Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2021, 02:21   #49
Imi
 
Imi's Avatar
 
Reputacja: 1 Imi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputacjęImi ma wspaniałą reputację
Niełatwo wstać z kolan
Chora gra w której przyszło wziąć udział Jessice, rozkręcała się na dobre. Z zewnątrz wydawało się to fikcyjnym filmem akcji, pełnym efektów specjalnych, gdzie walki to bardziej elementy pirotechniczne niż posoka krwi. Tu na dole z dala od zgiełku walk toczonych przez Avengersów, która była bezcelowa, rozgrywał się prawdziwy dramat. Być może starcie avengers z przybyszami z kosmosu było niejako pokazem siły wszechmocnych istot, w których rękach były życia wszystkich tu zgromadzonych. Jednak Ci upodobali sobie najbardziej trudną i wyrafinowaną, formę walki. Walkę psychologiczną, gdzie sojusze zdają się być nożem w kieszeni, który ma dać fałszywe poczucie bezpieczeństwa chłopakowi, który weźmie go na miasto. Chłopak zda sobie sprawę z tego w jak wielkim był błędzie, gdy poczuje ból w klatce piersiowej. Ból wywołany przeszyciem kulą ze spluwy ulicznego gangstera, który zabije go za parę drobnych na fajki.

Pierwszy wystrzał już padł, nie od wyższych bytów, ale kogoś z tej zbieraniny pseudo bohaterów. I położył trupem dwie żywe istoty: rzepę i Iron mana.
Jessica nieraz starła się ze śmiercią, była ona tak intymnie blisko niej, że nieraz czuła jej oddech. Gdy dziewczyna, której uratowała życie zastrzeliła swoich rodziców na jej oczach, gdy sąsiad leżał z poderżniętym gardłem obok niej w łóżku, gdy matka Killgrave'a dźgała się nożyczkami, jej przybrana matka Dorothy którą znalazła torturowaną, aż w końcu ciepłe krople krwi, które zbryzgały jej twarz wraz z kawałkami mózgu jej matki.
Widziała wiele tragedii, które zwykle były niepotrzebne, ale to co stało się tutaj, to nie była zwykła gra. Ktoś faktycznie zabijał i jeżeli będzie chciała wrócić do swojego świata, będzie musiała zrobić to samo. Wiele razy się poddawała, mówiła że nie da rady, a jednak parła dalej i jakoś to było.

- Co Ty robisz, otrząśnij się - mówiła do siebie chcąc się z tego otrząsnąć. Trzeba było iść przed siebie nie myśleć o rzepie, o trumnie ze Starkiem. W tej grze nie brał udziału zwykły kowalski z piekarni za rogiem, tylko większość pseudo bohaterów, którym wydawało się, że robią dobrze, widząc tylko swoją część prawdy. Kto wie, może ta gra to niejaka forma czyśćca? Dziewczyna nie należała do wierzących, ale łatwiej było jej przyjąć otaczającą ją, brutalną rzeczywistość. Łatwiej było wstać z kolan i iść dalej.




Pani detektyw przypomniała sobie większość rozmów nieboszczki-rzepy. Ale nie znalazła tam nic co mogłoby naprowadzić na trop seryjnego zabójcy.
Śmierć Iron Mana, choć pewnie przykra dla niektórych to jednak, człowiek z taką osobowością mógł łatwo narobić sobie wrogów.
Pozostało skupić się na tym co było. Nie wiedziała, czy powinna analizować poprzednią fazę dnia, zwłaszcza, że niemal nie mogło być mowy o wzajemnych relacjach, bo nikt nic nie wiedział poza 4 mafijnym. O nim wolała nie myśleć, nie chciała żeby jej notatki wpadły w niepowołane ręce. Wszak 4 mafijny to był jedyny aktualny ryzykowny strzał, który miała nadzieję choć trochę ich powstrzymywał przed zabijaniem.
Jarvis nie zagłosował z oczywistych powodów. A dalej byli Gilgamesh, Doctor Strange, Collector, Lockjaw i trójka nieobecnych Vulture, Rocket i Loki. Przynajmniej ta ostatnia coś powiedziała. Jess nie rozumiała tylko czemu upatrzyła sobie Thanosa. Wszak wczorajsza unikatowa strategia mogła spokojnie pomóc złapać jakiegoś mafiozę. Szkoda, że zabrakło parę głosów. Byłaby to piękna gra w pokera gdzie prawdziwą rozkoszą byłby kolejne passy graczy, którzy nie chcieli ryzykować ( wycofywanie głosów najpewniej przez mafię).

Zaczęła kreślić swój własny krąg podejrzanych Vulture, Loki, Thanos - coś tam było nie tak. Nie wiedziała jeszcze co. Czy Thanos mógł być złym? Jeżeli tak czemu oddał głos? Teraz namawia do uzupełniania kawałków układanki, mimo że w pierwszej fazie dnia, to aż tyle nie rozwiąże, sam sobie zaprzecza... Miała co do niego teorię, ale na razie obserwowała.
Połowa mojej pracy to czekanie, na jakiś znak, dowód, że nie tracę mojego czasu - podsumowała aktualną sytuację w myślach. Jeżeli coś będzie na rzeczy, wtedy przynajmniej na razie mogłaby zostawić Vulture i Loki.
Pytanie co z wymienioną na początku 4, a zwłaszcza Doctorem Strange. Tak on mógł to zrobić. Wszak pierwszy chciał by rzepa zawisła ( gdy ją podniósł za liście). W tym momencie uśmiechnęła się do siebie, przekreślając póki co jego nazwę.
 
Imi jest offline