Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2021, 11:11   #129
Bielonek
 
Bielonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znany
-A może po prostu zanieśmy pakunek do tego składu, ilu tam w końcu mogą mieć ludzi? - Greger powoli dość miał włóczenia się po coraz to bardziej malowniczych okolicach, no a Trapy Tosse dopełniły kielicha goryczy. Odcharknął i splunął na tłustą od brudu kapotę jakiegoś łachmyty ale smaku jaki niósł z sobą oleisty dym buchający z pożarów się nie pozbył.

-Dwóch, pięciu, piętnastu a że szukają pryncypała to i pięćdziesięciu, cholera wie. - Rust rozłożył ręce w bezradnym geście. Greger powoli składał to sobie w głowie. Szli.

-Tyyy, wieź go kurwa nieco podnieś, bo mam wrażenie że niosę was obu. - mruknał do Tosse, który z drugiej strony powadził spętanego kupczyka. Widać i do niego docierał smród dymu zabijając nad to smrug kneblującej go onucy, bo od czasu do czasu jeniec kaszlał i wstrząsał się z powstrzymywanych torsji. - Wyjmijmy mu może knebel, bo się udławi wymiocinami. - Powiedział do Rusta uznając, że to przy nim decyzja. - Jak zacznie piskać to mu przywalę. Przed Portem Durnia znów mu się wsadzi coby rumoru nie narobił.

Parli do przodu meandrując pośród brudu, nieszczęścia i pożaru. Ludzie o nieludzkim wyglądzie miotali się, skakali do wody i sobie do gardeł. Jakieś dzieciaki wygrzebywały z kupy jakiejś brei coś, co się już ruszało, ale miało jeszcze kości. Nawet jemu się podniosło. Dotarcie do Portu Durnia przyjął niemal z ulgą.

Jakaś dziwka przyczepiła się do Klemensa, jak zwykle paniczyk miał branie, ale ten spławił ją szybko. Towarzyszącemu jej „kabaretowi” w postaci kilku osiłków wyraźnie nie spodobał się taki obrót spraw, ale chyba właściwie ocenili swe szanse i odpuścili. Greger wyszczerzył się do nich. Ot, mieli pecha że Pankrac kuty był na cztery nogi.

-Do oberży z panem worem to chyba nie wejdziemy, co? Niech jeden skoczy po oberżystę a my tu z tyłu sobie poczekamy. Na upartego starczy nam jakiś składzik, albo cokolwiek. N a wóz, wiadomo! Robota bez woza to nie robota. - powiedział do chłopaków gdy dotarli na tyły jednej z karczm. Sam skoczył by do gospody, bo w takich miejscach czuł się jak ryba w wodzie, ale był najsilniejszy z ich małej grupki i jemu przypadła w nagrodę rola dźwigacza kupieckiego dupska. Czuł napięcie świadczące o tym, że zbliżali się do finału sprawy. Swoją drogą dobry był ten numer Rusta. Porwać kogo, by sam się wykupił! Greger obiecał sobie, że będzie zachęcał chłopaków by go powtórzyli. Za jakiś czas, jak sprawa nieco przyschnie.
 
Bielonek jest offline