Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2021, 08:35   #35
sieneq
 
sieneq's Avatar
 
Reputacja: 1 sieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputację


Lawirując pomiędzy skalnymi naciekami Berenika i Temujin wrócili do komory z basenem. Gnom z zaciekawieniem przyglądał się elementom "wystroju". Mijając basen, zaczerpnął dłonią wody i posmakował. Odbicia świateł zatańczyły po zmąconej tafli, rzucając na ściany złociste refleksy. Podszedł do skrytego w półcieniu zakątka, gdzie za plątaniną pędów i korzeni otwierało się przejście. Sięgnął ręką do najbliższego korzenia, próbując odchylić go nieco.
- Trochę ciasno. - obrócił głowę do podążającej za nim Bereniki. - Myślisz, że to tak specjalnie?

Ta się zamyśliła, przykładając dłoń do twarzy i się na niej opierając.
- Może, cieplej jest jak się ma małe pomieszczenie, łatwiej się ogrzać. Ojciec z bratem często mi to powtarzali. Gdybym się miała zgubić w lesie i było zimno to powinnam szukać schronienia od wiatru i deszczu. Mówili mi, że nory większych zwierząt mogą być dobre dla mnie skoro taka drobna jestem. Ochronią od żywiołów, a moje własne ciepło nie będzie miało gdzie uciec i będzie mnie grzało - rudowłosa zrobiła wykład, po którym jakoś się zreflektowała, odchrząknęła i dodała - Ale nie wierz mi na słowo, niespecjalnie miałam okazję to sprawdzić.
- No, z początku wyglądało to jak jakaś nora. Bałem się, że coś zaraz spadnie nam na głowy. Zwłaszcza jak Ganorsk się przeciskał. Ale tu to co innego. Nieźle się Cosan urządził. Nawet basen ma, można się kąpać...
Urwał nagle, zakłopotany, i odwrócił wzrok.
- Wiesz... powinienem już wcześniej... no, bo... wtedy w tej łaźni... nie wiedziałem że tam jesteś... jesteście... - Temujin plątał się w słowach. - Wybacz, głupio, że tam tak wlazłem - wyrzucił wreszcie jednym tchem, po czym jednym okiem spojrzał na Berenikę. - Wchodzimy? - Niepewnie pociągnął za korzeń.

- Poczekaj chwilę, a same się odsuną. - powiedział Maakor wchodząc do Schronienia. Odetchnął głęboko, najwidoczniej chłonąc atmosferę i magię tego miejsca. Jego oczy przybrały azurowy kolor i zdawały się świecić lekko. - I nie szarp, wystarczy… - nie kończąc zdania podszedł do zasłony z korzeni i delikatnie przeciągnął palcami po najgrubszych pędach, od góry do dołu. Po chwili korzenie drgnęły i zaczęły się przesuwać, ukazując krótki korytarz, wrzaskliwie rozwierający się w kolejne pomieszczenie. Błyskało zeń srebrnymi sztućcami i akcesoriami, tu i tam dostrzegli dzbany i gąsiory po winie. Pierwsze korzenie ustąpiły pod dotykiem Maakora, ale kolejne jakby protestowały, zaciskając się i wijąc jeszcze bardziej.
- Leże Cosana - oznajmił Kian, który zjawił się przy nich nie wiadomo kiedy.

- Zatem zostawmy to miejsce w spokoju. Może lepiej porozmawiajmy, Cosantanarmainnceart przekazał mi wiadomość którą powinniście usłyszeć. - przesunął palcami po korzeniach od dołu do góry pozwalając aby się ponownie splątały, spojrzał na resztę grupy i ruszył w stronę ławy z korzeni.
Berenika zaskoczona pojawieniem się druida kiwnęła tylko głową na jego propozycję. Pochyliła się do Temujina kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Nie przejmuj się. Jak Dresden powiedział to było publiczne miejsce. To raczej my… powinniśmy gdzie indziej to khm… załatwić.

- Dowiedzieliście się od nich czegoś? - Maakor wskazał ręką na “zguby”.
- O to najlepiej pytać Dresdena - Temujin machnął ręką w stronę skalnych nawisów. - Trochę ich przemaglował. - skinieniem głowy wskazał niskiego najemnika. Ponownie dotknął zasłony z korzeni, a na jego twarzy pojawiło się widoczne wahanie. Ciekawość walczyła z poczuciem, że tym razem powinien odpuścić wchodzenie tam, gdzie go nie chcą.
- Radzę ci odejść, ]Cosantanarmainnceart może myszkowanie po jego rzeczach uznać za zaproszenie do przejścia z przyjaciela do kochanka. - rzucił druid, rozsiadając się na “ławie”.
- Uh, ee... - Zająknął się gnom. - To faktycznie dam spokój.
Przysiadł na ocembrowaniu basenu i zanurzywszy dłoń zaczął nią wachlować, wzbudzając drobne fale rozchodzące się koliście po tafli wody.
- Jak tam skończą gadać - ruchem głowy wskazał towarzystwo za zasłoną z kamiennych kolumn - to może ustalimy, co dalej? Ruszamy zaraz? Czy nocujemy u naszego przyjaciela?

- Chcieliśmy zrobić odpoczynek nim dostrzegli runy, to równie dobrze i tutaj można, chociaż ciasnawo. W ogóle to powinnyśmy wszyscy pogadać czy odstawiamy resztę czy sami sobie poradzą. Może nie za nich nam płacą ale nie idzie ich zostawić bez pomocy. - kobieta powiedziała podpierając dłońmi boki i patrząc w kierunku pozostałych.
- Nie ma co tu siedzieć i czekać. Chodźcie do reszty, to nie będą musieli się powtarzać. - Zaklinaczka gestem pogoniła obu aby dołączyli do Gana i Dresdena.

- Gwiezdna stal? A co to? - spytała wychwytując końcówkę wypowiedzi Magnusa.
- Metal, który wydobywają w Numerii z tamtejszych ruin - wyjaśnił Ganorsk - To chyba to samo, co adamantyt, tak? - spojrzał pytająco na Dresdena, który skinął głową.
- Te maski… czy one miały oboje oczu? - zapytał śledczy. W tym czasie szaman sięgnął za pazuchę i wyciągnął kupiony na targu nóż. Podał go rękojeścią w stronę Magnusa - Widziałeś może taki u nich? Znaleziono go w okolicy.
- To nóż Larsa - oznajmił zaskoczony Magnus, chwytając za rękojeść i oglądając oręż. - Musiał zgubić podczas ucieczki. A maski... Wyglądały jakby nie miały wcale oczu, ale to mogły być gusła.

Półork przyjrzał się dokładnie nieprzytomnemu.
- A więc to tobą byłem? - mruknął cicho, po czym dodał głośniej - Widać chciał wrócić do właściciela. Ruszamy zaraz na wzgórze, musimy dowiedzieć się co z resztą ekspedycji. Chcecie dołączyć? Lars będzie mógł walczyć, jak tylko się obudzi.

Kian, który dołączył do nich wraz z resztą i przysiadł koło Magnusa, pobladł na wspomnienie Wzgórza i pokręcił głową bez słowa. Ulfen spojrzał wpierw na niego i położył dłoń na ramieniu dla otuchy, a później na śpiącego brata. Również pokręcił głową.
- Nie - odpowiedź była krótka. - Nie uśmiecha nam się tam wracać. Wszędzie, byle nie tam.

~ A więc wkrótce wyruszamy... Ciekawe, czy jeszcze będzie okazja popatrzeć z bliska na te cuda? Temujin jeszcze raz potoczył tęsknym wzorkiem po wnętrzu jaskini, rozświetlonym magicznym blaskiem i zaczął zbierać swoje rzeczy.

 

Ostatnio edytowane przez sieneq : 25-11-2021 o 08:45. Powód: formatowanie
sieneq jest offline