Abdel przypatrywał się, jak ludzie prowadzeni przez Steliosa wpadają przez wyrwę w murze z okrzykiem na ustach. Za krótką chwilę ujrzał Adama, pędzącego z mieczem w ręku w strone jednego z pięciu strażników. Abdel chciał użyć wybuchającej strzały, ale szybko sojusznicy i wrogowie zmieszali się w jeden tłum walczących i pomysł stał się zbyt ryzykowny. Opuścił łuk i przypatrywał się całemu zajściu z oddali.
***
Adam z trudem tłumił w sobie niecierpliowść, czekając aż pierwsza grupa zrealizuje założenia taktyczne. Toteż z entuzjazmem i uczuciem ulgi przyjął odgłos wybuchu i widok rozrywanej kraty. Nie zastanawiając się długo, dobył miecza i wpadł za mury zaraz za Steliosem i z okrzykiem na ustach. Wybrał cel i popędził w jego stronę, szykując się do zadania ciosu. Strażnikowi najwyraźniej udzieliło się oszołomienie jego towarzyszy i dopiero w ostatniej chwili zareagował na atak Adama. Jakkolwiek sparował cios mieczem, był on na tyle spóźniony, że stracił równowagę, o mały włos nie wypuszczając oręża z dłoni. Adam nie czekał aż strażnik dojdzie do siebie i kontynuował natarcie nie dając przeciwnikowi chwili wytchnienia. Ten robił co mógł, jednak nie był w stanie wyrwać się z głebokiej defensywy i w końcu ugiął sie pod naporem zajadłych ataków. Jedno z cięć rozpruło mu brzuch, wydostając trzewia na zewnątrz. Adam dobił leżącego na chodniku strażnika, aby zaoszczędzić mu cierpień i otarł pot z czoła. Wytarł miecz o szaty pokonanego wroga i rozejrzał się, czy przypadkiem w pobliżu niema jego brata.