Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2021, 17:48   #38
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Bran przyglądał się kamieniom zgromadzonym przez koboldy. Czuł nieco zawodu w związku z faktem, że nie udało mu się samemu wykopać czegoś znaczącego. Kilka razy wylewał z siebie żale gdy żuł suszone mięso. W ogóle odniósł wrażenie, że przy elfie, to on jest tym gadatliwym. Posłuchał o istotach Podmroku i niemal natychmiast zareagował:

- Nie nie nie. To nie jest magia. Znaczy… to może tak wyglądać, ale nie jest. Kuglarstwo raczej. Są pewne rudy metali, które powodują, że inne metale się do nich kleją. Magnetyty. Trudno jest w jakikolwiek sposób na nie wpływać, więc są średnio przydatne. Ale turmalin jest inny. On jest… krasnolud pokręcił szczęką, jakby właśnie wymyślał nowe słowo: - .. termomagnetykiem. To znaczy, że normalnie nie przyciąga metalu, ale wraz ze wzrostem temperatury przyciąga go nieco mocniej. Zobacz.

Krasnolud starannie ułożył metalowe śledzie przy ognisku, a potem na skraju ognia ułożył część kamieni od koboldów.

- Teraz wystarczy poczekać.

I czekał…. czekał….

Wyjął kartkę papieru i… nic się nie działo. Dopiero po dłuższej chwili leżący najbliżej ogniska śledź drgnął niepewnie.

- Widziałeś? - powiedział rozentuzjazmowany Bran.i natychmiast coś zanotował. - Teraz wyobraź sobie tarczę, która zaczyna przyciągać ostrze miecza przeciwnika. Albo stalowy grot strzały? Muszę tylko wymyślić jak upchać w tej samej tarczy ognisko.

Z pełnym skupieniem Sorcane wpatrywał się w stal i kawałki minerału. Kiedy zauważył drgnięcie skinął głową.

- Myślę że akurat istoty z którymi rozmawiałem miały co innego na myśli. Coś odnośnie nasączania go magiczną energią. - rzekł odchylając się do tyłu, potarł palcami w powietrzu zastanawiając się nad czymś - Płatnerstwo to nie moja dziedzina, ale wydaje mi się że musiałbyś tych kamieni naładować w tarczę całkiem sporo. A ognisko. Chyba wystarczy że znajdziesz kamień który emanuje wielki gorąc. I stworzysz sobie zbroję która pozwoli ci ignorować takie ciepło.

- Wiele wyzwań przede mną. - Dodał krasnolud notując. - Zobaczymy. Co zaś do nasączania magią… to co postronni odbierają jako magię jest związane z przepływem energii między planami. Dlatego na przykład to urządzenie - wskazał na noszony wcześniej pasek z wystającymi drutami - pozwala wykrywać emanacje magii, choć samo magiczne nie jest.

Widać było po elfie że zastanawiał się nad słowami krasnoluda, w końcu jednak wzruszył ramionami i poprawił opał w ognisku.

- Przepływ energii między planami, między istotami, między Splotem, między wnętrzem a zewnętrzem, między bóstwem a jego kapłanem. Wygląda mi to na kwestię nazewnictwa Branie i punktu widzenia. Z pewnością czarodzieje postrzegają magię w podobny sposób, jako naukę. Tylko że posiedli odpowiednie umiejętności by energię tą kierować i kształtować według własnych potrzeb. - elf potarł kawałkiem słoniny patelnię, podgrzał ją nad ogniskiem i ułożył nań paski suszonego mięsa - Acz przyznam że nie widziałem dotąd by ktoś korzystał z takich przyrządów jak ty do zajmowania się tego typu rzeczami. A widziałem już całkiem sporo w swoim życiu… całkiem sporo…

Powtarzając ostatnie słowa zapatrzył się w patelnię jakimś pustym spojrzeniem, a po chwili obrócił paski mięsa.

- Cóż, nauka jest mało popularna gdy można załatwić wszystko zaklęciem. Kapłani leczą mocą bogów, i w efekcie prowadzi to do tego, że mało wiemy o fizjologi. Wiara w wszechpotęgę czarów od wieków blokuje rozwój nauki. Tymczasem nauka może być dużo bardziej powszechna niż czarodzieje czy kapłani. Tacy kapłani dla przykładu, najpierw wieloletni akolici, którzy przyjmują święcenia i z łaski swego pana mogą kogoś uleczyć. Nie każdy akolita zostaje kapłanem. W zasadzie to może co piąty? Sam byłem akolitą Moradina. Zresztą, bóg kowali ma szczególne miejsce w mym sercu.

Mówiąc to Bran złożył prawą pięść i przyłożył do lewej piersi, jak zwykło się to robić w kulcie Boga-Kowala.

- Pomyśl ile można byłoby wnieść dobrobytu dla całego świata, gdyby magia nie była jedynie w dłoniach czarownic i kapłanów? Gdybyśmy dysponowali maszynerią ułatwiającą codzienne czynności? Zobacz.

Krasnolud ujął dwa kawałki turmalinu, z których jeden odwrócił. Nadal były gorące, ale skóra na palcach brana zdawała się być gruba i nie odczuwać niedogodności. Kamienie zaś wyraźnie się odpychały. W pewnym momencie krasnolud puścił jeden z nich, a ten unosił się dwie długości kciuka nad tym poniżej. Oczywiście Bran musiał manewrować dłonią z drugim kamieniem, żeby ten unoszący się nie spadł, ale i tak robiło to wrażenie. W końcu spadł.

- Owszem, magia też zrobi takie sztuczki. Ale magia w tym segmencie nie wyjdzie poza sztuczki. Bo żeby zrobić coś potężnego potrzeba więcej magów. A nam wystarczy więcej kamieni. Wyobraź sobie teraz, że wagoniki z urobkiem można by montować w podobny sposób. Ileż łatwiejsze stanie się wydobycie. Jak bardzo przyspieszymy proces.

Po chwili Bran zorientował się, że jest w transie. Zdarzało mu się roztaczać wizje przyszłości tak niewyobrażalne, że czasem sam się sobie dziwił. Prawdą było, że koszt wykonania latających wózków na urobek mógł być wyższy niż koszt wynajęcia maga. Jednak Krasnoluda to nie zraziło. Zanotował coś, zebrał kamienie do sakiewki i zmienił temat.

- Ile masz lat? - Kwestia ta nagle zaciekawiła Brana. Sam siebie uważał za młodzika, choć ludzie w jego wieku uznawani są za sędziwych. Elfy zaś… Elfy były jeszcze bardziej długowieczne niż krasnoludy. A elfi awanturnik z pewnością miał wiele ciekawych historii.*

- Będzie około trzystu. - odparł Sorcane kończąc przygotowywać posiłek.

Rozgrzany tłuszcz zebrał kromką chleba. Podał patelnię krasnoludowi żeby mógł się poczęstować.

- I to co mówisz brzmi ciekawie, ale mam wrażenie że nie zdajesz sobie sprawy ze skali tego co chciałbyś osiągnąć. - zdjął swoją porcję i zaczął jeść, a między kęsami kontynuował - Bo widzisz… “naukę” może wykorzystać każdy. Dzięki znajomości ziół potrafię wytworzyć lekarstwa, a także przyprawy. Medyk bez czarów może pozszywać człeka, nastawić nogę czy wyleczyć z dolegliwości kiedy w pobliżu nie ma kapłana. Twoja nauka jednak to jest wyższy poziom - to badanie tego z czego zbudowana jest rzeczywistości i na jakich zasadach funkcjonuje. Nie sądzisz jednak że to by wymagało całkowitej zmiany aktualnej hierarchii społecznej? A może nawet nie tyle hierarchii co urządzenia społeczeństwa. Musiałbyś otworzyć wielkie ośrodki wiedzy które oferowałyby edukację każdemu. Ba. Które by edukowały wszystkich jak leci, bez wyjątku. Z tego grona wydobędziesz te wybitne jednostki takie jak ty, które dalej będą to wszystko rozwijać. A reszta odpadnie tak jak odpadają akolicy którzy nie zostają kapłanami. - elf skończył jeść i oblizał palce - Nie krytykuję cię. Po prostu z mojego punktu widzenia to o czym mówisz wymaga bardzo szerokiego spojrzenia, głębokich zmian w umysłach… Musiałbyś zacząć chyba od zostaniem szefem wioski albo miasteczka i od edukowania mieszkańców. Działając samemu i bez aktywnego rozpowszechniania… po prostu dla świata będziesz kolejnym umysłowym pośród poszukiwaczy przygód.

Krasnolud żuł w milczeniu. Widać było po jego twarzy, że bardzo dokładnie zastanawiał się nad każdym słowem elfa. Dotąd widział problem w kapłanach, którzy jak jego ojciec krytykowali by jego działania. Ale Sorcane miał rację. Sam nie dokona zmian. Nie na skalę świata.

- Od czegoś trzeba zacząć. Może od Termalaine? Ludzie tu są twardzi. Nawykli do pracy. Doceniliby gdyby drobiazgi ułatwiały ich życie. Chyba by docenili. Dziękuję. - trudno było określić czy chodziło o przygotowane jedzenie, czy raczej o otwarcie umysłu na pewne rzeczy.

- Termalaine to jest miejsce takiego typu którego nie powinieneś szukać. Tu są skupieni na przeżyciu. Wyobraź sobie że skupienie… siła woli… to zasób. Coś co się odnawia. Zużywasz go do wszystkiego do czego musisz się zmusić. A odnawiasz go odpoczywając i… hmmm… relaksując się. Jeżeli istota jest w całości skupiona na przetrwaniu i walce z ciężkimi warunkami nie zostaje jej na nic innego. W tym naukę. Nie bez powodu uczelnie powstają w miejscach w których panuje spokój i dobrobyt. Tam istoty mają zaspokojone swoje podstawowe potrzeby i mają możliwość poświęcić nadmiar skupienia na samorozwój. To że prawie w całości tylko bogacze są wyedukowani wynika nie tylko z tego że blokują biedocie możliwość nauki. Biedota nie ma także czasu i energii na uczenie się tak skomplikowanych rzeczy jak nauka. Z resztą… to temat rzeka, lepszy do omówienia przy trunku w karczmie. - rzekł elf machając ręką.

Jeszcze chwilę rozmawiali po czym Bran ziewnął przeciągle

- Będziesz miał mi za złe, jeżeli zdrzemnę się pierwszy? Jednak minęło kilka miesięcy odkąd miałem ostatnio okazję ciężko pracować fizycznie. Obudź mnie później, to będę wartować do rana. Nie chciałbym, żeby nas coś zaskoczyło. Ten mackowaty dziobak nie był niczym przyjemnym.

- Nie ma problemu, będę czuwał.
- rzekł elf, wyciągając z plecaka poprzeczny flet - Pozwól że przez chwilę jeszcze pogram a potem zamilknę już i dam ci spać.

Tropiciel umościł się wygodnie na swoim miejscu, wziął parę głębszych oddechów i zaczął grać cichą melodię. Co prawda do oddania dzisiejszych wydarzeń przydałoby się coś żywszego, jednak z troski o towarzysza lepiej było zagrać jakąś kołysankę.
 
Stalowy jest offline