Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2021, 02:03   #26
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Wyszły we trzy z tej pląsającej masy. Mila idąc za nią zrobiła gest jakby klepała w ten zgrany tyłek idącej przed nimi brunetki. Ta zaś poprowadziła ich gdzieś w stronę ściany i jak się okazało faktycznie były tam toalety.

- Rany, zaprosiła nas do siebie! Na sofę i resztę! - Lola skorzystała z okazji aby wyrazić swoją ekscytację do ucha kumpeli. A tymczasem we trzy znalazły się w damskiej toalecie. Całkiem popularnym miejscu. Jakaś panna malowała się przed lustrem, dwie inne paliły fajki i o czymś gadały, w zamkniętej kabinie któraś coś tam mamrotała. Ale kilka nadal było wolnych.

- Dobrze to zaczekajcie na mnie na chwilę to nie zajmie długo. - powiedziała sekretarka do swoich blond towarzyszek nieświadoma jakie te uknuły plan za jej plecami. Lola spojrzała na kumpelę i uśmiechnęła się.

- Pewnie Katty. - zgodziła się grzecznie i ku zaskoczeniu tej ostatniej nie dała jej zamknąć drzwi do kabiny tylko wepchnęła się do środka zostawiając jej zamknięcie Śnieżce.

- Co robicie? - ligowa gwiazda zamrugała zaskoczona przebiegiem wypadków gdy niespodziewanie znalazły się we trzy w zamkniętej kabinie. Ale na przestraszoną nie wyglądała. Raczej na zaciekawioną.

- Wyglądasz jakbyś potrzebowała trochę farta - Phere kliknęła zameczkiem, a następnie razem z Lolą wzięły ją znów między siebie, chociaż tym razem pomagały jej nie w tańcu a z ubraniem.

Wydawało się, że trafił swój na swego. I tworzą zaskakująco zgrane trio jak na pierwszy raz. Podgotowane na parkiecie emocje wreszcie mogły znaleźć ujście w nowych dla siebie ramionach. W gorących, pośpiesznych pocałunkach i chaotycznym badaniu ciała partnerki. Wyszło szybko i gwałtownie. Tak samo jak niedawno było na parkiecie pod kolorowymi światłami. Muzyka wciąż gdzieś dudniła chociaż ledwo ją się dało zauważyć podczas zabawy na trzy pary rąk. Katty okazała się równie atrakcyjna bez ubrania jak w ubraniu. A do tego równie ciekawa nowych koleżanek jak one jej. Wreszcie jednak gdy już ten pierwszy głód został nasycony można było wyjść z tej gościnnej kabiny.

- Ojej, koniecznie musimy to powtórzyć. I sądzę, że u mnie na sofie będzie nam znacznie wygodniej niż tutaj. - zaśmiała się rozpromieniona brunetka porządkując swoją ciemną mini. Podobnie jak jej dwie blond partnerki swoje kreacje. Jak były już gotowe otworzyły drzwi i po kolei wyszły we trzy z kabiny. Katty stanęła przed lustrem aby sprawdzić swój wygląd.

- O. Cześć Katty. - odezwała się kolejna blondynka w niebieskiej kreacji jaka też stała ze dwie umywalki dalej. Brunetka odwróciła się w jej stronę i też się uśmiechnęła.

- Cześć Blue. - przywitała się przyjaźnie. - Dziewczyny to jest Blue, szefowa “Grzesznika”. To u Schultzów. Ale świetny lokal. A Blue poznaj Lucy i Lolę. Dziewczyny są z Żałobników od Sand Runnerów. - sekretarka przedstawiła sobie obie blond strony.

Nazwa lokalu niewiele albinosce mówiła, w końcu był w Downtown u Starego Zgreda i jego sztywnych garniaków. Niemniej skoro Katty nacięła się na znajomą w dość jednoznacznej sytuacji gdy we trzy wyskoczyły w jednej kabiny, należało zrobić dobre wrażenie.
- Skoro świetny będzie trzeba kiedyś tam wpaść - uśmiechnęła się do reszty kobiet, poprawiając paski sukienki.
- Miło cię poznać - wyszczerzyła bladą paszczę do trzeciej blondynki i zanim pomyślała to chlapnęła - Jak na kogoś ze Smętnego Rewiru wyglądasz wyjątkowo wystrzałowo… i dobrze. Fedora by ci nie pasowała, ale ta kiecka jak robiona na miarę.

- Oczywiście. Ja jestem bajeczna! - roześmiała się Blue podchodząc do trójki bliżej. - I widzę, że znasz się na ludziach. Ja jestem z Vegas. A nie z tego zjebowa. Kto nie był w Vegas nie wie co to znaczy światło i neony. Zawsze to powtarzam. - blondynka w niebieskiej mini była pewna siebie i mówiła chyba to co często musiała powtarzać w takich okazjach bo i Katty kiwała do tego głową.

- Dziewczyny mają jutro ważne spotkanie u nas. To dzisiaj chciałyśmy się trochę odprężyć i zabawić. - sekretarka wskazała na swoje dwie partnerki w odważnych strojach po jakich Blue bez skrępowania prześlizgnęła się wzrokiem.

- Aha. I pewnie znów się zamek zaciął w drzwiach? W tych kabinach to często się zdarza. Skaranie boskie, mogliby to w końcu naprawić. - Blue mówiła jakby utyskiwała i wierzyła bez zastrzeżeń w słowa sekretarki jak jakaś naiwna blondynka. Ale uśmieszek miała przy tym podszyty kpiącym rozbawieniem.

- Dziwne że jak na lokal z taką klasą nie mają żadnego czarnucha do naprawiania podobnych usterek - Phere zrobiła smutną minę, biorąc Katty pod ramię troskliwym ruchem - Po podobnej traumie trzeba będzie biedną odstresować przy drinku, albo i parkiecie. Żeby stres pourazowy nie wjechał, nie? - popatrzyła na Lolę i na koniec na tę ostatnią. Szefowa jakiegoś lokalu, porządnego. Śmierdziała talonami skoro sobie tak tu przyłaziła, jednak to nie z nią się tu umówiły.

- Oj jak zatrudnili jakiegoś czarnucha to nie ma się co dziwić, że tak to wygląda. - Blue ze zrozumieniem machnęła ręką na znak, że takie powiązanie przyczyny ze skutkiem wcale by ją nie zdziwiło.

- To zapraszam do nas. U mnie nie ma żadnych czarnuchów w obsłudze. A takie ślicznotki zawsze są mile widziane. - blondynka w niebieskiej kiecce wyjęła z torebki portfel, z niego niewielki kartonik i podała go Śnieżce. Po czym schowała z powrotem portfel do torebki. Zaś na wizytówce był adres, faktycznie z Downtown. I logo klubu o jakim rozmawiały. Jakoś dziwnie przypominający kościół.

- To do następnego. - Blue pożegnała się z nimi wesołym uśmiechem a trójka dziewcząt mogła znów zająć się sobą i wrócić do zabawy.

- Wracamy na parkiet czy jedziemy do mnie? - zapytała Katty opierając się tyłkiem o umywalkę i patrząc na obie blondynki z zaciekawieniem.

Albinoska schowała wizytówkę i zapatrzyła się w lustro jakby naprawdę zastanawiała się nad zadanym pytaniem. Z jednej strony szkoda było opuszczać sławny Cylinder, ale miały przecież zadanie i jeszcze przygotować teren pod przyszłe spotkanie z Dzikim.
- Myślę, że nie ma tu nic co byłoby ciekawsze niż rajd po twoim lokum - uśmiechnęła się szeroko, wyciągając dłoń ku brunetce.

- No to jedziemy! Wolicie jechać waszym czy moim? - jeszcze chciała wiedzieć ten detal ale z samej decyzji wydawała się ucieszona.

- Moim! Jej jeszcze nigdy nie wiozłam nikogo tak sławnego! A ostatnio spotkałyśmy kumpla co wiózł zalanego Dymka. Teraz będę mogła go zakasować! - Mila ożywiła się gdy już we trzy szły przez główną część magazynu zamienionego w najpopularniejszy, nocny klub w tym mieście.

- A daj spokój. On go przewiózł zalanego, my go przejechałyśmy na trzeźwo i jeszcze to on nas zalał. Już żaden typ nie ma do ciebie podjazdu - Lucy machnęła ręką, śmiejąc się wesoło do obu towarzyszek.
- Ale myślę, że jeśli Katty się zgodzi możemy sobie cyknąć fotkę w furze. - zaproponowała.

- O! Zgodzisz się? - Lola jak usłyszała, że chodzi o fotkę z ligową Katty w jej czarnym Mustangu aż prawie podskoczyła w miejscu i spojrzała pytająco na idącą między nimi brunetkę.

- Jasne, czemu nie. A macie czym? - zapytała sekretarka nie robiąc z tego większych ceregieli. Już podchodziły do wyjścia z klubu na ten jesienny ziąb i ciemność.

- Śnieżka ma smartfon. - wskazała na kumpelę a ich nowa koleżanka pokiwała głową na znak zrozumienia.

Wszystkie trzy z wesołym nastrojem przeszły szybko do zaparkowanego samochodu Żałobników, albinoska otworzyła tylne drzwi zapraszając dziewczyny do środka.
- Tu będzie wygodniej - dodała, pakując się za nimi do środka. Wtedy też wyciągnęła telefon i po paru chwilach włączyła opcję aparatu.
- Say Cheese! - zaśmiała się, ustawiając obraz aby widziały się na wyświetlaczu przy pstrykaniu zdjęcia. Obiektyw łapał brunetkę z dwoma blondynkami po bokach, które w kluczowym momencie zapozowały z ustami na policzkach tej w środku.

Zabawa w robienie sobie fotek spodbała się dziewczynom i zrobiły ich sobie kilka. Wystarczyło kilka chwil i mogły we trzy oglądać na małym ekraniku jak wyszły. Na jednym Śnieżka wyszła nieco poza kadr, na innym Lola trochę była zamazana, na jeszcze innym Katty nieco za bardzo miała zasłoniętą swoimi włosami twarz ale jednak wyszły im też takie w jakich było widać, że się świetnie bawią razem z sympatyczną sekretarką na tylnym siedzeniu wozu.

- Dobra bo zaraz nigdzie nie pojedziemy tylko jak jacyś gówniarze załatwimy sprawę na tylnym siedzeniu a przecież jesteśmy kobietami z klasą i mamy umówione spotkanie na jakiejś sofie. - w końcu Lola klepnęła kolano Katty błądząc na chwilę dłonią po jej udzie ale sama przesiadła się na miejsce kierowcy i uruchomiła czarną maszynę.

- To mów gdzie jechać. - rzuciła do brunetki na tylnym siedzeniu.

- Na początek do do nas. Tam do siedziby Ligi. A potem to już cię pokieruję. - odparła sekretarka dając dość dokładny adres na jaki powinna kierować się Lola.

- Tylko wiesz, skoro jedziemy teraz do ciebie to następnym razem jedziemy do nas. Żeby było sprawiedliwie i w ogóle - Phere rozsiadła się, przyciągając do siebie Katty i głaskała ją po włosach albo plecach.
- Powiedz jak złapałaś tę fuchę dla Ligi? Jesteś z Det? - spytała.

- Oj tak, jestem stąd, od samego początku. - jak czarna fura kierowana pewną ręką blondyny w nitkowatej kiecce pruła przez ciemną, miejską noc wewnątrz było widać tylko jasne plamy i smugi ciała wystające spod ubrań. Ale nie przeszkadzało to rozmowie.

- Moi starzy pomagali zakładać tą Ligę. Ojciec był mechanikiem w The Boost! a mama umiała komputery i biuro. No i ja tak trochę przychodziłam tu do nich i jakoś tak się po trochu wkręciłam. Wszyscy się chyba do mnie przyzwyczaili po prostu i już potem nie mieli serca mnie wywalić. - Katty odparła wesoło i bez skrepowania. A po ciemku Lucy czuła jej dłoń głaszczącą jej udo i kolano. Przyjemnie grzała w tą chłodną, jesienną noc. Zaś Black Knight już zbliżał się do serca Ligii. Sekretarka więc skupiła się aby pokierować dokąd mają jechać. I tak minęły wieżowiec siedziby zarządu gdzie były umówione z ważniakami na jutrzejsze południe. Przejechały do Mechstone ale skręciły w jakiś ogrodzony obszar. Katty przywitała się ze strażnikiem a ten ją rozpoznał i otworzył bramę. Black Knight wjechał do środka zatrzymując się przed apartamentowcem w jakim mimo późnej pory paliło się sporo świateł. Rozpoznawały ten budynek. Tu mieszkały różne ważniejsze szyszki z Ligi to nawet pasowała, że i brunetka tu mieszka.

- To chodźcie, zapraszam do środka. - sekretarka wysiadła z samochodu i zaprosiła obie blondynki aby podążały za nią. Tak minęły recepcję gdzie gospodyni znów przywitała się z portierem siedzącym za ladą podobną do tej w hotelach.

- No niestety to drugie piętro. A windy nawet u nas nie działają. Chociaż słyszałam, że w “Ambasadorze” też nie. A to taka trochę rywalizacja między nami kto sobie pierwszy zorganizuje windy. - tłumaczyła wesoło wskazując na zamknięte drzwi do wind. A same skierowały się schodami na te drugie piętro. Tam wśród szeregu drzwi Katty podeszła i otworzyła jedne z nich. I za nimi ukazał się jej apartament. Naprawdę apartament. Jakby były w jakiejś wizji tornado albo filmie na żywo z jakiegoś przedwojennego hotelu. Dywan, tapety, żyrandol, małe lampki na ścianie. I to wszystko działało!

- Napijecie się czegoś? Kawa, herbata, barek? - zapytała brunetka wskazując między kuchnię a barek o jakim mówiła.
Padło na barek, z barku na kanapę. Z kanapy na stół i wannę, a na koniec wielkie, wygodne łóżko. Podczas całej tej pielgrzymi w miarę regularnych odstępach czasu wnętrze apartamentu rozjaśniał błysk flesza telefonu. Bawiły się świetnie, wieczór i sama noc uciekały realizmowi jednak obie Runnerki wiedziały z czym muszą wrócić aby w ogóle móc się pokazać na rewirze.
Wizja umówienia na następny razem dodatkowo z Dzikim była zajebiście miłym gratisem.
 
Dydelfina jest offline