„W spiżarni zimno jest i sporo wolnego miejsca, tam ich przetrzymamy do czasu pochówku…” - Lars zdziwił się tym słowom, które w sumie jako jedyne zwróciły jego uwagę. Przez chwilę zastanawiał się nawet jak musi być zimno w owej spiżarni, skoro na dworze śnieg tworzył zaspy a lodowe zębiska sopli szczerzyły się pod krokwiami dachów, ale wnet dał temu spokój. Miał teraz pilniejszą sprawę do załatwienia. Wiedźma wspominała coś o odczynianiu uroku lodowatą wodą i norsmen postanowił sprawdzić jej sposób. Høflig nie znał się na tych sprawach i wolał zaufać jej radom. Spiesznie więc zawiązał rzemienie skórzanych portek i wziąwszy swój oręż ruszył na podworzec. Gdzieś tam miało być poidło a on postanowił nie mieszkając odczynić urok.
-Chodź! - mruknął do Mauera, który chyba też ucieszony był z rozwiązania, które za darmo podsunęła im Oliwia. Popychani przez rozeźlonego czymś Niersa wyszli na podworzec i dalej do koryta. Lars dopadł go pierwszy i bez ceremoniału żadnego znów spuścił gacie wsadzając kuśkę w lodowatą breję na której powierzchni pływały lodowe skrzepy. Ból podbrzusza mile przypomniał mu o dalekiej północy. I otrzeźwił. Norsmen z wetkniętym do wodopoju kutasem spoglądał w koło, gdzie na dziedzińcu krzątali się nerwowo ludzie barona. Nie bardzo wiedział co ich tak wzburzyło. Może zwyczajnie po tym jak dali dupy z pilnowaniem schwytanej wiedźmy próbowali nadgorliwością zatrzeć złe wrażenie? Høflig nie dbał o to. Było mu dobrze. Zima, śnieg, wicher i przemożny mróz. Jak w domu.
-Aaaaaaaaa! - ryknął na całe gardło w niebo a echo poniosło jego pierwotny, dziki krzyk. Kilku spłoszonych żołdaków, którzy już wcześniej wystraszeni byli co niemiara, z mieszaniną odrazy spoglądało w jego stronę, ale on uśmiechnął się do nich jedynie radośnie i klepnął w plecy Mauera, podobnie jak on moczącego kutasa w zmrożonej brei. - Pięknie jest! - Huknął do niego, po czym wyraźnie zadowolony z zabiegu schował swą męskość skurczoną do rozmiarów ogóreczka w spodnie.
-Żreć teraz dajcie! - zawołał do jednego z przebiegających gdzieś pachołów, po czym wraz z Mauerem i Niersem ruszyli do wyznaczonych im izb przyłączając się po drodze do mułowatego w pomyślunku sierżanta Knappe i jego ludzi.
.