Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2007, 21:59   #20
Sumar
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
Postanowiliście już powoli wyruszać. Wasza trasa wstępnie miała iść zwyczajnie: głównym traktem do samego Ker’deren, przez główne miasta. Właśnie zaczęliście dosiadać koni, gdy nagle koło waszej chatki przebiegło kilkoro dzieci. Byli widocznie czymś zafascynowani i biegnąc w środek wioski krzyczeli coś o krasnoludkach, bodajże (?). Spostrzegliście wtedy, że im bliżej środka wioski, tym było gęściej. W samym jej środku znajdował się plac przeznaczony do handlu i innych typowych dla takich miejsc rzeczy, ale teraz tam najwidoczniej działo się coś, co przyciągnęło wręcz całą wioskę. Zaciekawieni spytaliście śpiesząca kobietę, co się tam wyprawia.
- A panie, coś pan nie słyszał? Toć to, jakie karły przylazły ze samego Kerdrenden, czy jak to tam, a ludzie gadajom, że bioro listy one, co który wybiera się na jakąś podróż… - rzuciła szybko kobieta, po czym niezgrabnym biegiem udała się tam, gdzie teraz znajdowała się cała wioska oraz szczury, które widocznie też zwęszyły coś nietypowego…
Co po niektórych, a w szczególności Albrehta zdziwiło to trochę.
Nigdy wcześniej nie sporządzano żadnych list. Po prostu, kto pierwszy wykonał jakieś zadania dostawał złoto i tyle.
Postanowiliście dowiedzieć się więcej na ten temat. Bo przecież, jeżeli chodzi o waszą wyprawę, a co „Karły z Kerdrenden” raczej potwierdzają, to jest to okazja, żeby się dowiedzieć czegoś więcej.

Po chwili znaleźliście się już na końcu tłumu. Było widać środek placu oraz kilka (gdzieś ze trzech) krasnali na małym podeście. Jednak tłum, który tak gęsto ich oblepił był prawie nie do przebicia. Na szczęście domki były ustawione do około placu w taki sposób, że z jego środka dźwięk ładnie się niósł, dzięki czemu nie mieliście prawie żadnych problemów z usłyszeniem owych krasnali; pomijając ogólny harmider.
Konie zostawiliście jeszcze przy domku Albrehta, bo i był on w zasadzie na widoku, a tu się wam raczej nie przydadzą.
Trzech szerokich krasnoludów, z wielkimi toporami łupnęło w podest, żeby uspokoić wszystkie plotkujące baby, drących się wniebogłosy dzieci i chłopów. Również szczury pochowały się między nogami, a podest skrzypnął jakby go w torturach kołem łamali.
Jeden z krasnoludów, stojący w środku wyciągnął zza pasa jakąś pomiętą kartkę i chrząknął głośno. Dwóch pozostałych niby to pilnowało, żeby cicho było, a przy okazji zaczepiali, co bliżej stojące kobity.
Ten pierwszy zaczął czytać:
- Tego, no… Słuchajcie mieszańcy… eee… znaczy mieszkańcy. Wasza kraina ma zaszczyn...szczyt, zaszczyt powitać sz…czsz…czcigodnego… ... Cholera! Pieprzyć tą kartkę do stu piorunów! – wykrzyknął w końcu po nieudanej próbie rozczytania kartki… takiej samej z resztą, jaką miał Albreht.
- Do naszej twierdzy, psia kość, znowu, jak co kilka lat przybył Mistrz Sandriel. Wielki to mędrek, a w dodatku przyjaciel naszego starosty, no. I tera on sobie umyślał, ten Sandriel oczywistość, że ino zrobi taki turniej jakoby. Wcześniej też i robił takie, co złoto można było zdobyć… - tutaj Krasnal niemalże parsknął śmiechem. Bo złoto, które można było wygrać, za każdym razem ubywało trochę jakby na wadze, z nikomu nie wiadomych przyczyn, ale mniejsza z tym. – Jeno tym razem nasz Sandriel sobie umyślił, że bendzie to „Coś więcej niż błoto” jak my to mówim. Ma tym razem być to coś, co warte jest więcej niż złoto. Co jest jakomś bzdurą, bo niby co jest ważniejsze od złota…?
- I bab… - wtrącił ten z prawej.
- Taa, i bab? No… I tera my robim liste, kto siem sprowadza na takom wyprawę. Zasady som proste… musicie dotrzeć do naszej Twierdzy, spotkać się z Mistrzem Sandrielem i wykonać to o co prosi. Jeno nagroda jest jena. Można iść w jakiś grupach, abo samemu, coby wszystko zgarnonć samemu, hehe. Jak chceta. To jak? Który chętny? – zapytał wszystkich krasnolud, co spowodowało jeszcze większe i głośniejsze dyskusje.
Jakiś jegomość w czarnej szacie z przodu spytał jeszcze czy lista jest konieczna do wzięcia udziału w wyprawie, na co krasnal odpowiedział, że konieczna bo po coś to tam potrzebne Sandrielowi.
Mimo, że tłum był ogromny, tak naprawdę zainteresowanych samą wyprawą było niewielu. W końcu była to zwykła wioska. Chłopi muszą pracować, a baby pilnować dzieci. Nie było tu dużo śmiałków, rycerzy, czy innych typów, takiego typu.. Dziwne to było, że w ogóle do jakiejś wioski nawet przyszli to ogłosić.
"Ale cóż, jak już są to nam nawet to na rękę" - pomyślała część z was.
Wystarczy się zgłosić i zgarnąć nagrodę... przynajmniej teoretycznie.
 
__________________
Question everything.

Ostatnio edytowane przez Sumar : 04-09-2007 o 22:01.
Sumar jest offline