Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2021, 01:58   #25
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Złodziejka poczekała aż echo ucichnie i dopiero wtedy pozwoliła sobie na westchnienie.
- No ja pierdolę - kręcąc głową zgarnęła sukienkę stając z nią trochę jak sierota. W co ona na Duchy się wpakowała? Klęła siarczyście pod nosem walcząc z ubraniem, potem z włosami i zemściła nawet kończąc się malować. Butom na obcasie też posłała wiązankę, a gdy wychodziła po prostu kręciła głową łapiąc równowagę przez pierwsze metry nim nie przypomniała sobie jak się chodzi na tych szczudłach. Mijając gładką powierzchnię metalowej szafy zobaczyła w przelocie swoje odbicie.
- Kurwa… ja pierdole, no - mruknęła nie do końca wierząc w to, co widzi.
Wyglądała jak dziwka, taka luksusowa. Z gatunku tych z Corvette. Zawsze lepiej niż od Drinkersów. Nie marnując zbędnie czasu podjęła ślad Loli obiecując sobie w duszy, że jeśli Katty je wystawi przynajmniej zakręci się za paroma talonami, skoro uniform roboczy miała już na sobie. Głupio było się przyznać, ale podobał się jej ten widok.

Lolę zastała tam gdzie ta mówiła, że będzie - u niej w pokoju. Blondynka widocznie rzucała rzeczy do zabrania na łóżko bo leżało tam trochę gratów. Z czego cała kolekcja kajdan jakby obrabowała jakiś sexshop.

- O! I cudnie! Cudnie wyglądasz! Rany bym podbijała do ciebie i łasiła się aby cię zaprosić na drinka! - Mila wyprostowała się aby przyjrzeć się albinosce nieco maźniętą sznurkowatą czernią. I dała znak aby kumpela się przeszła po pokoju i obróciła wokół osi. Podeszła, poprawiła jej jakiś zawijas sukienki, znów się cofnęła i obejrzała całość jeszcze raz. W końcu z zadowoleniem cmoknęła swoje palce układając je w “primo”.

- Brałabym. Po całości bym brała. W każdej pozycji i kompozycji. - oceniła jeszcze raz gdy wszystko było już gotowe unosząc oba kciuki do góry.

- A tu zobacz co wybrałam. Myślisz, że coś się nada? - wskazała na te zabawki do fetyszystycznych zabaw. Ale przy poduszce leżało też trochę wisiorków i pudełko z kolczykami i pierścionkami gospodyni. Nie mogła się jednak zdecydować co byłoby odpowiednie dla Katty.

- Kiedyś tak wpadniemy do Fabryki spytać Dymka czy znowu da odspawać. Chociaż… jak by cię teraz zobaczył to i bez namawiania biuro byłoby grane. Albo kanapa fury. Albo i maska… całkiem wygodna była, wiesz? Coś kojarzę, ale mnie jedna nieziemska dupa coś rozpraszała, taka cycata - albinoska zaparskała nie ukrywając że zrobiło się jej miło. Odrzuciła włosy na plecy i wzięła do ręki niewielką kościaną czaszkę nanizaną na czarny łańcuszek.
- O… ta będzie idealna! - ucieszyła się, machając wisiorkiem - Mamy kruka, niewielka, lekka… ładna. Dobrze wypreparowana. Wygląda jakby się gapiła… a w ogóle to pomyślałam, że jak Nico rozwalił swoją furę a by miał jakieś pilne zlecenie mogę mu pożyczyć swoją impalę. Taaak, jestem głupia i naiwna. Wiem - westchnęła.

- Nie przesadzaj. Odwiezie się go gdzie zechce i tyle. Słyszałaś co sam mówił. Coś sobie kupi. - Mila pokręciła głową jakby odradzała kumpeli taki krok. Aż tak latynoskiemu kurierowi widocznie nie ufała aby powierzyć mu swoją furę zwłaszcza wiedząc jak urządził swoją. Albo nie uważała go za aż tak potrzebującego.

- Wygląda mi na cwaniaka. Jak Skaza. Może nie aż tak no ale cwaniak. Ma hajs to jak już będzie mógł sam się ruszać to sam sobie coś kupi. Zobaczysz, jeszcze będzie nam tu szpanował za oknami jakąś nową furą. Póki znów się nie rozkraczy. Ciekawe czy on się tak raz rozwalił czy tak jak Dziki. - powiedziała oglądając ptasią czaszkę wybraną przez kumpelę. Porównywała ją z metalową czaszką o jakiej pewnie sama myślała.

- Masz rację. Ta jest w sam raz. - zgodziła się odrzucając metalowy wisiorek z powrotem do pudełka. Zaś z ptasią czaszką podeszła do jakiejś szafki, wyjęła z niej jakiś niewielki woreczek po słuchawkach i zaczęła ją wsadzać do środka.

- A kajdanki? Które wziąć? Metalowe, skórzane? Dłuższe, krótsze? Dla ciebie coś wziąć? Właściwie w kneblu to też by chyba ładnie wyglądała nie? - myśli gospodyni tego pokoju znów chaotycznie i błyskawicznie przeskakiwały z tematu na temat jak mocując się z woreczkiem i czaszką jaką chciała do niego wepchać bokiem drugi wskazała na swoją kolekcję fantów leżącą na łóżku.

- Weź skórzane, szkoda ją uszkodzić. Knebel też, a co tam. Może się przyda - albinoska raz jeszcze przejrzała się w lustrze, posyłając odbiciu psotny uśmiech.
- Nie wiem czy się rozwala jak Dziki, na pewno nie wychodzi z tych kraks jak on, a szkoda. Szkoda mi go - przyznała patrząc przez lustro na Milę - Lubię go, jest uroczy. Każdy musi być trochę cwany, nie? Ogarniam że pojedzie i elo, pewnie więcej go nie zobaczymy bo na swoim rewirze ma masę foczek za spotykanie z którymi na ulicy w biały dzień nikt go nie poczęstuje maczetą. Nie wiem Mila, fajnie się wraca jak ktoś jest… nie tak jak chłopaki, tak no. Inaczej - pokręciła głową bo sama nie wiedziała jak to ubrać w słowa.

- No tak, fajny jest. Też go lubię. I niekoniecznie dlatego, że z nim sypiam. I to z tobą. Chociaż to też. No ale jednak swojego Black Knighta to bym mu jednak nie pożyczyła. I tak, to kurier czyli wolny duch. Jak nas też polubi to pewnie wpadnie czasem do nas no ale i wypadnie. - kierowca popatrzyła na kumpelę i mówiła tonem dobrej rady jakby chciała przygotować ją aby się nie nakręcała na coś więcej niż jakaś przygoda i romans z Nico.

- I tak, masz rację. Skóra i knebel. Będzie w nich ślicznie wyglądać na tych fotkach jutro rano. - ucieszyła się, że Lucy tak sprawnie pomogła jej zawęzić wybór. Mimo szpilek wprawnie podeszła do łóżka i wzięła te skórzane kajdanki, jeszcze knebel i wrzuciła je do swojej torby jaką zamierzała zabrać do Cylindra.

- Duchy pokażą co z nim będzie. - albinoska westchnęła, rzucając okiem na kolekcję zabawek i do torby blondynki dołożyła jeszcze drugą parę kajdanek, tak na wszelki wypadek.
- Swoją drogą pomyśl jak wróci do siebie i zacznie opowiadać jakie tu straszne tortury przechodził - z jej ust wydostał się zduszony chichot, gdy cofnęła się pod drzwi czekając aż kumpela skończy pakowanie - Ciekawe czy mu uwierzą, wątpię. Przecież SR i CR ze sobą walczą, a nie się pierdolą. Chyba że jeśli wypali nam spotkanie z Katty możemy ją poprosić o przysługę. Mają tam biuro, nie? Cykniemy Nico fotkę na pamiątkę i się ją wydrukuje. Jak nie u Katty to u Mario. Na odświeżenie pamięci, ale to potem. Teraz chodź, idziemy się zameldować Rogerowi i reszcie żę wybywamy.

- O. Fotka. No tak, i tak mamy przecież fotkę Katty zrobić. I jak u nich takie kalendarze drukują to zwykłe zdjęcie pewnie też mogą. No a jak nie to Mario. - blondynka wrzuciła coś jeszcze do torby, sprawdziła swój wygląd w szafie z zamontowanym lustrze po czym dała znak do wymarszu z pokoju i powędrowania o piętro wyżej aby pokazać się chłopakom przed wyjazdem.

- Tak chcecie iść? - Aaron przemówił pierwszy. Ale chyba cała czwórka była zaskoczona jak je zobaczyła w gotowym stroju wyjściowej na ten wieczór. Zupełnie jakby przyszły jakieś obce cizie a nie kumpele jakie znali od lat.

- Aha. W końcu musimy uwieść Katty, Katty z Ligi, co się nie umawia z byle kim. W “Cylindrze”. No i mamy ją zaciągnąć do łóżka i cyknąć parę pikantnych fotek. No to nie możemy wyglądać jak jakieś przygodne punkówy zza rogu nie? - sądząc po bezczelnym i luzackim tonie Loli to chyba podobał jej się efekt jaki wywołały na męskiej części towarzystwa.

- A co, źle jest? Za długa? Dekolt nie taki? - Phere rozłożyła ręce i okręciła się wokół własnej osi, aby chłopaki mogli ją obejrzeć z każdej strony. Wreszcie oparła się o Lolę, zginając jedną nogę jakby pozowała do zdjęcia. Magazynu dla panów.
- Lola dobrze gada, proszalnych dziadów nie wpuszczą i jeszcze siary narobimy, a tak kto wie? - wzruszyła ramionami - Na pewno wrócimy jakoś jutro… no nie mówcie że wyglądamy grubo w tych kieckach - nabrała powietrza, gapiąc się Mili w dekolt, a potem na Latynosa z sofy - Wyglądamy grubo?

- Noo… - Nico miał niezbyt przytomne spojrzenie jak tak wodził spojrzeniem od jednej blondyny do drugiej. Zwłaszcza jak tak plakatowo się popisywały i obściskiwały prezentując swoje wdzięki. Ale właściwie chłopaki nadal byli pod zbyt wielkim wrażeniem aby próbować powiedzieć coś konstruktywnego.

- Ona pyta czy wygląda grubo bystrzaku. - uprzejmie podpowiedział mu Skaza starając się nie roześmiać.

- Noo… - Nico powtórzył z pełnym przekonaniem posyłając mu potwierdzenie razem z poważnym skinieniem głowy.

- No, tak jak mówi, no… - Geronimo zgodził się w nim w zupełności i z fachową miną uniósł do dziewczyn kciuk do góry.

- Czyli grubo? - Phere jęknęła, obie z Lolą podeszły do sofy i stanęły przed meksem akurat na wyciągnięcie ręki - To co, mamy się przebrać? Słyszałaś Lola, wyglądamy grubo… może Katty nie zauważy gdy ją spijemy. Trzeba ja szybko zabrać na przejażdżkę, albo lepiej na parkiet.

- My wyglądamy grubo? Wiesz co Śnieżka? Może my w ogóle zostaniemy u Katty na parę dni co? Ona coś nam ostatnio nie mówiła, że wyglądamy grubo. Tylko może byśmy musiały wziąć więcej kajdanek, knebli, smyczy i takich tam gadżetów jak to jednak będzie parę dni a nie jedna noc. - blondynka w pajęczej czerni popatrzyła na drugą jakby właśnie dostały od chłopaków nakaz eksmisji. Kurier zamrugał oczami, spojrzał pytająco na chłopaków nie rozumiejąc o co tu chodzi.

- One pytają czy wyglądają w tym grubo. A wy tumany mówicie, że tak. - Skaza powiedział to wolniej i dobitniej niż normalnie aby przekaz w pełni dotarł do kolegów.

- A! A to nie! Nie, nie! Grubo nie! Ładnie, bardzo ładnie! Super! Bajera! - Nico chyba w końcu olśniło o co chodzi bo spojrzał spanikowany na blondynki i szybko próbował odwrócić nieprzychylny brzeg wydarzeń.

- Czyli możemy normalnie ją złapać przy barze, tak? Super… i nie musimy się przeprowadzać, to dobrze. Lubie moje - Śnieżka odetchnęła maskując chęć aby się zaśmiać. Puściła Rogerowi oczko, bo jako jedyny ogarniał, ale on był tym od myślenia i ogarniania.
- Podoba ci się? - spytała kuriera gdy obie usiadły po obu jego stronach, obejmując wdzięcznie. Po głosie foch chyba też uleciał.
- Zabrałbyś takie dwie blond białaski na przejażdżkę albo do baru?

- Noo! - pokiwał głową gdy oba blond kociaki go obsiadły. I z bliska zezował to na jedną to na drugą jakby miały zaraz się ulotnić a czar prysnąć przy każdym dotknięciu.

- Ja też bym mógł was gdzieś zabrać. - mruknął cicho Geronimo jakby chciał zgłosić się do takiego zadania.

- Tak, myślę, że w takim stroju to nie macie szans wrócić z “Cylindra” dzisiaj. Jutro w południe to najwcześniej. - Roger też dorzucił swoje trzy gamble wieszcząc sukces tego wyrywu zaplanowanego przez dziewczyny na dzisiejszy wieczór i noc.

Albinoska skinęła mu wesoło głową na zgodę. Nie zamierzały wracać, o nie. Na pewno nie dziś.
- No dobrze chłopaki, to jak wrócimy, pewnie będzie już Amarant. Ash naszykuj trumnę. Gero obiecujemy że zrobimy sobie wypad na miasto we trójkę i będziemy się zajebiście bawić. Gery miej oko na tych nicponi, a ty… - popatrzyła z bliska na Nico. Dwie pary kobiecych rąk głaskały jego ramiona, kark, klatkę piersiową i twarz.
- A ty słodziaku wstawaj szybko na nogi. Im szybciej to zrobisz, tym szybciej wytniemy gdzieś wspólnie. Więc słuchaj chłopaków i Asha, nie przemęczaj się i dawaj sobie zmieniać opatrunki… właśnie! Ash, masz na stole do sekcji morfę. Udało się znaleźć. - cmoknęła technika przez powietrze.

Zmierzch; Liga; klub “Cylinder”


- No to jesteśmy. - Black Knight zamruczał po raz ostatni i zgasł. Nastała nienaturalna cisza. W jakiej dało się dostrzec granat kończącego się jesiennego dnia. Zaskakująco pogodnego.

- O. Słyszysz? - trudno było nie słyszeć. Muzyka chociaż przytłumiona przez ściany i parking to była słyszalna. Parking był płatny ale strzeżony. W końcu tu potrafiła się bawić śmietanka miasta jak Patti, Jay, Dziki czy Smooth. No ale ceny już na parkingu były policzone jak dla nich. Więc chociaż Mila jakby na moment się zapowietrzyła gdy usłyszała ile ma zapłacić to jednak uśmiechnęła się trochę sztucznie do strażnika i bez zgrzytu wyłuskała papiery. W “Cylindrze” nie wypadało uprawiać jakiegoś tandetnego gamblingu. Tylko płacić papierami. Jak ktoś z klasą. Kto ma te papiery.

- Mam nadzieję, że ona tam będzie. I postawi nam te parę drinków. A właśnie… - Lola westchnęła jakby teraz z bliska znów ją zaczęła zżerać trema. Spojrzała na hangar. Z zewnątrz wyglądał jak hangar. Nie było w nim nic niezwykłego. Ot kolejny hangar czy tam inny duży magazyn albo hurtownia. Nie ma się czym podniecać. No ale właśnie tam, w środku, były te pospawane ze sobą czerwone, piętrowe autobusy. Podwieszone pod sufitem. I parę innych fur. Tam był właśnie “Cylinder”. Najatrakcyjniejsza knajpa w mieście. Jak głosiła fama mogąca robić za slogan reklamowy. Tam były najwyższe ceny. W okolicy. Najlepsze drinki. W mieście. I najlepsze laski. Na świecie.

W momentach takich jak ten szło bardzo wyraźnie poczuć niedopasowanie, a pytanie “co ja tutaj robię?” ciągle odbijało się od czaszki od środka. Nie były nikim ważnym, zwykłe płotki które jeszcze w poniedziałek tkwiły w swoim małym bajorku z dala od wielkich ryb dla których nie stanowiły nic ciekawego, nawet przekąski. Były nikim, a teraz?
Teraz udawały że jest inaczej, że coś znaczą i są kimś. Kalambury, czy inna pantomima. Tutaj przyjeżdżały tuzy miasta, nie szaraczki. Szaraczki co najwyżej sobie mogły powzdychać i pomarzyć, tak jak i Żałobnice wzdychały i marzyły… bo co innego mogły robić płotki? Kijanki nawet.
- Pasujesz tu, jakby cię na miarę robili - Phere ścisnęła kumpelę za pośladek aby wyrwać ją ze stuporu. Wyrwać je obie, co ma być to będzie. Jasne, nie miały podjazdu do ligowych gwiazd ani wielkich tego miasta. Miały iść na drinka ze znajomą i dobrze się bawić. Odstawić jakiś numer, poderwać dobrą sunię i ją zabrać do niej na kwadrat aby tam konsumować do rana po kawałku. Plan miał ręce i nogi, wystarczyło aby teraz nie wymiękły. Gambli za parking i tak im nikt już nie zwróci.
- Dawaj foczko, to nasze okrążenie. Uśmiechaj się jakby cię pokryli chromem - objęła blondynkę bo raz że raźniej, a dwa naprawdę zimno było gdy się nie miało prawie nic na sobie.

- No dobra. - blondynka zaśmiała się trochę nerwowo ale jednak. Po czym zamknęła swoją furę, wrzuciła kluczyki do torebki i złapała kumpelę za łokieć. Szły razem stukając po pustym parkingu wysokimi obcasami.

- Właściwie smycz i obrożę też wzięłam. Pomyślałam, że jak już się zgodzi na kajdanki to co za różnica na to? - powiedziała niespodziewanie wcale nie pytana. Akurat jak dochodziły do narożnika hangaru. Tu spotkały pierwszych klubowiczów. Bo na parkingu to kogoś tam widziały jak wsiadał czy wysiadał z wozu, ktoś tam dalej stał i jarał fajki o czymś gadając ale to wszystko było dość daleko a jak już panowały prawie wieczorne ciemności to niewiele było widać poza sylwetkami. Teraz jednak widziały kogoś z bliska. A mijane osoby posyłały im zaskoczone i zainteresowane spojrzenia. Jakiś facet gwizdnął z wrażenia, któryś do nich zawołał jakąś głupawą odzywką z podwórka.

- Ojej Śnieżka to chyba działa! Zobacz, działa! - Lola pisnęła cicho z niespodziewanej radości gdy zorientowała się, że chyba trafiły z tymi kieckami w sedno. Nawet tutaj, w “Cylindrze” robiły one wrażenie. A już widziały bramę prowadzącą do wnętrza hangaru i mięśniaków jacy robili za ochroniarzy.

- Mówiłam ci, w tej kiecce żadna tu do ciebie nie ma podjazdu. Cycki do przodu, zakręć dupką i nie zapominaj o uśmiechu. Kurde, sama bym cię zaprosiła na drina gdyby się dało, ale pewnie taka niunia w życiu by nie zwróciła uwagi na takiego leszcza jak ja. Dobrze że tu jestem tylko supportem - Phere zaśmiała się, a radość i pewność siebie jej wróciły. Kolesiowi który za nimi rzucił zaczepką posłała całusa, ale kroku nie zwalniały idąc ku wejściu. Rozsyłały uśmiechy, spojrzenia spod rzęs i od czasu do czasu albinoska ściskała pośladek blondynki jakby ją zachęcając do szybszego przebierania nogami.
- Zobaczysz, to będzie zajebista noc. Obiecuję ci.

- O tak, na pewno. Z kimś wylądujemy w łóżku i będziemy bardzo niegrzeczne. - mokry, gorący płomień wrócił do oczu najlepszego rajdowca wśród Żałobników gdy widząc te reakcje otoczenia znów poczuła oktany szybciej płynące w żyłach. Para mięśniaków przy wejściu nie robiła im żadnych problemów. Jak się przed nimi zatrzymały obaj obrzucili je zainteresowanym spojrzeniem. Po czym po prostu wskazali drzwi wejściowe pozwalając im wejść. I znalazły się w środku.

- Jest! Zobacz Śnieżka! Jest! - mimo, że przed chwilą pozowała na wielką panią jakby całe to miejsce należało do niej Mila nie powstrzymała się aby nie zatrzymać się kilka kroków za wejściem i nie ulec magii “Cylindra”. Na dole był klub. Miejsce do tańczenia, DJ ze swoim sprzętem, mnóstwo tańczących, kolorowe światła, neony i to wszystko co powinno być w najlepszym klubie w mieście. Ale pod sufitem były one. Czerwone, piętrowe autobusy. Samo serce tego miejsca a niektórzy mówili, że i miasta. No i podnośnik z pudłem jaki robił za windę. I niejako pierwszy krok inicjujący wejście do tego towarzyskiego centrum Ligi.

Nie dało się nie zauważyć, że nikt nie gwizdnął czerwonych kolosów. Przykuwały wzrok jak magnes. Obie Runnerki dały się porwać magii chwili, mającej w sobie coś mistycznego. Ten ułamek sekundy świat zamarł, a one wraz z nim i tylko światło przeskakujące po krwistej karoserii wysoko ponad głowami żyło własnym życiem, wabiąc do siebie jak płomień świecy wabi nocą ćmy. Blondynki nie były wyjątkiem, jak w transie zaczęły podróż ku podnośnikowi, zaś Phere miała wrażenie że to sen. Taki z jakiego nie chce się za żadne gamble świata budzić.
- Coś… nie wiem. Zajebisty to za mało powiedziane - wydusiła z siebie, poprawiając włosy. Mistyczna bańka pękała, coraz więcej dźwięków do niej dochodziło.
- Oszałamiający - burknęła, to samo co w jej głowie powiedział głos Aarona. On by pewno tak powiedział.

- No. Kiedyś jak byłam szczylem taki jeden dziadyga mi opowiadał jak też był szczylem, jeszcze przed wojną. I pojechali całą rodziną do Disneylandu. I to podobno było takie jedno, wielkie “Wooow!”. No to to. Taki Disneyland. - Lola gadała gdy tak szły a potem czekały na swoją kolej przy podnośniku. Przed nimi wjechał jakiś roześmiany facet z dwiema uwieszonymi na nim ślicznotkami. Też się śmiały a mimo to jak już byli na górze to jednak koleś posłał im zaciekawione spojrzenie. No ale to byli już na górze i weszli do środka. A podnośnik, już pusty, zjechał na dół i windziarz dał im znak aby weszły do środka. Zamknął bramkę. Coś tam odpalił. I podnośnik wolno lub majestatycznie zaczął się wznosić. Widziały ten cały skaczący, roztańczony tłum poniżej z coraz lepszej perspektywy. Ale i coraz dalszej. Zaczęły mijać najniżej pospawane wozy jakie były dla tych co chcieli pobyć sam na sam. Pierwszy czerwony autobus, pełen pstrokatego, barwnego tłumu. Trochę to wyglądało jak oglądanie akwarium.

- Widzisz ją? - zapytała Mila próbując dojrzeć wewnątrz tą jedną, znajomą twarz. Ale tłumu w środku było zbyt dużo, jechały zbyt szybko aby go przeskanować. A wkrótce kuferek zatrzymał się cumując do wejścia. Lola wzięła głębiej powietrza, spojrzała na kumpelę, wzruszyła ramionami, uśmiechnęła się i weszła do środka.

- O. Tam jest bar. Tam możemy zacząć. - wskazała na szynkwas tego lokalu starając się do niego dotrzeć. Ale tutaj też budziły liczne spojrzenia tych co już tu siedzieli i bawili się w najlepsze.

Albinoska zaśmiała się łapiąc ją za rękę żeby nie zgubić w tłumie. Nalazła się masa ludzi, większość z nich mogła sobie pozwolić na szastanie talonami, one zaś próbowały wyglądać jakby nie były tu przypadkiem. Do diabła z cenami, jakoś to obejdą. Na razie musiały znaleźć Katty, a bar rzeczywiście był dobrym miejscem na start. Poza tym tam właśnie sekretarka Ligi miała czekać. Przebijały się więc, Phere robiła za taran, rozgarniając ludzi po drodze. O jednego się otarła biustem, innego pogładziła dłonią po torsie, albo puściła oko, aż w końcu przebyły trasę, docierając do mety. Pociągnęła Lolę aż pod blat i obróciła ją aby ta oparła się o niego plecami.
- No siemasz kiciu - uśmiechnęła się jej prosto w twarz, całując w policzek i przywierając do niej frontem.
- Dobrze że mi się nigdzie nie zgubiłaś - dodała, odgarniając jej włosy z czoła za ucho, a gdy to uczyniła, zaczęła się rozglądać po okolicy za znajomą twarzą.

- No cześć maleńka. - Lola zamruczała i objęła ją jakby dopiero co i przypadkiem na siebie wpadły. I była tą wdzięczną foczką co jakaś blond gwiazda Ligi raczyła na nią zwrócić uwagę a nawet zagadać.

- O rany Śnieżka naprawdę tu jesteśmy! I jeszcze nas nie wywalili! - pisnęła cicho prawie do ucha gdy znów dała się ponieść euforii tego wieczoru.

- Widzisz ją? Może jest gdzieś na dole? Albo jeszcze nie przyszła? - rozglądała się po tym w końcu niezbyt przestronnym wnętrzu. A to wnętrze nadal ukradkiem lub całkiem otwarcie posyłało im zainteresowane spojrzenia. Ale żadne nie należało do sekretarki Ligii. No ale to był najwyższy poziom jednego z autobusów. A były jeszcze niższe.

- Coś wam podać ślicznotki? - zza baru doszedł ich uprzejmy i ciepły, kobiecy głos barmanki. Też była niczego sobie. Ale zadała to pytanie na jakie wypadało mieć trochę talonów po kieszeniach. No i kieszenie. Lola posłała szybkie spojrzenie na kumpelę bo tu najtańsze drinki zaczynały się od 3 dych. No i byłoby widać, że to po taniości coś biorą.

- A nie wiem słodziaku, poczekaj sekundkę - złodziejka puściła barmance oczko i wróciła spojrzeniem do twarzy Loli.
- To co maleńka, dasz sobie postawić drinka na początek? - pogłaskała ją po twarzy, przybierając ciepły uśmiech.
- Czekaj… chyba jeszcze pamiętam co lubisz - pocałowała ją policzek i przesunęła twarz dalej, aby spojrzeć na kobietę za barem - Zrób nam kochanie dwa razy Krwawą Mary i powiedz czy widziałaś już dziś Katty? Gdzieś się nam tu kicia zagubiła, a ustawiłyśmy się przy barze. Fajnie byłoby ją szybko znaleźć zanim się spijemy… booo potem to bywa różnie? Całkiem niezły tu towar macie, nic tylko brać. - strzeliła przepraszającym uśmiechem.

- Oczywiście. - barmanka co była równie ładna jak i klub w jakim pracowała odwzajemniła uśmiech i sięgnęła po butelki i szklanki aby przygotować zamówione drinki. Po ruchach widać było, że to nie jest jej pierwszy dzień w pracy za barem. Lola zaś pokiwała energicznie głową niemo potwierdzając to co obejmująca ją albinoska mówi.

- Katty nie widziałam jeszcze dzisiaj. Ale jak się z wami umówiła to na pewno przyjdzie. No dla takich ślicznotek to pewnie nie tylko ona by się tu pofatygowała. - powiedziała uśmiechając się do nich i zerkając ponad barem na ich wyzywające kostiumy.

- Tak? To przyjdzie? No to cudownie. - Lola zapaliła się na ten pomysł i szybko spojrzała na swoją partnerkę w spiskowaniu bo słowa barmanki przypadły jej do gustu.

Wyglądało że muszą sobie zająć jakoś czas póki nowa znajoma się nie pojawi. Szybki rzut oka na tłum za plecami dawał całkiem sporo możliwości.
- Możemy mieć prośbę? Gdyby się pojawiła powiedz jej że Lola i Lucy się tu kręcą i zaraz przyjdą. Zrobimy sobie wycieczkę po pięterkach, może ktoś znajomy będzie to przy okazji się mu powie cześć, nie? - cmoknęła blondynkę w drugi policzek. Za dużo znajomych których stać było na zabawę tu nie miały, ale akurat tych co by tu mogli być dobrze było złapać chociaż na parę zdań w samochodach pod klubem.

- Oczywiście złociutkie. Chociaż nie wiem czy macie czas aby się pokręcić. - barmanka odparła ze zrozumieniem i pogoda ducha. Postawiła przed obiema blondynkami ich krwawe drinki. A sama wskazała brodą w kierunku wejścia skąd niedawno przyszły. I teraz szła ku nim ta wystrzałowa brunetka co miała opnie najsympatyczniejszej i najfajniejszej sekretarki w mieście.
I dopiero jak szła w tych pończochach i szpilkach widać było, że faktycznie ma bardo ładne i zgrabne nogi. Chociaż nie pozwoliła sobie na aż taką ekstrawagancję ubioru jak obie blondynki. Musiała jednak je poznać bo uśmiechnęła się do nich i pomachała jeszcze zanim podeszła. Ale ktoś widać ją poznał także bo wstał i jeszcze oboje się przywitali ze sobą zatrzymując ją na chwilę.

- Ojej przyszła! Zobacz Śnieżka, nie wystawiła nas i przyszła! - sapnęła Lola jakby do końca liczyła się z tym, że gwiazda ligowego sekretariatu ich jednak wystawi. A tu proszę, jednak przyszła tak jak obiecała.

- Prawie zapomniałam jaka ona urocza. No spójrz na nią - złodziejka westchnęła, opierając głowę o ramię kumpeli i machała ręką do brunetki. Śmiała się przy tym szczerze, jakby zaraz miała nadejść gwiazdka. Taka przedwojenna.

- Dobry wieczór kochane. Przepraszam za spóźnienie. Zatrzymali mnie dłużej w biurze ale już jestem cała wasza. I o matko, co za kreacje! Wasz wygląd zwala z nóg! Świetnie wyglądacie. Pozwolicie sobie postawić drinka zwykłej dziewczynie z biura? - zagaiła Katty gdy w końcu pożegnała się ze znajomym i podeszła do baru, prosto do czekających na nią blondynek. Po przyjacielsku cmoknęła je policzkiem w policzek i dalej tryskała życzliwością i uśmiechem podobnie jak dwa dni temu w biurze.

Obie blond harpie nadstawiły policzki i same cmoknęły brunetkę jednocześnie, a potem zgarnęły między siebie, obejmując z każdej strony.
- Nic się nie stało, na ciebie czekałybyśmy ile trzeba, choćby do rana. Dobrze że już jesteś, ten lokal od razu jakby zrobił się jaśniejszy. Jakby ktoś tu odpalił wielkie neony - Phere poklepała ją po plecach, z drugiej strony Lola pokiwała głową.
- Pozwolimy jeśli ta piękna dziewczyna najpierw uczyni ten honor szeregowym siepaczom w skórach i da sobie postawić pierwszą kolejkę - wzięła sekretarkę za rękę, skłoniła kark i pocałowała jej dłoń szarmancko jak na starych filmach. Podniosła wzrok na barmankę - Słodziaku polej coś za czym ta ptaszyna przepada. Oddajemy nasz los w twoje zdolne ręce.

- Oj dziewczyny, wy to wiecie jak mnie roztopić. - brunetka chętnie dała się objąć i cmoknąć a tym całowaniem w rączkę to się chyba nawet wzruszyła. Pokiwała głową do barmanki a ta bez słowa zaczęła przygotowywać trzeciego drinka.

- Ale mam nadzieję, że pozwolicie mi na rewanż? W końcu to ja was zaprosiłam. - powiedziała siadając swoim zgrabnym tyłem na stołku pomiędzy dwiema blondynkami.

- Ja nie mam nic przeciwko. - Lola absolutnie nie zgłaszała sprzeciwu aby to gwiazda Ligi wzięła na siebie kolejne kolejki. Więc brunetka odwróciła się do drugiej blondynki.

- Ja też, jesteśmy bardzo ugodowe i do dogadania, zresztą wiesz że z nami jak z dziećmi. Za rączkę i do baru - Lucy też się zgodziła, bo serce pękało na samą myśl że się dziewczynie sprawi przykrość. Poza tym portfel też pękał, ale z innego powodu. Dała znak dotykiem aby blondynka wyjęła prezent.
- W ogóle pomyślałyśmy o jednej drobnostce, tak na pamiątkę. Żeby ci nie ciążyło ani mieszkania nie zawalało, ale jak na to spojrzysz to o nas pomyślisz. Zapewne będzie to coś miłego, już my się z Lolą o to postaramy.

- Pamiątkę? - brwi szatynki powędrowały do góry ze zdziwienia. Tego chyba się nie spodziewała. Popatrzyła na Lucy ale widząc, że to Lola coś wyjmuje odwróciła się ku niej.

- Proszę. To dla ciebie. Obie wybierałyśmy. - druga z blondynek była nie mniej podekscytowana niż obie koleżanki gdy wręczała mały, zamszowy woreczek po słuchawkach czy innej mp3. Zaskoczona sekretarka wzięła go do ręki i zważyła w dłoni.

- Co to jest? - zapytała zafascynowana jak mała dziewczynka. Ale widząc miny obu koleżanek otworzyła ten woreczek i wyjęła z niego wisiorek z ptasiej czaszki.

- Och, ale pięknę! Bel, zobacz jaką piękną rzecz dostałam od dziewczyn! - pochwaliła się tej ładnej barmance jaka akurat postawiła nitro przed nią.

- Rzeczywiście. Bardzo ładny. - pokiwała głową z uznaniem i uśmiechając się do prezentu, obdarowanej i darczyńców.

- Oj dziękuję! Dziękuję wam ślicznie! - powiedziała rozczulona szatynka obejmując najpierw Lolę, potem Lucy a w końcu przytuliła je do siebie obie. - Oh, głupio mi teraz ale ja nic dla was nie mam. Nie pomyślałam. Strasznie mi przykro z tego powodu. - mówiła przepraszającym tonem jakby dotarło do niej, że nie ma się jak Runnerkom zrewanżować z tym podarkiem.

- Kruki są zawsze tam gdzie żałobnicy. Ale dzisiaj nie czas i miejsce na żałobę - Albinoska objęła ją ramieniem pocierając w pocieszającym geście. Cieszyła radość z prezentu, chyba Katty nie udawała. Tym bardziej robiło się cieplej w środku. Serio była tak urocza jak o niej mówili na mieście.
- Dla nas największym prezentem jest fakt, że przyszłaś - pochyliła się, podkreślając te słowa pocałunkiem w policzek - To my ci dziękujemy, jesteś naszą gwiazdką z nieba, serio. Nie mogłyśmy się z Lolą doczekać tego wieczora i ostrzegamy, że bez zaliczenia parkietu się nie obejdzie. Chyba że bardzo cię bolą nogi po pracy, wtedy wymyślimy jak ci inaczej zająć czas... i gdzie zanieść abyś się bardziej nie przemęczała.

- I jeszcze chcecie mnie gdzieś nosić? To takie słodkie i rozczulające, jesteście takie kochane. - Katty dała się uściskać i ucałować. Słuchała rozpromieniona słów nowych koleżanek. I jakoś wcale nie zachowywała się jak gwiazda Ligi tylko jak koleżanka co się cieszy z wspólnego wieczoru spędzanego z koleżankami.

- A nogi nie, już prędzej tyłek od tego siedzenia cały dzień. Muszę go rozruszać! - zaśmiała się i sama trzepnęła się po swoim tyłku. Całkiem zgrabnym zresztą. Krótka mini ładnie go opinała i podkreślała podobnie jak interesująco pokazywała ładne uda i nogi właścicielki.

- No to wypijmy za spotkanie! I za rozruszany wieczór! - zawołała wesoło Lola unosząc swój kieliszek. Po czym wypiły duszkiem tą pierwszą, szybką kolejkę na dobre rozpoczęcie wspólnego wieczoru.

- Bel! Dla mnie jeszcze jedno nitro! A dziewczynom polej co będą chciały! - zawołała sekretarka klepiąc w blat baru. Barmanka uśmiechnęła się, pokiwała głową i zaczęła przygotowywać te nitro.

- A co dla was dziewczyny? - zapytała patrząc na blond towarzyszki szatynki.

- Niech będzie to samo - Phere pokazała na Katty. Nieważne co by nie zawierało oprócz alkoholu, to alkohol był wystarczająco dobrym składnikiem. Zwłaszcza darmowy.
- Powiedz, przyjechałaś sama swoją furą czy ktoś cię podrzucił? - spytała dziewczyny, opierając się na niej i patrząc w twarz z bliska.
- Nie bój nic, już my się postaramy aby ten twój śliczny tyłeczek zażył dziś w nocy odpowiednią ilość ruchu - drapiąc ją leniwie po barku nawijała wesoło - Widziałyśmy na dole całkiem niezły parkiet.

- Podoba wam się? Strasznie mnie to cieszy. Przed pracą staram się trochę pobiegać i poćwiczyć no ale potem to już zwykle tylko siedzę za biurkiem. Ale muszę przyznać, że wy też świetnie wyglądacie w tych sukienkach. Wspaniale nawet. Olśniewająco. Chociaż ja chyba bym się nie odważyła na tak śmiałą kreację więc podziwiam odwagi. - sekretarka prowokująco zakręciła swoim kuperkiem ciesząc się z tego komplementu pod jego adresem. I odwzajemniła się wskazując wzrokiem na owe sznurkowate sukienki jakie miały na sobie obie blondynki. A Bel w tym czasie przygotowała trzy drinki.

- Piłyście to? To nitro. Mój ulubiony. Przynajmniej tak na początek wieczoru. Wódka, tabasco, jajko i cytryna. To na drugą nóżkę? A potem parkiet? - zaproponowała brunetka biorąc w dłoń nową szklaneczkę z wymienioną mieszaniną.

- A! Samochód tak, przyjechałam swoim. No ale ja tu mam chody, że tak powiem to mogę go zostawić. A wy? Macie jak wrócić? - miała już wypić drugą kolejkę ale jakby przypomniała sobie o co jeszcze pytała Śnieżka. I popatrzyła na nie obie jakby sądziła, że właśnie dlatego pytają ją o to jak się tu dostała i może same mają kłopot z powrotem.

- Jasne że mamy jak wrócić - Lucy machnęła ręką i wzięła drinka. Jajko i alkohol w jednym zestawie może nie wydawało się porywające, ale trzepało i było za darmo. Bez krzywienia stuknęła nim w drinki dziewczyn i wypiła na przechył.
- Dobrze że masz gdzie zostawić furę bo cię pewnie porwiemy na przejażdżkę, ale najpierw parkiet, na rozgrzewkę. - jej ręka zeszła na element do rozruszania ciemnowłosego obiektu i zaczęła go lekko ugniatać.
- Nie wiem czy wiesz, ale albinosy przynoszą farta. Te prawdziwe, a nie żadne podrabiańce farbą wysmarowane. Zresztą widziałaś w środę, Dziki wyglądał na szczęśliwego, nie? Lola też jest albinosem, tylko w środku, w duszy… a słyszałaś co najlepiej zrobić z takim? - powiedziała sekretarce do ucha zanim nie wychyliła się i nie pocałowała Mili w usta. W powrocie obie blondynki oznaczyły ustami policzki tej trzeciej.

- Ojej, jesteście takie zabawne! - roześmiała się wesoło wzięta w środek szatynka. Oczy też jej się śmiały na wesoło. Objęła obie blondynki przytulając je do siebie.

- W środę tak, widziałam, Dziki wyglądał na zadowolonego z tego albinoskiego szczęścia! Ale słyszałam, że to też nie trwa wiecznie więc jak go wczoraj spotkałam to gadaliśmy chwilę i mówiłam mu, że to pewnie trzeba by wkrótce powtórzyć aby ten fart nie wygasł bo jak on się tak często rozwala to mu by się mogło to przydać. - podzieliła się blondynkami z wczorajszych plot z ligowego zaplecza do jakiego nie miały takiego dostępu jak ona.

- A teraz chodźcie na dół, spadamy stąd trochę się wyskakać! - zawołała ciągnąc każdą z nich za rękę i cofając się tyłem aż nie odwróciła się w kierunku wyjścia. I znów zwracały na siebie uwagę idąc przez środek czerwonego autobusu. Nie dość, że były dwie blond ślicznotki w ekstrawaganckich kieckach to jeszcze szły z Katty i to w najlepszej komitywie.

- Wypadałoby, szkoda aby się rozwalił tak na amen, nie? Do kogo by wtedy damskie pół miasta piszczało? - albinoska wypruła do przodu, biorąc brunetkę w pół ramieniem. Obok zaraz Mila zrobiła to samo z drugiej strony, więc ostatnie metry do windy pokonywały z ofiarą między sobą.
- Trzeba by tu porządną terapię zastosować - Phere pokiwała głową - Najlepiej w jakimś sprawdzonym miejscu. Znacie się, lepiej jakby wpadł do ciebie tak jak my. No i nie powiem że przy takim spotkaniu nawet nie ma opcji aby ciebie nie było bo z jakiej paki? Tobie też się fart należy… zresztą ej, zobacz. Już masz farta, jesteśmy całe dla ciebie - ze śmiechem pokazała na siebie na drugą blondynkę.

- Faktycznie straszna farciara ze mnie! Aż nie wiem jak wam mam się za to odwdzięczyć! - teraz szatynka cmoknęła w policzki blondynek obejmując jedną i potem drugą aby okazać swoją radość i wdzięczność. A powoli w tym metalowym pudle podnośnik opuszczał je na poziom parteru gdzie skakała roztańczona, pstrokata masa imprezowiczów.

- Śnieżka ma rację! Umów nas z Dzikim! - Lola podchwyciła pomysł kumpeli i jeszcze jak tak im sekretarka Ligi zdawała się sprzyjać starała się wykorzystać nadażającą się okazję.

- Oj no tak, chyba za nim troszkę przepadacie co? Tak mi w środę coś wyglądało. - Katty popatrzyła na nie rozbawionym wzrokiem a Mila bez żenady pokiwała twierdząco głową.

- Miałabym zaprosić Dzikiego i was do siebie? Na raz? - szatynka poszukała natchnienia w suficie magazynu czy raczej cieniom i ciemności jakie tam panowały. - Ciekawy pomysł. No ale jest jeszcze Dziki. Musiałabym z nim pogadać o tym. - zastanawiała się na głos chociaż wstępnie pomysł wydawał się jej podobać.

- Zgodzi się, byłby głupi gdyby ci odmówił, a nie wygląda na głupiego. Żaden ci nie odmówi, a jak to zrobi znaczy woli kolegów, proste, nie? Jak czteropasmowa autostrada - Phere odpowiedziała bawiąc się włosami brunetki.
- Poza tym możesz sprawdzić jak wyglądamy na twojej kanapie w salonie - nachyliła się, całując ją w szyję - Wydasz fachową opinię, będzie bardziej naturalnie bez żadnej ściemy. Jeśli w tych kieckach wyglądamy nieźle to koniecznie musisz nas zobaczyć bez nich. To dopiero widok… pewnie prawie tak samo apetyczny jak ty w bieliźnie.

- Ooo! Wy bez tego na mojej kanapie? A ja w samej bieliźnie? A też na tej samej kanapie? - Katty jakoś nie protestowała gdy Lucy zaczęła się bawić jej włosami a jak dostała całusa w szyję to nawet nieco odchyliła głowę aby ułatwić ten manewr. Zaś jak usłyszała propozycję blondynki włożyła palec pod jej siatkowany materiał przy dekolcie więc ta mogła to poczuć na własnej piersi. Sekretarka spojrzała na nią i na drugą blondynkę. Ta zaś energicznie pokiwała głową na znak bardzo gorącego i chętnego potwierdzenia.

- To rzeczywiście musiałby być bardzo niesamowity widok! To może dzisiaj wieczorem? Po imprezie? Zapraszam do siebie. Zobaczymy kto w czym i bez czego wygląda najlepiej na tej sofie albo gdzie indziej. Co wy na to? - zapytała wychodząc z kontenera i idąc w kierunku roztańczonego tłumu. Złapała w każdą rękę po ramieniu jednej blondynki i patrzyła zachęcająco to na jedną to na drugą.

Dwie blondynki zrobiły miny zaskoczenia, a potem zaśmiały się i mocniej przycisnęły tę trzecią do siebie.
- Jasne, dzisiaj brzmi na idealny termin - albinoska pokiwała głową na zgodę - Przecież musiałybyśmy być lewe aby ci odmówić, nie? - dała znak Mili i gdy wreszcie stanęły między roztańczonym tłumem Phere stanęła za sekretarką, a kierowca przed nią. Zaczęły tańczyć, ocierając o dziewczynę między nimi, albo łapiąc za biodra albo piersi. Głaskały jej twarz i włosy, całowały po karku i twarzy biorąc ją w regularną pułapkę.

Zabawa na parkiecie była przednia. W barwnym, skocznym tłumie, oświetlanym neonami i kolorowymi światłami, z muzyką puszczaną przez DJ-a z głośników łatwo było stracić tożsamość. Wszyscy wydawali się anonimowi i nawet najfajniejsza sekretarka w mieście wydawała się tylko kolejną tancerką w mini na parkiecie. A sama Katty też zdradzała objawy, że bawi się świetnie z obiema partnerkami i właśnie po to tu przyjechała.

Dało się wyczuć rosnące, erotyczne napięcie jakie przeskakiwało z jednej z nich do pozostałych. I jak się wszystkie trzy nakręcają na siebie coraz bardziej. Sekretarka Ligi dawała blondynkom ocierać się o siebie lub wręcz łapać. Sama też odwzajemniła się tym samym. Tak jak w pewnym momencie zarzuciła ramiona na szyję Śnieżki. Mila to wykorzystała i naparła na nią od tyłu a czując przyzwolenie już bez skrępowania przesunęła swoje dłonie na dekolt sekretarki. Wtedy ta pocałowała Lucy w usta. Już bez wahania i ukrywania swoich chęci i zamiarów.

- Wiecie co!? Chyba muszę siku! Jakoś mokro mi się zrobiło i ciśnie mnie! Chodźcie, tam są toalety! - krzyczała im do ucha wskazując odpowiedni kierunek. Inaczej trudno było usłyszeć co mówi druga osoba. Zdążyły się już nieźle rozgrzać tym tańcem we trójkę a nawet zgrzać. I chwila przerwy wydawała się w sam raz na złapanie oddechu.

- Prowadź! - za jej plecami albinoska rzuciła wymowne spojrzenie Loli. Już wiedziały, że wpakują się sekretarce we dwie do kabiny, tak na dobry początek. Podążały więc w kierunku nadawanym przez zgrabną przewodniczkę.
 
Dydelfina jest offline