Bo zupa była za słona... Różne widziałem klątwy moi mili: klątwy bitewne - w których całe armie schodziły z tego padołu łez i rozpaczy w straszliwych męczarniach, czy też klątwy mikre i ulotne, używane przez magów o słabej woli do posiądnięcia niewiasty która wpadła im w oko. Jednak nigdy jeszcze nie spotkałem się z czymś takim. Oczywiście, dużo było teoretyzacji, ale nigdy w życiu nie widziałem czegoś takiego na własne oczy. Poza tym - zastanawiało mnie, dlaczego użyto tak "słabej" klątwy. Jeśli ktoś chciał nas powstrzymać mógłby nas po prostu zabić. W dodatku czar objął tylko mnie i Avalanche'a... Coś tutaj całkowicie nie pasowało.
Co ciekawsze, nie mógł być to czar demona, bo blokada przeciw demonom działała tutaj bez zarzutu, uniemożliwiając teleportację Astarotha. Chyba ze "nasz" demon blefował, i w ten sposób odwdzięczył mi się za naruszenie jego "przyjaciela". Nie mogłem tego wykluczyć, ale póki nie znajdę na to dowodów, nie zamierzałem z nikim dzielić się takim przemyśleniem.
Niestety, nie przewidziałem, że klątwa rzucona na Avalanche'a zmiękczy nie tylko jego rękę, ale także i mózg. Rycerz rzucił się na Galleana, który mógł być źródłem cennej informacji. Zamiast go jednak przynajmniej dobić, pozwolił sobie na niekompetencję. W rezultacie paladyn... Uciekł. Zanim jednak się wyteleportował zaszła w nim ciekawa przemiana; zdecydowanie, Paladyni nie myją się zbyt często, ale to już była istna przesada. Wszystko wskazywało na to, że teoria Avalanche'a o przejęciu przez demonów kontroli nad jego konfratrami była jak najbardziej prawdziwa.
- Pięknie - syknąłem zbliżając się do rycerza - Teraz będziemy mieli hybrydy i
klątwę na karku, a za kilka chwil także drużynę paladynów na ogonie...
Korytarz którym dalej poszliśmy zakończył się dwoma mniejszymi odnogami zakończonymi drzwiami. wampiry zaczęły sprawdzać drzwi, gdy nagle jedna z klamek zaczęła się ruszać w górę i w dół.
- Do tyłu! - szepnąłem - I siedzieć cicho!
Przedryfowałem przed drzwi.
- Resurgere irrare malleus - przygotowałem w myślach zaklęcie, w razie gdyby osoba za drzwiami nie była zbyt przyjacielsko do nas nastawiona.
__________________ There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Ostatnio edytowane przez Chrapek : 04-09-2007 o 22:11.
|