Powrót do miasta nie był zbyt męczący, gdyż wiatr wiał im w plecy, zagłuszając przy okazji tokowanie Laveny. Lotta nie spodziewała się, że pójdzie im w kopalni tak łatwo; jak również, że zarządca zgodzi się na warunki koboldów. Zgadzała się z obiekcjami matki Oarusa. Tutejsi nie lubili obcych, a obcych innych ras - jeszcze bardziej. Myślami wróciła do swojego-nieswojego miasta, ale szybko skupiła się na teraźniejszości. Niepokoiła się trochę o pozostałych w kopalni mężczyzn, ale ponieważ pozostała dwójka nie wyrażała chęci powrotu, to dała spokój na rzecz wygodnego noclegu. Odpoczynek w cieple w zimowych miesiącach był nie do pogardzenia. Gdy w gospodzie Lavena znów zaczęła mówić - tym razem do jakiegoś przygodnego mężczyzny zainteresowanego sprawami kopalni - i nie byłoby wiatru, który by ją zagłuszył, machnęła ręką i usiadła przy wolnym stole, do którego dosiadł się również Oberik.
-
Partyjkę? Może powiedz, skąd pochodzisz? Może warto by wyruszyć do Targos, dowiedzieć się o co chodzi z tą duszą Chwinga? - Czemu nie. Jeśli jutrzejszy dzień będzie owocny dla obu stron to trzeba będzie poszukać kolejnego zajęcia. Nawet jeśli to łapanie wiatru w polu. Ale nie mówmy hop - Oarus nie jest tu chyba zbyt popularny, decyzja o współpracy z koboldami na pewno nie spodoba się wielu. Nie zdziwię się, jak jutro obudzi nas wielka awantura. W kości pogramy jak będę miała co przegrać - uśmiechnęła się krzywo. -
A pochodzę stąd. Z doliny znaczy.
Po rozmowie i posiłku planowała uzupełnić zapasy, dokupić zagubiony oszczep i porządnie się wyspać przed ponowną wędrówką do kopalni.