Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2021, 04:52   #466
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Backertag, wieczór; Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod wielorybem”

Egon jadł i pił, słuchając wypowiedzi to Karlika, to Łasicy i kiwał głową, kiedy wspomniano, że Starszy się ucieszy.

- Ano, po coś to wszystko jednak robimy – przytaknął Egon. - Tą laskę to poszukać trzeba, zobaczę, co się da zrobić. Może… Może uda się ją przemycić i wynieść pod pretekstem użycia jej podczas jarmarku. Nie wiem jeszcze dokładnie, musiałbym zobaczyć, jak to jest. Jeśli w tym składziku jest jakieś okno, to może i można będzie zrzucić tą laskę do kogoś, kto będzie czekał poniżej.

- Jednak najważniejsze to sprawa: musimy naznaczyć dzień, kiedy chcemy zacząć odbijać wieszczkę i, jeśli by się dało, także Ulricha Vogel - rzekł Egon, który nie czuł by się dobrze, gdyby zostawił przyjaciela, żeby zgnił w lochu. - Jak gadaliśmy ostatnio, chcieliśmy podać strażnikom specyfik na sen i wzniecić pożar po przeciwległej stronie lochu. Obgadać trzeba więc, jak wnosimy to.

- Rzecz druga, z tego, co słyszałem, ta kratka ściekowa jest cholernie ciasna. Może nie zaraz przy samym włazie, ale Kornas nie umiał się przecisnąć, więc tylko ty - tu wskazał na Łasicę - i Trójhak byli się w stanie przecisnąć. Jak myślicie, czy wyrocznia się tam zmieści? Z tymi swoimi rogami? Bo jak nie, to trzeba to przejście poszerzyć tak, żeby wszyscy mogli. Najlepiej jak i Ulrich, bo w takim wypadku to sprawa będzie prosta: dajemy ziółka na sen strażnikom, uciekamy włazem, potem przez kanały i już wozem z miasta. Jak kto będzie stawiał opór, to po łbie ode mnie dostanie. Kanałami nas nie będą ścigać, bo straż nie będzie wiedzieć dokąd.

Nie był to koniec tematów, które Egon miał do przegadania z Karlikiem, ale to wystarczyło na początek.

- Ta rura jaką się wspinaliśmy w kanałach jest taka trudna jak się idzie nią do góry. Ale zjechać czy zsunąć się z góry na dół jest o wiele łatwiej. Myślę, że nie powinno być z tym problemów. - zauważyła Łasica co była wówczas jedyną kultystką jakiej udało się sforsować tą podziemną przeszkodę. Zmrużyła oczy gdy próbowała wrócić pamięcią jak to wyglądało. Karlik milczał i słuchał bo nie było go wtedy z nimi więc musiał zdać się na ich relacje.

- Dlatego myślę, że wyrocznia się powinna zmieścić. To raczej chodzi o grubość w pasie i barach a nie o wysokość. A ona jest całkiem szczupła. Te rogi chyba nie powinny przeszkadzać. Ale taki wielkolud jak ty czy Kornas to nawet z góry na dół to wątpie aby się wam udało. Może. Właściwie jak chcesz to możesz sprawdzić sam. Jak nie to trzeba będzie skuć i poszerzyć to trochę. - tutaj Łasica już czuła się mniej pewnie gdy chodziło o te mięśnie kolegi jakie akurat w przypadku przeciskania się przez wąskie przejścia nie były zaletą.

- Ale z tym Vogelem to nie wiem czy to dobry pomysł. Jak idziemy po wyrocznie no to coś tam robimy ze strażnikami na wartowni u wejścia do specjalnego, potem jazda po wyrocznie, otwieramy jej celę, potem kajdany i huzia do włazu kanałowego. Dobrze by poszło to by się udało za jednym zamachem zanim ktoś by się zorientował co się święci. No ale Vogel siedzi gdzie indziej. W innym bloku. To znów coś by trzeba zrobić ze strażnikami, znów otwierać kolejną celę a to wszystko albo przed albo po numerze z wyrocznią i blokiem specjalnym. I jest dalej od włazu. Już łatwiej byłoby zgarnąć tą drugą co siedzi w specjalnym. Wystarczy otworzyć drzwi jej celi, ona nie jest przykuta. - włamywaczka przyznałą, że ma sporo wątpliwości czy dałoby się zorganizować taką podwójną akcję w dwóch, różnych miejscach kazamat z dwoma różnymi grupami strażników. Każda to było ryzyko i wydłużało akcję. Niepowodzenie jednej mogło zagrozić drugiej.

Egon podrapał się po gęstej czuprynie. Nie w smak było mu to, co usłyszał. Po tej całej akcji będzie musiał się wynieść z Neues Emskrank albo nawet i z prowincji, bo sprawą zapewne zajmie się inkwizycja. Jeśli teraz nie uwolni Ulricha Vogela, to nie będzie już potem okazji. A to oznaczało dla Ulricha jedno: stryczek albo nieco wolniejszą śmierć.

- A dałoby się go przemieścić do specjalnego? - zapytał w końcu. - Przecież w specjalnych heretyków i odstępców od wiary trzymają. Co, jakby Vogel zaczął gadać, że Sigmar to sodomita, a książę elektor sra gacie? I jakby do tego dodać gadanie w językach i obrażanie czci i wiary? Albo wrzeszczenie, że chce składać ofiary na ołtarzach ku czci boga? Jaki akt braku czci by go tam zapakował? Jarmark przecież się zbliża, dla nich usmażenie na stosie dwóch heretyków, a nie jednego to woda na ich młyn.

- Z tymi kanałami to sprawdzić będę musiał czym prędzej, bo sam tą kratką kanałową pójdę. Kto mnie tam zaprowadzi? Ty, Łasica? Trójhak?

- Trójhaka lepiej już w to nie mieszajmy. Będziemy musieli sobie jakoś poradzić sami. - grubas odezwał się po tym jak przez dłuższą chwilę uważnie przysłuchiwał się rozmowie dwójki kutystów. Ale gdy padło imię kanalarza uniósł swoje pulchne dłonie aby dać znać, że wolałby się obyć bez osób spoza zboru.

- No jakbyś szedł od dołu to uderzaj do Vasilija albo Versany. Oni powinni znać drogę od dołu. - włamywaczka poczekała aż wyższy rangą kolega z kultu skończy mówić i dopiero się odezwała do Egona.

- Czas może okazać się istotny. Nie wiem czy się zmieścisz przez to przejście o jakim mówicie. Ale skucie odpowiedniego fragmentu może zająć czas. Dlatego lepiej z tym nie zwklekaj. Bo jak się nie zmieścisz to trzeba będzie znaleźć dla ciebie inną drogę ucieczki. - grubas znów się odezwał, tym razem raczej do mięśniaka niż szczupłej łotrzycy.

- A z tymi przenosinami to niezły pomysł. Łatwiej by było ogarnąć jakby Vogel był w specjalnym. Byłoby tylko jedno miejsce do opędzlowania. No ale jak go tam sprowadzić to nie wiem. Ja tam tylko obieram i gotuję, nie decyduje kto siedzi w jakiej celi. Ty przesiadujesz całymi dniami ze strażnikami to ich podpytaj. Ja to was widzę tylko na stołówce albo jak karmimy więźniów. - Łasica wzruszyła ramionami dając znać, że z ich dwojga to on ma większe pole manewru do rozmów z wartownikami. Ona większość dnia roboczego spędzała w kuchni jako jeden z kuchcików.

- Myślę że coś by musiało być z południowym blokiem i trzeba by wszystkich więźniów przenieść gdzie indziej. To mogliby wsadzić ich do specjalnego. Albo po prostu musiałby przyjść prikaz aby tam przenieść Vogela i tyle. Te zwykłe kluchy co z nimi siedzisz to nie mają nic do gadania. Wypełniają rozkazy i tyle. Tak sądzę. - dodała po chwili obracania tego pytania w myślach. Chociaż powiedziała to tak jakby to były jej prywatne przypuszczenia a nie jakiś pewnik.

- O tym czy mieszać w to Vogela czy nie zdecyduje Starszy. Ale wiecie, że priorytetem jest wyrocznia. Wątpie aby zgodził się na coś co może zagrozić planowi wydostania wyroczni na zewnątrz. - Karlik znów się odezwał jakby chciał im dać znać, że być może ich lider zgodziłby się na dodatkowego pasażera w tej ucieczce jakby to nie kolidowało z celem głównym ale poświęci go bez mrugnięcia okiem jeśli plan ratunku obcego kultystom mięśniaka byłby zbyt ryzykowny albo zagrażał odbiciu wyroczni. A w końcu tylko Egon z nich wszystkich znał Vogela i czuł się z nim związany, dla reszty to był tylko skazaniec czekający na egzekucję.

Egon wzruszył ramionami na wzmiankę o tym, że o przenosinach Ulricha Vogel ma zdecydować Starszy. Jeśli była szansa, to nie zamierzał zostawić starego druha w szponach imperialnych, pal diabli z tym, co tam zamaskowany starzec myślał.

Oczywiście, nie zamierzał wystawiać całej próby ucieczki wieszczki na szwank tylko z powodu swojej prywaty, ale tutaj nie zamierzał odpuszczać. Wreszcie, rzekł:

- Dobra, to skoczę jak najprędzej do Cichego i pogadam, kiedy możemy przejść do kanałów. To po części i jego sprawa, jeśli okaże się, że my nie będziemy mogli, to może da mi jednego ze swoich ludzi i sprawę ogarniemy szybciej, niż bym to kuł w pojedynkę. Mus jednak mi tym przejściem pójść, bo inne drogi zdają mi się zbyt trudne.

Po czym odniósł się do sprawy Ulricha:

- Puszczę plotkę, że Ulrich Vogel to wielki kacerz i zaprzaniec wiary - rzekł. - Następnym razem jak na warcie będę. Choć po prawdzie, jeśli miałbym pomoc w Łasicy, to też by mi to pomogło. Jeśli po jakimś karmieniu wieszczki wyszłaby z celi i powiedziała z przejęciem, że “wiedźma” rozgadała się o jej wspólniku w celi obok, to mogliby go posadzić zaraz koło niej. Dla nich to wszystko jedno przecież, czy go kołem połamią czy na stosie spalą razem z wieszczką. W przeciwnym wypadku musiałbym kombinować, jak uszkodzić blok Ulricha, a to wcale nie takie łatwe jest.

I dodał jeszcze na zakończenie ostatniej sprawy, którą miał:

- Po uwolnieniu wieszczki, po drugiej stronie powinien czekać na nas wóz, żeby nas wywieźć poza miasto. Mnie i Łasicę przecież szukać będą, jak tylko okaże się, że zniknęliśmy. Tak prędko nie zwiedzą się, ale wypadałoby zacząć już przygotowywać jakiś postój w lesie przynajmniej. I kto wie, czy nie czego więcej. Sprawą się niechybnie zainteresuje inkwizycja, a oni tropić umieją. Po drodze, jak będziemy kobietę wieźć, trzeba mieć jakiś płaszcz. Przecież nie będziemy otwarcie na mieście pokazywać się.*

- Żadnego opuszczania miasta. - grubas pokręcił swoją byczą głową po czym sięgnął po butelkę wina, odkorkował i nalał sobie do swojego kielicha. Po czym gestem zaproponował poczęstunek pozostałej dwójce. Łasica szybko dopiła swój i podstawiła go po dolewkę.

- Nie po to tyle czasu, wysiłku i kosztów ponieśliśmy aby z miejsca spławić wyrocznię z miasta. Ona jest istotnym elementem naszych planów na przyszłość. - zaczął wyjaśniać dlaczego jest przeciwny pomysłowi z opuszczaniem miasta po udanej ucieczce z wyrocznią.

- Zadekujemy się w “Czarnym kogucie”. W tej karczmie co sprawdzałeś z Cichym. Ostatnio sprawdzili ją jeszcze Sebastian i Joachim i też dali pozytywną odpowiedź. To będzie nasza nowa kryjówka. Tam ukryjemy wyrocznię, Gustawa i pozostałych jeśli będzie trzeba. Trwają już przygotowania do przystosowania lokalu do naszych potrzeb. Będzie to ogłoszone na zborze. Więc po ucieczce skierujecie się do “Koguta”. - logistyk i skarbnik zboru wyjaśnił na czym polega ta część planów związanych z ucieczką. Łasica skinęła głową na znak, że wie gdzie jest owa karczma zaś Egon i niektórzy z kultystów byli w niej już wcześniej.

- A Łasicy chyba nie powinni szukać. Łasica to dziewczyna z ferajny. Zaś z kazamat zniknie ruda Katia o niezbyt bystrym rozumku. Jej będą szukać. No i ciebie. I Silnego. - Łasica dodała coś od siebie aby zwrócić uwagę, że w kazamatach to raczej nikt nie powinien wiedzieć, że ona jest Łasica. A wygląd kucharki był dość mocno różny od tego jak zwykle nosiła się Łasica.

- A z tym kuciem gdyby okazało się, że trzeba to żadnych obcych osób. Tylko my z naszej grupy. Żadnych chłopaków Cichego czy służek Versany. Kornas może być. No ale on oberwał i robotny teraz za bardzo nie będzie póki się nie wyliże. - logistyk wrócił do propozycji o jakiej wspomniał gladiator. I widocznie nie chciał ryzykować angażowania w to osób postronnych nie związanych z kultem.

- Sebastian jest uwiązany do pilnowania Gustawa. Cichy remontuje “Koguta” ze swoimi chłopakami. W dzień tam ostatnio przebywa. Ale o tej porze powinni chyba już skończyć. My ze Starszym organizujemy papiery i koszty do tej karczmy. Strupas pojechał za miasto z dostawą prowiantu dla tych jaskiniowców. Ale powinien wrócić przed zborem. Jak wróci jego można wziąć do tego skuwania. - Karlik widocznie był nieźle zorientowany w poczynaniach poszczególnych członków zboru i wyglądało na to, że spora część ma już przydzielone zadania na nadchodzące dni. Właściwie nie wymienił tylko Versany, Pirory i Joachima.

- Starszy zgodził się zaangażować Normę do pomocy w uwolnieniu wyroczni. No ale ona tak jak i Kornas też nie jest na chodzie. - wspomniał o toporniczce z północy jaka przynajmniej w tej sprawie miała być po ich stronie.

- Ale to co mówisz z tym, że Vogel to heretyk to mi się nie klei. - włamywaczka widząc, że starszy stażem i rangą kolega skończył mówić wznowiła temat omawiania pomysłów aby Vogel trafił do specjalnego.

- Ile tam już jesteś? Z tydzień? I po tygodniu ci się nagle przypomniało, że coś o nim wiesz? - uniosła brwi zaznaczając, że nie brzmi to zbyt wiarygodnie w jej uszach. - To działa od razu. “Hej to ty jesteś tym szmaciarzem co mi sprzedał chleb z zakalcem w zeszłym tygodniu!”. - zaprezentowała jak to jej zdaniem brzmiało bardziej prawdopodobnie.

- Poza tym jak coś niby wiesz to wezmą was na przepytanie. Jego i ciebie. Może to Apke sam załatwi. A może wezwie speców z ratusza albo nawet łowców czarownic. Przecież heretycy to ich działka. Czujesz się na siłach odpowiadać na taki grad pytań? - uniosła brew do góry, tym razem jedną aby dać znać koledze o możliwych konsekwencjach takiego czynu jaki proponował.

- Do tego ja czy ty może jakoś damy znać Vogelowi o co biega. Ale wątpie abyście bez wspólnej historyjki ustalonej wcześniej dali te same odpowiedzi na te same pytania. A powinni was przesłuchiwać osobno. To wymaga zgrania i ustalenia szczegółów wcześniej. Tego nie da się załatwić jednym przemyconym na oczach strażników grypsem. Poza tym jak coś się nie będzie zgadać, zwłaszcza jakby jaśnie oświecony Herr Oleg zadawał pytania może skorzystać z izby przesłuchań. Na nim lub nawet na tobie. Jak się jego dziarscy chłopcy albo i twoi koledzy przyłożą do roboty to będę miała dwa krwawe ochłapy jak przyjdzie robić akcję a nie pomoc. - dziewczyna z miejskich ulic i zaułków okazała wiele zastrzeżeń i sceptycyzmu czy wszystko by poszło po myśli Egona w tej sprawie jaką proponował.

- No może tak być. Jak on już jest skazany i czeka na wyrok to po prostu siedzi i czeka. Ale jakby wyszło coś nowego, zwłaszcza z herezją, to by wypadało wznowić śledztwo aby wyłapać pozostałych heretyków. - Karlik po chwili zastanowienia zauważył, że argumenty Łasicy mają rację bytu co do samych konsekwencji.

- To by musiało być coś prostego. Jakiś prikaz. Coś co by nie wskazywało na powiązania z nikim od nas. Ani ze mną, tobą, wyrocznią czy kimkolwiek innym. No albo coś innego. Coś co by go sami przenieśli. - Łasica zadumała się nad tymi możliwościami ale od ręki nie miała żadnego gotowego pomysłu jak załatwić przeniesienie Vogela do specjalnego.

Egon przysłuchiwał się sugestiom znajomych kultystów z milczeniem. Myślał nad tym, jaka byłaby najlepsza wymówka do przeniesienia Vogela.

- Nie bardzo wiem, co mogłoby ich skłonić do przeniesienia ich do bloku specjalnego - Egon podrapał się po głowie. - Albo byśmy musieli rozpieprzyć cały blok, w którym siedzi Vogel, albo wpłynąć na pryncypała jakoś.

Gladiator zabębnił na blacie stołu wielkimi paluchami.

- Ja nie wpłynę w żaden sposób na starego, to poza moją działką - rzekł wreszcie. - Opcja z pożarem jest słaba, bo może zagrozić Ulrichowi. A i druga sprawa, w lochu mało co się może palić.

Mruknął niezadowolony.

- No chyba, że… W dzień akcji sfabrykujemy jakiś list, glejt albo coś. Żeby wyglądało dobrze. I przekażemy Rolfowi albo innego starszemu ze strażników, że to przyszło z góry. Ale też nie najlepsze. Albo… Moglibyśmy poszukać, który odpływ z kanałów jest bloku, gdzie siedzi Vogel. Moglibyśmy coś tam wrzucić wyjątkowo śmierdzącego, to wypłoszy klawiszy do drugiego. Ewentualnie by Vogelowi coś podrzucić do celi, jak palec trupa albo coś, co wygląda na talizman.

Odniósł się jeszcze do pozostałych spraw:

- Łasica może się ukryć na ulicy, ale ja nie tak łatwo - rzekł, mając na myśli swoją posturę. - Jak faktycznie będę się musiał ukrywać w mieście, to tylko nocą będę wychodzić.

- A do kucia Strupas nadaje się idealnie. Tylko przyturlać się do miasta z powrotem musi. A może i nawet Kornas by się na coś przydał, przecież krwią nie broczy i na łożu śmierci nie leży. Kucie muru to przecież nie robienie toporem.

- Z tego co mówił Sebastian to nie jest z nimi za dobrze. To coś miało usyfione szpony i rany się paskudzą. Lepiej ich zostawić w łóżkach póki co. - Karlik zaoponował na taki pomysł by od ręki użyć byłych towarzyszy Egona z walki z podziemną poczwarą. Wciąż byli w zbyt kiepskim stanie aby się do czegoś nadawali.

- To może Silny? - zaproponowała Łasica zerkając na grubasa który był prawą reką ich przywódcy.

- Silny na zmianę ze Strupasem pilnuje Gustawa. Jak Strupas wyjechał to został Silny i Sebastian. Ale będę się z nimi widział jutro. To zobaczę. - logistyk miał wątpliwości czy w tak mocno naciągniętym grafiku na tak niewiele osób udałoby się zwolnić Silnego przed powrotem garbusa do miasta.

- A ten list to tak, to mi się podoba. Mogłoby się udać. Ale to musiałoby wyglądać tak jakby przyszło z ratusza. I przydałoby się jakieś pismo na wzór. Aby złapać charakter pisma, podpis i pieczęć. Bez tego lipa. Zwłaszcza, że trzeba by wysłać je do komendanta kazamatów a ten pewnie wie jakie pisma zwykle przychodzą z ratusza. - grubego kultystę bardziej zainteresował wątek sprokurowanego listu. Jakby to uznał za coś rokującego nadzieję na sukces. Chociaż było to obwarowane pewnymi detalami.

- Jak coś z jakimiś pismami to nie do mnie. Ja się na tym nie znam. Poza tym jak kończę to już jest raczej po godzinach urzędowania skrybów. - włamywaczka uniosła dłonie w nieco żartobliwie obronnym geście. W końcu jako dziewczyna z ferajny miała wiele przydatnych na ulicy umiejętności ale jej ręka piórem się nie skalała.

- Myślę, że Pirora ma ostatnio chody w ratuszu. Porozmawiam z nią na ten temat. Jakby zdobyła taki list mogłoby nam to nieźle pomóc. - skarbnik zboru zamyślił się nim wymruczał swoją odpowiedź.

- No dobra - Egon pokiwał gorliwie głową. - Zatem to wszystko to robota Pirory będzie? Będę czekał w takim razie na to, jak odpowiecie. I jak Pirora już ten list zmajstruje.

Po czym Egon powstał.

- Idę do Cichego, muszę z nim pogadać, żeby mnie zaprowadził - rzekł. - Jak mamy rozpocząć ten interes, to musimy zaczynać od dzisiaj.

I skinął głową na Karlika i Łasicę, po czym zaczął wychodzić.

- Pirora może mieć okazje zdobyć taki list. Ale to dopiero będzie pierwszy etap. - powiedział Karlik zaznaczając, że rola nie ogranicza się do udziału blondynki z Averlandu.

- To ja też będę już iść. Idę wreszcie zrobić dupen klapen. Wykańcza mnie ta uczciwa robota. To nie dla mnie. - Łasica też wstała i podeszła do wieszaków gdzie zostawiła swój płaszcz.

* * *

Backertag; późny wieczór; magazyn Giergievów


Egon


Po wyjściu, skierował swoje kroki do magazynu, gdzie zazwyczaj urzędował Cichy. Wiedział, że przemytnik będzie zajęty sprawami, stąd też spodziewał się go jeszcze zastać na nogach. Egon jednak koniecznie potrzebował zobaczyć się z nim jeszcze dziś.

Jak Egon wyszedł na zewnątrz był już późny wieczór. Właściwie to już niedaleko było do północy. Szedł więc przez prawie ciemne i zawalone śniegiem miasto. Do tego wiatr wiał dość mocno zwiewając luźny śnieg jaki nie zdążył przymarznąć i ciskał go w przechodniów. A tych już prawie nie było. Zwykle szedł sam i z rzadka mijał jakąś postać. Musiał jeszcze przejść do tej części miasta gdzie familja Vasilija miała swój magazyn. Ten też jawił się jako kanciasta bryła ciemności. Chociaż w jednym z okien jeszcze paliło się światło. Jak zastukał w drzwi wejściowe przez dłuższą chwilę nic się nie działo. Stał po ciemku przed drzwiami zawiewany śniegiem z zasp. W końcu jednak usłyszał otwierane wewnętrzne drzwi ganku i kroki do zewnętrznych.

- Czego?! - krzyknął z wnętrza raczej mało przyjazny głos. Ale nie należący do Vasilija. Mało kto jednak cieszyłby się z intruzów jacy przybywali o tej porze.

- To ja, Egon - zawołał gladiator. - Przyszedłem pogadać z Cichym o interesach.

Egon niezbyt się przejął nieprzyjaznym głosem. Mało kto był w dokach, kto mógł równać się jemu samemu w bitce, a ludzie Cichego znali go. Potrzebował albo zostawić wiadomość, albo pogadać z samym Cichym. Spodziewał się, że kucie zajmie im nieco czasu, więc potrzeba było zacząć czym prędzej. Choćby od jutra.

- Poczekaj! - odparł pewnie jeden z ludzi Vasilija. Jaki po ciemku pewnie miał trudność z rozpoznaniem kto stoi na zewnątrz. A gladiator usłyszał znów kroki, tym razem odchodzące. Stał tak chwilę nim kroki wróciły. Tym razem ze szczękiem otwieranych drzwi. - Wejdź. - odparł jakiś mężczyzna w samej koszuli ale jeszcze w spodniach. Machnął ręką aby zachęcić go do wejścia. Po czym szybko zamknął drzwi aby odciąć atak nocnego mrozu.

- Poczekaj tu, szef zaraz zejdzie. - powiedział przewodnik wskazując na stół przy jakim siedziało jeszcze dwóch jego kolegów. Vasilij faktycznie nie kazał długo na siebie czekać. Zszedł po schodach i przyszedł do izby.

- Egon? Co tak późno? Coś się stało? - zapytał ubrany też w samą koszulę i spodnie. Na stopach miał tylko kapcie więc wyglądał jakby już szykował się do snu.

- Ja tylko na chwilę - rzekł Egon. - Sprawa taka: z Łasicą znaleźliśmy właz i sprawę z kazamatami czym prędzej zakończyć trzeba. Jako że będziemy uciekać kanałami, to potrzebuję i ja przepatrzeć. Ostatnim razem nie byłem z wami, kiedy żeście z Trójhakiem te kanały rozeznawali, więc potrzebuję, żebyś mnie tam zaprowadził. Zobaczę, czy mogę przez ten wasz grajdół się przecisnąć a jak nie, to czeka mnie tam robota, będę musiał poszerzyć przejście.

Odchrząknął i podsumował:

- Czym prędzej, tym lepiej. Kiedy pasuje nam, żebyś mnie zaprowadził na miejsce? Teraz, jak tego cholernego cudaka w kanałach nie ma, to spokojna głowa, nie stanie się nic.

Vasilij machnął na swoich ludzi aby ci wyszli ledwo Egon coś zaczął mówić o włazie i Łasicy. Zanim skończył byli już w izbie tylko we dwóch. Wtedy brodaty szatyn przeczesał palcami swoje włosy i pokiwał ze zrozumieniem głową.

- Oni nie sa wtajemniczeni w nasze sprawy rodzinne. I wolałbym aby tak zostało. - zaczął wskazując na drzwi jakie zamknęły się za jego ludźmi. - I mówisz, znaleźliście z Łasicą właz? Dobrze. Bardzo dobrze. To można coś teraz zacząć działać. No ale… - same wieści ucieszyły go nie mniej niż niedawno Karlika. Pokiwał głową i uśmiechnął się jednak zająknął się i obrzucił spojrzeniem całą, masywną sylwetkę kolegi.

- No tak. Duży jesteś. A tam jest ciasno. Kornas i Silny nawet nie próbowali. Od razu widać było, że są za duzi. Ja i Versana próbowaliśmy ale za stromo było. Tylko Łasica i Trójhak dali radę. Co prawda jakby dawać dyla to z góry na dół to łatwiej. No ale i tak duży jesteś. No nie wiem… Ale można spróbować. Przyjdź jutro po robocie. Zaprowadzę cię. Dzisiaj cały dzień z chłopakami ogarnialismy “Koguta”. To zmachani jesteśmy. Ale jakbyś jutro przyszedł wcześniej to tak, mogę cię zaprowadzić. - Vasilij powiedział coś podobnego jak wcześniej Łasica o tym podziemnym wejściu do kanałów. Czy raczej zejściu jakby zwiewać z lochów. Ale okazał życzliwość i zrozumienie. Miał jednak wątpliwości czy Egon który wcale nie był drobniejszy niż Silny albo Kornas dałby radę się przecisnąć tamtędy.

- W takim razie ustalone - Egon pokiwał głową. - Jutro czekaj na mnie po robocie. Wezmę jakieś narzędzia i się przyjrzymy.

I pożegnał się z kompanem skinieniem głowy. Odwrócił się na pięcie i poszedł już do swojej nory.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline