Adrian Toomes, zwany też Vulture, rozglądał się dookoła skonfundowany, próbując sobie to wszystko ułożyć w głowie. Albo ktoś go naszprycował prochami, ale brał udział w najdziwniejszej rozgrywce w swoim życiu. On, drobny przedsiębiorca któremu korporacje dały w kość jak wielu Amerykanom, tak że musiał zrobić parę nie do końca legalnych interesów by związać koniec z końcem i zapewnić godny byt rodzinie... - co go niby łączyło z tymi wszystkimi cudakami i bożkami? Może to że jego córka poszła na studniówkę z pierdolonym Spider-Manem? Przynajmniej Petera tutaj nie widział i dobrze.... - Zmrużył oczy, przechodząc spojrzeniem od zwłok do pozostałych uczestników tej chorej rozgrywki.
- Dobra, zróbmy swoje, wygrajmy tę grę i chodźmy do domu....nie wiem jak wy ale ja mam do kogo wracać na kolację. A Tony Starka żałować nie będę, bo to pełen hipokryzji megolaman, który nie zasłużył sobie żeby tak nad nim beczeć - ilu uczciwych Amerykanów zostało zrobionych w wała przez Stark Industries jak ja? Nikt już nie myśli co jest dobre dla klasy średniej, dlatego musiałem wziąć sprawy w swoje ręce...- spojrzał z dumą na swój kostium.
- Nie wiem czy nam wiele przyjdzie z zastanawiania się dlaczego akurat Stark i Rzepa byli celami - Starka chyba Mafia uznała za groźnego typa, bo pamiętam że jego poprzednie wcielenie też zginęło 1 nocy ostatnio. Stark głosował na gadające pudło, ale czy Mafia wybrała by go na cel gdyby Jarvis rzeczywiście był jej członkiem? Dobre pytanie, w końcu padło na niego sześć głósów. Ale bardziej coś mi nie pasuje u Pana, Panie Thanos. Teraz mówisz żeby ostrożnie głosować a wcześniej byłeś drugim głosującym na Jarvisa, po tym jak Thena oddała 1 głos. Skad ta zmiana taktyki? Wzywanie do ostrożności to dobra strategia dla Mafii - pozwolić by Miastowi rzucali podejrzenia na Miastowych, prawda?