Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2007, 01:41   #35
Zirael
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
- Rozumiem. Yvonne, wygląda na to, że przyda się Twoja pomoc. - odrzekł Yureaven. - Jeśli to wam wystarczy, ruszajcie. Jeśli nie, weźcie jeszcze kogoś, i ruszajcie. Acha, magowie zostają pilnować plugawca.
Wywołana Yvonne, elfka o drobnej buzi i związanych w koński ogon blond włosach sięgających ramion, bez słowa wyszła z grupy elfów i stanęła obok Dywagacji i zasiadającej na jej grzbiecie Viconii. Pozwoliła, by jej szczery uśmiech mówił sam za siebie. Po wypowiedzi Viconii do grupy dołączył jeszcze jeden elf, tym razem mężczyzna o krótkich czarnych włosach i piwnych oczach.
W towarzystwie elfów dwa leśne stworki wyruszyły w stronę wieży. Droga niczym szczególnym się nie wyróżniała. Drzewa nie rosły ani gęściej, ani rzadziej niż gdzie indziej, krzewy pojawiały siętu i ówdzie, nie było jednak potrzeby sięprzez nie przedzierać. Wprawne oko i tutaj było w stanie dostrzec ślady bytności demonów, nie różniące się zbytnio od tych poprzednich.
Dotarcie do wysokiej na cztery kondygnacje lekko stożkowatej wieży z czarnego, ciosanego kamienia zajęło około pół godziny. Przez całą drogę elfy nie odzywały się. Na miejscu Yvonne przyłożyła palec wskazujący do ust w uniwersalnym geście uciszenia, po czym podeszła do drzwi, a właściwie łukowato zakończonego otworu w ścianie, w którym kiedyś zapewne drzwi się znajdowały. Po oględzinach stwierdziła, że "wejście jest czyste", po czym weszła do środka. Viconia z Dywagacją podążyły za swoją przewodniczką, aby ich oczom ukazała się wysoko sklepiona okrągła komnata, średnicy około 15 metrów. Po lewej stronie widoczne były spiralne schody, prowadzące zarówno na górę, jak i w dół. Wąskie okienka wpuszczały niewiele światła. Gdy oczy przyzwyczaiły się już do półmroku, śmiałkowie zauważyli dwie zniszczone szafki, resztki czegoś, co musiało być komodą, i nadgniłe pozostałości niegdyś królewsko purpurowego dywanu. Tak jak przewidywał Yureaven, całe pomieszczenie udekorowane było setkami pajęczyn i porozrzucanymi dookoła nadpruchniałymi fragmentami nóg od krzeseł, szuflad, i innych części umeblowania, o nierozróżnialnych już kształtach. Całości dopełniał nieprzyjemny, wilgotny zapach grzyba i nienaturalna wręcz cisza, w której każdy krok odbijał się zwielokrotnionym echem.

((Spotnijcie sobie. Oczywiście w każdej chwili jak odczuwacie potrzebę rzucić za cokolwiek, śmiało to róbcie. Najwyżej uznam, że rzut był nieadekwatny i zignoruję wynik Poza tym uściślijcie czy oby na pewno wzięliście tylko Yvonne, czy kogoś jeszcze))
 

Ostatnio edytowane przez Zirael : 06-09-2007 o 10:38.