Dokładne przeszukanie obozu i zajęcie się niedoszłymi jeńcami zajęło dobre dwie godziny, ale było bardzo owocne. Namioty żołnierzy, ich przedmioty codziennego użytku i zapasowe ubrania wystarczyły, by bez większego problemu odziać więźniów oraz zapewnić im ekwipunek i prowiant wystarczający, by bezpiecznie wrócili do fortu Trevalay, prowadzeni przez Laurę. Z wyruszeniem w drogę mieli jednak poczekać do następnego dnia, by najpierw najeść się i wyspać po kilkunastu dniach spędzonych w klatkach.
Znalezione w namiocie dowódcy zapiski i raporty sprawiły, że czytający poczuli zimny dreszcz spływający po plecach. Słowa Mahrzana potwierdziły się, główne siły Kosseruka liczyły setki żołnierzy i szykowały się właśnie do zmasowanego ataku i oblężenia Longshadow. Atak miał nastąpić siódmego Kuthona, za ledwie 11 dni! Raporty wywiadu tym bardziej budowały przerażający obraz i skalę tego zbliżającego się oblężenia. Postępy tresury w „Obozie Bestii”, potwierdzenia znalezienia odpowiednich gniazd dla wywernich zwiadowców, ustalenia miejsca zbiórki machin oblężniczych, sukcesy w przygotowywaniu ładunków wybuchowych na terenie zajętego miasteczka Ecru… Widać było dobrze, że Kosseruk nie ma zamiaru po prostu zalać Longshadow masą wojska, a przygotował przemyślany i wieloetapowy plan.
Kiedy bohaterowie pochylali się nad planami Żelaznych Kłów, na zewnątrz zdążył zapaść już zmierzch. Ognisko w centrum obozu wciąż się paliło, więc najlepszym rozwiązaniem okazało się zostanie w nim na noc. Nagle z zewnątrz dało się słyszeć okrzyki przestrachu i skrzekliwy śmiech – gdy tylko wybiegli, zobaczyli pięć skrzydlatych,
dziko wyglądających kobiet o ptasich rysach, siedzących na żerdziach namiotów na skrajach obozowiska. Miały na sobie skórzane zbroje, a ich szponiaste dłonie i stopy przypominały garście noży. Jace i Hannskjald bez trudu rozpoznali w nich harpie, które czasami grasowały na tych terenach. Wyraźnie bawiło je zaskoczenie i przerażenie, które wywołały w uratowanych mieszkańcach Szybów Radyi. Dwie z nich trzymały parę więźniów jako zakładników, z czubkami szponów naciskającymi na gardła.
- Weszliście na nasz teren, a do tego zabiliście szarych! – zaskrzeczała jedna z nich
- Wasze wojny nas nie obchodzą, ale stary wół zaproponował nam hojne dary w zamian za wsparcie. A co dostaniemy od was? Za wtargnięcie i zepsucie naszych interesów?