Wątek: Tacy jak ty 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2007, 20:41   #787
Panda
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Exclamation Thomas, Genegate. Jakieś laboratorium.

Thomas spokojnym krokiem podszedł do najbliższego stołu i odłożył pochodnie, następnie podszedłi do blatu z palnikami i zaczyna je odpalać. Słaby huk. Młodzieniec otwiera oczy, leżąc na plecach pod stołem. W pomieszczeniu unosi się siny dym.

Anioł wstał, sprawdzając czy nie jest pokaleczony na twarzy. Sam nie wiedział czy to cud czy fart ale nic mu sie nie stało. Zero zadrapań, ran, nic! Lekko speszony wstaje i przygląda się temu, co wybuchło.
Czarna, spalona plama, pełno szkła i jakiś zielony płyn, który kapie na ziemie.

Oświetlając sobie pomieszczenie kulą ognia, przeszedł się po sali w poszukiwaniu substancji, która niedawno eksplodowała mu przed nosem. W porę pomyślał, że to ogień wywołał wybuch więc zgasił kulę. W pół mroku dojrzał jedną fiolkę z podobnym płynem do tego, który kapał ze stołu. Szybkim ruchem ręki zgarnął go do kieszeni i ruszył po pochodnie.

Przechodząc do drzwi na przeciw kiwnął na powitanie drużynie i złapał za klamkę drzwi, sprawdzając czy są otwarte. Z pochodnią w lewej, mieczem w prawej, kopnął drzwi i wszedł do środka.

Nie interesowało go to, że zachowuje się dziwnie i w ogóle. Chciał po prostu znaleźć więcej tych fiolek z płynem, mógł się przydać!

Gabinet, a raczej laboratorium wyglądało tak samo jak poprzednie pomieszczenie, z jedną drobną różnicą. Jeden ze stołów stał przewrócony do góry nogami a sprzęt w całym gabinecie został praktycznie zniszczony.

Sala był dość dobrze oświetlona, Thomas widział ścianę naprzeciwko. Aniołek uczy się na błędach, szczególnie tych swoich. Podszedł do blatu i odłożył pochodnie. Z mieczem przed sobą ruszył szukać fiolek z zielonym płynem.
W okół porozwalane było pełno różnych probówek z cieczą, która przypominała kolorem tą, która wybuchła mu przed nosem.
Thomas po chwili namysłu zbiera wszystkie probówki i wkłada je delikatnie do kieszeni. Było ich dziesięć.

Anioł wyszedł z pomieszczenia z pochodnią w ręku, zatrzymuje się przed grupa.
-Gen, co powiesz na przeszukiwanie pokoi? Przyda się pomoc- rzucił z delikatnym uśmieszkiem.
Gnom zgodził się i razem podeszli do drzwi.
-Nie krępuj się, otwieraj!- poklepał gnoma po ramieniu, następnie przekazał mu pochodnie, stając z flakonikiem i mieczem za przyjacielem.
Inkwizytor złapał za klamkę i nacisnął nią. Ciche klik oznajmiło, że drzwi są zamknięte.
-Przyjacielu, jak one nie chcą po dobroci to trzeba łopatologicznie.- uśmiechnął się do gnoma, który od razu wiedział, co ma robić.
Gengi rozbiegł się, skinął głową i ruszył w drzwi. [BRZDĘK-ŁUBUDU-JEBUDU] Gnom odbił się od drzwi i z hukiem runął na ziemie pod ścianą.

Thomas pomógł wstać koledze i razem ruszyli do kolejnych drzwi. Gengi łapie za klamkę... Chwila ciszy... Zamknięte. Nagle...

Coś z ogromną siłą uderzyło w drzwi, od których nie dawno odbił się gnom. Thomas zdziwiony i zaciekawiony podszedł do drzwi i wystukał rytm *PUK* *PUKPUK* *PUK*, jednocześnie rozglądając się za zamkiem do klucza.

Cisza, nic nie odpukało. Thomas znalazł wzrokiem zamek. Zbliżył się do niego, chcąc włożyć weń fiolkę. niestety szkło było zbyt wielkie i nie zmieściło się do dziurki.
Thomas zmarszczył brew, zastanawiając się przez chwilę. Taaak, on miał diab... Anielskie pomysły. Odkorkował jedną z fiolek i wlał zawartość do zamka. Następnie odsunął się i rzucił w drzwi kulą ognia.
BUM! Zamek, razem z klamką, zostały dziwnie wykrzywione przez eksplozję, kolejna komnata stała otworem. Anioł już miał zrobić krok do przodu, gdy usłyszał jakiś hałas i brzdęk tłuczonego szkła za drzwiami.

Młodzieniec, z mieczem wysuniętym przed siebie, ruszył w kierunku drzwi. W lewej ręce trzymał kolejną fiolkę. Drzwi były obluzowane, lekki kopniak i uchyliły sie. Oczom Anioła ukazało się kolejne laboratorium z tym, że dwa stoły stały dziwnie przesunięte, na ziemi była plama z porozbijanych fiolek a jeden stół stał obrócony w stronę drzwi.

Thomas wycofał się pod ścianę, z pod której wysadzał zamek. Miał zamiar wysadzić płyn, rozlany na ziemi. Nie chciał znów zostać ogłuszony przez głupią zawartość małej fiolki... Rzucił niewielką kulą.
Kolejne BooM. Gdy płyny eksplodowały zza wywalonego stołu wyskoczyło wielkie coś!

ŁO NIECH TO WIELKI AZGIBAL KOPNIE!!! - wrzasnął Genghi.

Pokraka wpatrywała się w Thomasa, który stał pod ścianą z zniesmaczoną miną.
-Aleś ty piękny! -powiedział z przekąsem ciskając fiolką w pisk chimery, zaraz za fiolką poleciał czynnik zapalający w postaci... kuli ognia.

Fiolka rozbiła się o pierś stwora. Zawartość pojemnika spływa po torsie stworzenia, po chwilo do celu doleciała kula. Wybuch odrzucił chimerę do tyłu, jest w miejscu trafienia jakby przypalona, skóra jej się trochę sfałdowała. Chimera żwawo rusza w stronę Thomasa.

Anioł, speszony, szybko rzucił zaklęcie a w drzwiach pojawiła się jego ściana. Odetchnął z ulgą.
-To co z nią robimy?- spytał reszty, drapiąc się po głowie.
 
Panda jest offline