Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-09-2007, 20:59   #11
 
Mroczusia's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodze
Wołania Albrehta, Kate usłyszała już na dworze. - Nie dzięki, na jadłam sie w drodze do twojego domku- Odkrzyknęła i usiadła na trawie, nie spuszczając oczu z kruka, który nie ruchomo siedział na uschniętej gałęzi Dębu. Niestety po jakimś czasie ptaszysko zerwało się do lotu, tak że dziewczyna nie miała już na czym zawiesić oka, gdyż wszystko było jej tu znane.
 
Mroczusia jest offline  
Stary 01-09-2007, 21:35   #12
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Słysząc zaproszenie Albrehta, uśmiechnął się nieco szerzej, ukazując śnieżnobiałe zęby, zapewne również efekt zaklęcia. Podszedł do stołu, gdzie stało krzesło, a następnie gwałtownym ruchem wsadził laskę między oparcie, a siedzenie, zaczepiając o nogę. Jednym zdecydowanym ruchem nadgarstka obrócił krzesło tak, że wykonało pełne koło szurając nogami o podłogę. W tym samym czasie Mag podszedł do stołu, a gdy krzesło kończyło obrót, Vintilian równie zdecydowanym i gwałtownym ruchem wyciągnął kostur, a następnie usiadł na siedzeniu, które z powrotem odwrócone było w stronę stołu.
-No siadajcie już gotowa posilimy się i czas ruszyć w drogę, może ktoś coś słyszał więcej zawsze pragnąłem mieć rapier wykonany przez Krasnoludzkiego kowala rum z aktywnymi runami, ale to nie tylko magiczne przedmioty można uzyskać od nie go ale i zaszczyty tak bynajmniej słyszałem-rzekł szlachcic.
-W sumie dla siebie chciałbym tylko jednego. Większej mocy, potęgi, która pozwoli wstrzymać fale na oceanie, podczas sztormu oraz wzniecić je w środku lądu, powstrzymać pożar, trzęsienie ziemi, tornado, burzę i inne żywioły. Powstrzymać je i przywołać. Chcę żyć wiecznie, ale w legendach, mitach, historii jako Mistrz Żywiołów lub Arcyelementalista. Nie sądzę jednak, żeby mógł mi to dać. Chyba tylko Marid mógłby to potrafić, chociaż nie bez trudu. W takim razie to czego chcę, pozostaje kwestią otwartą-to mówiąc nałożył sobie kawałek udźca i zaczął jeść.
-Pozostała jeszcze kwestia bycia bogiem-dodał ze spokojem.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 02-09-2007, 09:11   #13
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Słysząc zaproszenie do stołu szlachcica Bruno uśmiechnął się od ucha do ucha. Już myślał, że rusza wszyscy bez posilenia się. Gdy tylko Albreht położył mięso na stole traper sięgną po kawałek i odgryzł kęs. Maniery nie były jego dobrą stroną. Nie pochodził ze szlacheckiej rodziny i nie uczono go jak powinien zachowywać się przy stole. Oczywiście jego matka Eva chciała mu wpoić pewne zasady obowiązujące nawet w śród mieszkańców wsi, ale Bruno z racji tego, że nie miał ostatnio zbyt wielu okazji by ćwiczyć te dobre nawyki zapomniał o nich i gryzł łapczywie kawał mięsa nie zważając na innych.

- Zawsze myślałeś o jakiś niedorzecznych rzeczach Vintilianie - odezwał się przeżuwając kolejny kęs udźca. - Ja tam ciekaw jestem co to za zaszczyty można zdobyć i co to w ogóle jest za osoba ten Sandriel?
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 02-09-2007, 11:09   #14
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Zawsze myślałeś o jakiś niedorzecznych rzeczach Vintilianie. Ja tam ciekaw jestem co to za zaszczyty można zdobyć i co to w ogóle jest za osoba ten Sandriel?-rzekł Bruno z udźcem w ustach, a Vino zaśmiał się.
-Powiedz, na co mi zaszczyty. Może mnie jakiś król przyjmie, ale po co mi to? Co mi to da? Nie mam poco być hrabią czy innym lordem jak jestem sam. Mieszkam sam na odludziu, więc zaszczyty są ostatnią rzeczą jaką potrzebuję, zaś potęga może mi pozwolić po prostu wejść do Króla kiedy mi się spodoba. Ostatnio pracowałem nad tajemnicą teleportacji i w moich rozmyślaniach doszedłem do wniosku, że jest ona niczym innym jak... rozrzedzeniem powietrza lub jego zagęszczeniem, a przy okazji przenoszeniem samego siebie po malutkiej cząsteczce, tyle, że w błyskawicznym tempie-zamyślił się, wkładając kolejny kawałek mięsa do ust.
-Co innego mojemu rodzeństwu... Tak, kartografowie z tytułami... Diesel by chyba pękł z dumy. Audiencje królewskie, przedstawienie map i być może ich zakup. Może nawet staliby się Królewskimi Kartografami. Nawet jeżeli sam miałbym nie zyskać na wyprawie, to warto pójść dla nich...-powiedział, po czym ponownie się zamyślił.
-Co się tyczy Sandriela to mam pewną książkę. Nosi tytuł "Legenda czy prawda". Właśnie w niej była wzmianka o mężczyźnie, który za przysługę płaci czymś cenniejszym niż złoto. Krótki tekst mówił o jego przyjaźni z Krasnoludami. Chyba ma tam jakieś układy... W każdym razie liczę na jego hojność, chociaż nie wiem czy się nie przeliczę-powiedział spokojnym tonem.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 03-09-2007, 14:28   #15
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Dziewczyna przyglądała się wszystkiemu zupełnie z ubocza. Nie miała najmniejszego zamiaru w ogóle z nimi rozmawiać lub nawet wtrącać się w dyskusję, która nie dąży do niczego, zwykła pogawędka o starych dziejach i niezłych pierdołach. Sam gospodarz był dziwny, nawet bardzo.

"Jak można brać do jakiejś tam grupki przyjaciół obcą kobietę z trzema ostrzami i w dodatku taką...tajemniczą. To jakieś chore, ten dziadyga jest chory! Przecież mogłabym ich wszystkich wymordować a potem ze łzami w oczach powiedzieć, że smok dostał mdłości!" - pomyślała.

Sama dostawała lekkich mdłości i przechodziły ją chłodne ciarki, gdy słuchała gadki zebranych. W dodatku Elf podszedł do Półelfa i ... pomacał go?! O.o
Dotknął jego policzków jakby z zamiarem pocałowania jego...bladych ust.

"Taa, może półelf zrozumie półelfa i razem ukarzą sprawcę jego spaczenia" - przeszło jej przez myśl.
Vanessa zaczęła przyglądać się półelfowi w białych włosach.

"Ten uśmiech...i te oczy. Przypomina mi to kogoś. Ja go chyba skądś znam. Nietykalny?" - dziewczyna zamyśliła się. Znajomość pewnych części twarzy owego mężczyzny dziwnie ją zaintrygowała. Poczęła zastanawiać się "skąd?" i "dlaczego właśnie on?"

- Faceci. Tylko by żarli i żarli. Gdyby tak rozpruć brzuchy, cała armia orków byłaby syta. - mruknęła pod nosem rudowłosa i wyszła z chaty.

No zewnątrz było słonecznie. Tak wiosennie zielono, radośnie. Po prostu pięknie. Nie jedna osoba zachwyciłaby się widokiem panującym tu. Nawet miasto nie psuło otoczenia. Było miło.

- Okropna pogoda! Kiedy w końcu będzie zimna?! - syknęła dziewczyna i spostrzegła, że na trawie siedzi blondwłosa półelfka. Vanessa uśmiechnęła się pod nosem i stanęła nad nią. Gdy patrzyła z góry na dziewczynę, swoją głową i kołnierzem płaszcza zasłaniała słońce.

- Skąd się tu wzięłaś? - rzuciła chłodno, przenikliwie patrząc na dziewczynę. Była piękna, jednak w jej oczach uroda ta wyglądała inaczej.

" W saczystym czerwonym bardziej jej do twarzy... " - pomyślała, a jej usta wygięły się lekko w prawą stronę tworząc złośliwy uśmieszek.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 03-09-2007, 19:50   #16
 
Mroczusia's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodze
Kate spoglądnęła spode łba na dziewczynę, po czym wbiła wzrok w źdźbło trawy które aktualnie obracała palcami.

- Mieszkam na obrzeżu miasta do którego przy należy ten domek. Albrehta poznałam przez przypadek. To on mnie tu zaprosił więc jestem. Za to ty nie wyglądasz na typa który lubił by przygody, szczególnie jeżeli większość czasu trzeba spędzić w grupie, więc co cię tu sprowadziło?
 
Mroczusia jest offline  
Stary 04-09-2007, 16:16   #17
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
- Oj nasze panie chyba dbają o linię, no nic to spokojnie spożywajcie, bo posiłek jedzony na szybko może źle wpłynąć na żołądek. – powiedziawszy to Albreht uśmiechną się do własnych myśli.
Mimo iż panie opuściły towarzystwo posiłek upłyną w miłej atmosferze.

- No cóż panowie więcej nie uradzimy, czas nam jechać - poczym dołączył do stających przed domkiem półelfek.

- No to w drogę
– powiedział dosiadając największego z rumaków rajtarskiego konia bojowego. Na drogę wyposażony był jak na wojnę przywdział zbroję kolczą i rajtarski półpancerz.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 04-09-2007 o 16:45.
Cedryk jest offline  
Stary 04-09-2007, 18:43   #18
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
- No cóż panowie więcej nie uradzimy, czas nam jechać - powiedział Abreht.

Bruno wstał z krzesła biorąc jeszcze ostatni kęs udźca. Chwycił swoje rzeczy i wyszedł z domu tuż za gospodarzem. Wychodząc spojrzał na dwie półelfki. Przyjrzał się rudowłosej pannie i uśmiechnął się. Wsiadł na konia, przedtem umocowawszy łuk i kołczan przy siodle. Rozejrzał się w okół i popatrzył na swoich towarzyszy. Zastanawiało go kim są te osoby, których nie znał dobrze. Szczególnie ciekaw był tej rudowłosej "skundlonej" elfki. Wydawała się trochę zarozumiała i złośliwa, lecz to mu się podobało. Zawsze lubił kobiety o twardym charakterze. Sam nie wiedział dlaczego może ze względu na jego matkę, która nigdy nie dawała sobie w kaszę dmuchać.

- No to będziemy mieć trochę czasu na zapoznanie się - powiedział ruszając za Albrehtem. - Nie znam was wszystkich tak jak Albtrehta więc chętnie się czegoś dowiem. Ja jestem traperem, to znaczy łapię zwierzęta dla ich futer i skór. - Bruno zaczął opowiadać o sobie. Nie uważał, że niebezpiecznie jest zwierzać się obcym. Nie uważał się za ważną ani za wpływową osobę, dlatego opowiadanie o sobie nie było dla niego niczym groźnym. - Nie wiem jak tam półelfy, ale elfy nie przepadają za mną. Nie lubią słuchać o tym, że ludzie zabijają zwierzęta wyłącznie dla ich skór. Znam jednego druida. Mieszka w jednym z lasów, w których poluję. Kiedyś dobrze nam się gawędziło przy ognisku, ale teraz unikamy się ze względu na to co robię, bo kiedyś to ja zwykłym myśliwym byłem. Jednak stwierdziłem, że za skóry i futra więcej pieniędzy w mieście dają. - Mówił tak jakby w ogóle nie musiał brać oddechu. - A ty czym się zajmujesz i potrafisz machać tym żelastwem? - Spytał nagle Vanessę.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 04-09-2007, 20:33   #19
 
Seswath's Avatar
 
Reputacja: 1 Seswath nie jest za bardzo znany
Aranel w prawdzie usiadł do stołu, lecz nic nie jadł. Zrobił to przed wyjazdem i ten posiłek wystarczy mu do nocy. Do widoku ludzi jedzących mięso... można powiedzieć 'przyzwyczaił się'. Próbował ich po prostu ignorować.

Wybrał kasztanowego konia. Był zamyślony, chaotyczne myśli zawładnęły jego umysłem. Przez pewien czas myślał o nagrodzie. Coś cenniejsze od złota... Pomysł Vintiliana był oczywiście nie do spełnienia przez żadnego śmiertelnika, prawie na pewno będzie to korzyść materialna.
 
Seswath jest offline  
Stary 04-09-2007, 21:59   #20
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
Postanowiliście już powoli wyruszać. Wasza trasa wstępnie miała iść zwyczajnie: głównym traktem do samego Ker’deren, przez główne miasta. Właśnie zaczęliście dosiadać koni, gdy nagle koło waszej chatki przebiegło kilkoro dzieci. Byli widocznie czymś zafascynowani i biegnąc w środek wioski krzyczeli coś o krasnoludkach, bodajże (?). Spostrzegliście wtedy, że im bliżej środka wioski, tym było gęściej. W samym jej środku znajdował się plac przeznaczony do handlu i innych typowych dla takich miejsc rzeczy, ale teraz tam najwidoczniej działo się coś, co przyciągnęło wręcz całą wioskę. Zaciekawieni spytaliście śpiesząca kobietę, co się tam wyprawia.
- A panie, coś pan nie słyszał? Toć to, jakie karły przylazły ze samego Kerdrenden, czy jak to tam, a ludzie gadajom, że bioro listy one, co który wybiera się na jakąś podróż… - rzuciła szybko kobieta, po czym niezgrabnym biegiem udała się tam, gdzie teraz znajdowała się cała wioska oraz szczury, które widocznie też zwęszyły coś nietypowego…
Co po niektórych, a w szczególności Albrehta zdziwiło to trochę.
Nigdy wcześniej nie sporządzano żadnych list. Po prostu, kto pierwszy wykonał jakieś zadania dostawał złoto i tyle.
Postanowiliście dowiedzieć się więcej na ten temat. Bo przecież, jeżeli chodzi o waszą wyprawę, a co „Karły z Kerdrenden” raczej potwierdzają, to jest to okazja, żeby się dowiedzieć czegoś więcej.

Po chwili znaleźliście się już na końcu tłumu. Było widać środek placu oraz kilka (gdzieś ze trzech) krasnali na małym podeście. Jednak tłum, który tak gęsto ich oblepił był prawie nie do przebicia. Na szczęście domki były ustawione do około placu w taki sposób, że z jego środka dźwięk ładnie się niósł, dzięki czemu nie mieliście prawie żadnych problemów z usłyszeniem owych krasnali; pomijając ogólny harmider.
Konie zostawiliście jeszcze przy domku Albrehta, bo i był on w zasadzie na widoku, a tu się wam raczej nie przydadzą.
Trzech szerokich krasnoludów, z wielkimi toporami łupnęło w podest, żeby uspokoić wszystkie plotkujące baby, drących się wniebogłosy dzieci i chłopów. Również szczury pochowały się między nogami, a podest skrzypnął jakby go w torturach kołem łamali.
Jeden z krasnoludów, stojący w środku wyciągnął zza pasa jakąś pomiętą kartkę i chrząknął głośno. Dwóch pozostałych niby to pilnowało, żeby cicho było, a przy okazji zaczepiali, co bliżej stojące kobity.
Ten pierwszy zaczął czytać:
- Tego, no… Słuchajcie mieszańcy… eee… znaczy mieszkańcy. Wasza kraina ma zaszczyn...szczyt, zaszczyt powitać sz…czsz…czcigodnego… ... Cholera! Pieprzyć tą kartkę do stu piorunów! – wykrzyknął w końcu po nieudanej próbie rozczytania kartki… takiej samej z resztą, jaką miał Albreht.
- Do naszej twierdzy, psia kość, znowu, jak co kilka lat przybył Mistrz Sandriel. Wielki to mędrek, a w dodatku przyjaciel naszego starosty, no. I tera on sobie umyślał, ten Sandriel oczywistość, że ino zrobi taki turniej jakoby. Wcześniej też i robił takie, co złoto można było zdobyć… - tutaj Krasnal niemalże parsknął śmiechem. Bo złoto, które można było wygrać, za każdym razem ubywało trochę jakby na wadze, z nikomu nie wiadomych przyczyn, ale mniejsza z tym. – Jeno tym razem nasz Sandriel sobie umyślił, że bendzie to „Coś więcej niż błoto” jak my to mówim. Ma tym razem być to coś, co warte jest więcej niż złoto. Co jest jakomś bzdurą, bo niby co jest ważniejsze od złota…?
- I bab… - wtrącił ten z prawej.
- Taa, i bab? No… I tera my robim liste, kto siem sprowadza na takom wyprawę. Zasady som proste… musicie dotrzeć do naszej Twierdzy, spotkać się z Mistrzem Sandrielem i wykonać to o co prosi. Jeno nagroda jest jena. Można iść w jakiś grupach, abo samemu, coby wszystko zgarnonć samemu, hehe. Jak chceta. To jak? Który chętny? – zapytał wszystkich krasnolud, co spowodowało jeszcze większe i głośniejsze dyskusje.
Jakiś jegomość w czarnej szacie z przodu spytał jeszcze czy lista jest konieczna do wzięcia udziału w wyprawie, na co krasnal odpowiedział, że konieczna bo po coś to tam potrzebne Sandrielowi.
Mimo, że tłum był ogromny, tak naprawdę zainteresowanych samą wyprawą było niewielu. W końcu była to zwykła wioska. Chłopi muszą pracować, a baby pilnować dzieci. Nie było tu dużo śmiałków, rycerzy, czy innych typów, takiego typu.. Dziwne to było, że w ogóle do jakiejś wioski nawet przyszli to ogłosić.
"Ale cóż, jak już są to nam nawet to na rękę" - pomyślała część z was.
Wystarczy się zgłosić i zgarnąć nagrodę... przynajmniej teoretycznie.
 
__________________
Question everything.

Ostatnio edytowane przez Sumar : 04-09-2007 o 22:01.
Sumar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172