DeDeczki i PFy | Ganorsk odczekał, aż Dresden skończy oględziny, po czym rzucił zaklęcie leczące, licząc na to, że pomoże jakoś rannemu. Magiczna energia spłynęła spod ganorskowych palców jak woda z ceberka, rozlewając się po ranach na ciele Larsa. Mgliste migotanie oblekło szramy, zasklepiając je i przyspieszając naturalny bieg gojenia. Nieco jeszcze brakowało do pełnej regeneracji, ale wnosząc po kolorze wracającym na ulfeńską twarz i błogim nań wyrazie, zaklęcie spełniło swoje zadanie. Półork prychnął, widząc że Ulfen nie jest jeszcze w pełni sił. - No, koniec leżenia, nosić cię nie będziemy - mruknął, rzucając kolejne zaklęcie leczące. Rana tym razem zasklepiła się już kompletnie, a nieprzytomny Lars wymruczał coś niezrozumiale pod nosem i obrócił się na bok. Ciche chrapanie wypełniło alkowę. - Teraz już z tego wyjdzie, nie? - Temujin, mimo że jako pierwszy wszedł do jaskini, chwilowo nie znajdując dla siebie zajęcia stał u boku Ganorska i obserwował jego poczynania. - Chyba mógłbym sporządzić napój, po którym przestał by czuć ból. Ale na to potrzeba by czasu... - wzruszył ramionami. - Na nic więcej się tu nie przydam. Chyba rozejrzę się po jaskini. Ciekawe, co kryje się za tamtą zasłoną z korzeni? - Skinął głową w stronę kolejnego korytarza.
- Też tu za wiele nie pomogę - mruknęła magiczka i dołączyła do Temujina. - Więcej mu nie trzeba, niech się wyśpi - półork szturchnął delikatnie nieprzytomnego i usiadł obok, opierając się o ścianę. Okazję wykorzystał Ursk, podchodząc i liżąc go po twarzy - Dobra, to jeden problem rozwiązany, wracamy do maglowania. Magnus, może widziałeś coś, co Kian przeoczył?
- Magluj ile chcesz, byle nie Kiana albo Larsa - mruknął Magnus, ale ton głosu miał lżejszy i niemalże przyjacielski. Szczelniej owinął brata kocem, zerknął w stronę ćwierć-elfa i reszty, na samym końcu sadowiąc się naprzeciw Ganorska. - Jak mówił Kian, wszystko wydarzyło się tak szybko, że ciężko nam złożyć to do kupy. Cienie zaatakowały nas w środku nocy, gdy większość z nas spała. Próbowaliśmy je odeprzeć, ale... No, widzicie sami. Część z nas uciekła z kasztelu, bo życie nam miłe, a czarodziejka nie płaciła wystarczająco, byśmy nim szafowali w walkach z czarownikami.
Magnus splunął przez ramię na ludową modłę, gestem mającym odpędzać złe uroki. Zerknął w stronę Kiana i zniżył głos
- Myles opowiedział nam o historii tamtych ruin, Kian twierdzi że to były dawno zapomniane duchy - słowa wręcz ociekały sceptycyzmem. - Ale nie znam ja duchów, co krwawią. Wy znacie? - Dresden, pomysły? Bo jak dla mnie to zwykłe typki, korzystające z jakiejś magii, ale mało się znam - półork wzruszył ramionami - Nawet niespecjalnie trudne - śledczy skinął głową. - Jesteś w stanie opisać te maski? Albo inne fragmenty ubioru? No i co z tą bronią? Pazury, czy numeriańska stal? A może oba na raz? Słyszałem, że berserkerzy plemion stamtąd używają czasem naręcznych pazurów i tego ich gwiezdnego metalu - Ganorsk kontynuował.
- Czarne maski - odparł Magnus. - Tak jak mówił Kian, cienie zdawały się ich oplatać, jakby wychodziły z tych masek. Zakrywały ich ciała, ale widziałem też purpurową szarfę u niektórych. Jedni mieli te pazury, drudzy noże i sztylety. Wszystko ostre i z gwiezdnej stali.
Ostatnio edytowane przez Sindarin : 25-11-2021 o 13:02.
|