Oberik wsluchał się w to, co karczmarka miała do powiedzenia. Historia karczmy faktycznie może nie była zbyt ciekawa, ale samo w sobie to, że trwała od tylu pokoleń w tych okolicach, budziło swego rodzaju szacunek. O śnieżnych nicponiach wiele nie wiedział, ale skoro Marta mówiła, że mogą wzniecać burze śnieżne i tym podobne, to może Luskańczyk je rozwścieczył i dlatego tak ostatnio dopiekały. Chociaż próby obłaskawienia bardziej mu pasowały. -Nie, dziękuję, to wszystko. - uśmiechął się w odpowiedzi zwiadowca.
Odpowiedź Lotty nieco go rozczarowała, ale rozumiał brak chęci grania na pieniądze. W końcu ostatnio było z tym krucho. Karczmarka też się słusznie martwiła. - Też jestem z dolin, chociaż głównie mieszkam w Dobrym Miodzie, to ostatnio częściej jeżdżę z transportami i karawanami jako zwiadowca. - Odparł na pytanie odnośnie pochodzenia.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |