pomysł. Nie tylko dajecie jej coś praktycznego, ale także pokazujecie czego się nauczyliście od Iriny. Na pewno kiedy wróci będzie zachwycona. I nie martwcie się na pewno wróci. Choć pogoda jest taka że może jej się zejść ciut dłużej, a do tego czasu ja się wami zaopiekuje tak jak obiecałam Rosie. - Pirora zapewniła sobie że nie mają co się bać o swoją przyszłość bo zamierza dotrzymać obietnicy danej pani kapitan i zaopiekować się jej niewolnicami. Dodatkowo była zadowolona że obie wykorzystywały już zdobyte umiejętności.

- Cóż w mieście jest wielu przedstawicieli tej rasy, Alane ma wielu znajomych. Nawet jeśli nie mieszka w mieście na stałe. Być może w naszym gronie pojawi się więcej znajomych z tych kręgów. - blondynka wyjaśniła Beno i Ajnur.

- Bardzo dziękujemy za pomoc i opiekę. I myślisz, że taka bielizna by się jej spodobała? Mam nadzieję. Trochę trudno nam było wymyślić coś innego. - brunetce wyraźnie ulżyło na taką reakcję blond szlachcianki.

- Ale elfy to słyszałam, że są takie wyniosłe i patrzą na nas z góry. Chociaż ta Alane wydawała mi się całkiem sympatyczna. A Dirk tak mówił o tej drugiej jakby to była dla niego tylko formalność. - wróciła do rozważań o tym zakładzie kto pierwszy zdobędzie elfkę. Wydawała się nim żywo zainteresowana i podekscytowana.

- Wydaje mi się że herr Lange poszerzył swoje horyzonty, a teraz testuje nowe wody. Owszem przedstawiciele tej rasy potrafią wydawać się wyniośli, ale tak naprawdę to my wyszukujemy się u nich tych cech bo nie umiemy z nimi rozmawiać jak no z ludźmi. Jeśli przestaniemy ich traktować jak jakieś obce istoty to nagle okaże się że wielu z nich ma bardzo podobne zainteresowania co my. Nooo, my tu gadu gadu a moje sprawy się same nie załatwią. Muszę się zebrać a wy pracujcie dalej nad prezentem dla Rosy. - Pirora wstała i poszła się przygotować na wizytę u Kamili van Zee.
 
Obca jest offline