No cóż, trzeba zwracać uwagę z kim się do sesji siada. Dla niektórych zła postać to albo osiłek z wielkim toporem albo kręcący czarnym wąsem geniusz zła.
Cytat:
Napisał Arthur Fleck  Odgrywanie postaci, która osacza dziewczynę, próbuje wykorzystać jej stan psychiczny by odciąć ją od przyjaciół uzależnić ją od siebie jest dla mnie obrzydliwie, nawet jeśli ktoś tylko odgrywa postać. Nie byłeś uczestnikiem tamtej sesji, to nie były tylko moje odczucia. Jeśli tą sesję przeczytałby psychiatra doszedłby do tych samych wniosków co ja, to było wiarygodnie opisane stadium osaczania drugiego człowieka. |
Nie należy mylić gier fabularnych z rzeczywistością. Przez takie odchyły jakoś tak w latach 80. posądzano DnD o promowanie satanizmu.
Wiadomo jednak kto nie podzielał twoich odczuć - MG, dwudziestoparoletni medyk, który odgrywał rzeczoną dziewczynę. Wiadomo również, co MG zresztą wyjaśnił, gdy zacząłeś siać toksyczny ferment, że wygrałem tam test, który sprawił, że ten pionek stał się towarzyszem mojej postaci. I na skutek twojej histerii MG zrobił kolejny test, który również moja postać zwyciężyła. A później trzeci i MG zlikwidował tą postać z niesmakiem wobec ciebie. Bo uroiłeś sobie, że zmyślona postać ma uczucia i jest odizolowana od przyjaciół. Równie dobrze można płakać nad pionkiem pobitym w szachach, że opuszcza "swoich przyjaciół" pozostałe pionki. Morderstwo nad szachownicą.
Tam była jeszcze kwestia seksualności - stuparuletni wieczny nastolatek ma szukać partnerek wśród kobiet zgodnie ze swoim wiekiem z aktu urodzenia, czy swoją biologią? Retoryczne pytanie, bo to fikcja. Nikomu zresztą nie przeszkadzało to w popularnej serii filmów o romansie nastolatki z wampirem wyglądającym na nastolatka.
Jeśli chodzi o psychiatrię to napisałbym coś, ale moderacja przyczepiłaby się, bo zezwalają po mnie jechać, ale nie pozwalają mi odpowiadać w tym samym tonie.
To tyle po twojej skrusze z innego tematu. (Mafia Multikonta) Powinieneś usilnie prosić moderację o usunięcie tamtej wypowiedzi, bo jest ona wstydem dla ciebie, a nie dla mnie.