Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2021, 11:28   #10
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Środek letniej nocy, biblioteka wuja Flanaghana

Pytanie Jamesa wprawiło mnie w jeszcze większą konsternację. Sam zwykłem postrzegać siebie jako szanowanego, a być może nawet lubianego członka społeczności Arkham, chociaż z racji niedługiego stażu lekarskiego miejscowi nadal darzyli mnie pewną dozą sceptycyzmu. Lecz czy miałem tutaj nieprzyjaciół? Cóż to była za niedorzeczna insynuacja, aczkolwiek zupełnie niezamierzona! Cóż, zdarzyło mi się raz czy dwa postawić nie do końca trafioną diagnozę, lecz błędów nie popełnia jedynie ten, kto nic nie robi; nadto nauki wyciągane na bazie własnych błędów stanowiły szkołę życia dla każdego prawdziwego adepta sztuk medycznych.

Wkradać się do domu poważanego obywatela w akcie zemsty za niepotrzebnie przeprowadzoną serię lewatyw bądź wyrwanie niewłaściwego zęba? To niemożliwe!

- Nic mi nie wiadomo o żadnych wrogach - odpowiedziałem zdecydowanym tonem, węsząc z nieskrywaną odrazą i wyglądając w nieprzeniknioną ciemność rozciągającą się za oknem. Nie potrafiąc niczego w niej dostrzec wzdrygnąłem się ponownie, tym razem na myśl o tym jak blisko mógł się ukrywać ktoś mający wobec nas złe intencje. Zamaskowanego chustą białego nie dostrzegłbym z odległości kilku stóp, a gdyby to był czarnoskóry…

I ta myśl mi coś przypomniała. Zdarzenie sprzed kilku dni, kiedy w drodze z miasta stałem się uczestnikiem pewnej pożałowania godnej sceny. Jakiś trudniący się pracą na roli bądź hodowlą zwierząt Murzyn zablokował mi przejazd swoim towarowym wózkiem, w strugach deszczu mozoląc się nad uszkodzoną ośką. Będąc człowiekiem wyrozumiałym i uczynnym, siedziałem w automobilu dobry kwadrans czekając, aż ten człowiek naprawi albo przynajmniej przepchnie na bok wózek czyniąc mi wolny przejazd. Potem jednak zacząłem popędzać go klaksonem, byłem bowiem dość zmęczony całym dniem pracy, by chcieć czym prędzej znaleźć się w domu.

Długo nie potrafiłem zasnąć mając w pamięci to nienawistne złowieszcze spojrzenia, jakie słał mu ów człowiek ślizgając się w deszczu podczas spychania wózka na pobocze. Czy to możliwe, aby poczuł urazę tak dotkliwą, by żywić ją nadal po kilku dniach?

Zląkłem się jeszcze bardziej, bo jako szanowany obywatel Arkham unikałem fraternizacji z Murzynami i swoją wiedzę na temat ich temperamentu i nawyków czerpałem z rozmów w salonach moich pacjentów. I znowu otuchy dodał mi ciężar przewieszonej przez ramię dubeltówki.

Na Boga, jeśli na progu tej posiadłości postawi swą stopę jakiś Murzyn, nie zawaham się przed palnięciem w niego z obu luf!

Przerażający swoją specyfiką odór wciąż wisiał dławiącymi miazmatami w dusznym wnętrzu biblioteczki.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline