Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-09-2007, 17:25   #91
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
Ranulus oddał strzał chwilę po Morfiku celując również w jedno z okien. Kolejna strzała powędrowała w okolice drzwi. Wybuchy strzał niosły się szerokim echem, a może to tylko tak się jemu wydawało. Sięgał po następne pociski... ostrzeliwał bez ustanku okiennice. Co jakiś czas do jego uszu dobiegały jęki rannych i umierających strażników... Miał tylko nadzieję, że to całe zło które uczynił ma jakiś sens.
***
Przez rozwaloną kratę śmignęła jedna strzał trafiając w ramię oszołomionego strażnika. Mężczyzna wbiegł za mur sięgając kolejnej strzały, przykucnął. Przymierzył dokładnie i wystrzelił. Tym razem strażnikowi przebił tchawicę. ten padł na ziemię i zacharczał. Wrzasnął z radości...
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline  
Stary 03-09-2007, 20:53   #92
 
Moldgard's Avatar
 
Reputacja: 1 Moldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemu
Yyaaaaaaaaaaaa!- wykrzyczał Moldgard aby nie odruzniać się od grupy szarżujących barbarzyńców. Gdy tylko doszło do zbliżenia atakował bez zastanowienia razem z chłopem który wspomagał go widłami. 1 atak ranił strażnika po lewej stronie w noge, topór przebił się przez skóre aż do kości która wytrzymała potęrzny cios. Nie czekał na reakcje innego przeciwnika który własnie zamachiwał się aby zadać cios w niego, sztylet który tkwił w lewej dłoni przeszył brzuch wroga lekko go raniąc i dekoncentrując.
*****
Chłop po ataku Moldgarda dobił rannego już strażnika w noge, trafiając go w klate, cios który podczas szarży zyskał na sile przebił ciało owego stróża który w ciągu kilku sekund osunął się na ziemię martwy.
 
__________________
Quick! Like a Shadows we must be!
Moldgard jest offline  
Stary 03-09-2007, 21:32   #93
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Morfik slyszal jeki i krzyki straznikow, ktorzy gineli powolnie i w straszliwych meczarniach. Chociaz czul sie z tym okropnie strzelal dalej. Chcial aby to wszystko juz sie skonczylo. Wrocilby na swoja farme i zyl w spokoju do konca swoich dni. Lecz niestety zanosilo sie na to, ze nie bedzie dane mu zyc w spokoju. Wreszcie zbiegli sie straznicy i inni ludzie aby ugasic plomien. Morfik uwazal aby nikt go nie zauwazyl wiec przestal strzelac.
***
Markus krzyczac wybiegl z reszta ludzi. Stanal na tylach. Znalazl sobie odpowiedni cel. Byl nim jeden ze straznikow stojacych przed nimi. Markus naciagnal cieciwe i strzala poleciala prosto w strone straznika. A dokladnie jego brzuch.
 
Morfik jest offline  
Stary 03-09-2007, 23:52   #94
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
Guldrig usiadł przy ognisku wraz z wojami i podjął:
- Panowie, skończyliśmy budowę, więc możemy tej nocy świętować. Jutro spędzimy tu cały dzień i całą noc. Następnie spalimy halę i zniszczymy wszystko, cośmy tu wznieśli...Ruszymy dalej. Król czeka! - ostatnie dwa słowa niemalże wyrechotał nie mogąc już powstrzymać śmiechu. Jego żołnierze pili (co prawda tylko wodę, ale zawsze) i jedli pieczone mięso weseląc się, że nareszcie ukończyli pracę. Podbudowawszy swoich wojowników Guldrig zamyślił się...
 
Ra6nar jest offline  
Stary 05-09-2007, 02:19   #95
 
Astaroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
Abdel przypatrywał się, jak ludzie prowadzeni przez Steliosa wpadają przez wyrwę w murze z okrzykiem na ustach. Za krótką chwilę ujrzał Adama, pędzącego z mieczem w ręku w strone jednego z pięciu strażników. Abdel chciał użyć wybuchającej strzały, ale szybko sojusznicy i wrogowie zmieszali się w jeden tłum walczących i pomysł stał się zbyt ryzykowny. Opuścił łuk i przypatrywał się całemu zajściu z oddali.

***

Adam z trudem tłumił w sobie niecierpliowść, czekając aż pierwsza grupa zrealizuje założenia taktyczne. Toteż z entuzjazmem i uczuciem ulgi przyjął odgłos wybuchu i widok rozrywanej kraty. Nie zastanawiając się długo, dobył miecza i wpadł za mury zaraz za Steliosem i z okrzykiem na ustach. Wybrał cel i popędził w jego stronę, szykując się do zadania ciosu. Strażnikowi najwyraźniej udzieliło się oszołomienie jego towarzyszy i dopiero w ostatniej chwili zareagował na atak Adama. Jakkolwiek sparował cios mieczem, był on na tyle spóźniony, że stracił równowagę, o mały włos nie wypuszczając oręża z dłoni. Adam nie czekał aż strażnik dojdzie do siebie i kontynuował natarcie nie dając przeciwnikowi chwili wytchnienia. Ten robił co mógł, jednak nie był w stanie wyrwać się z głebokiej defensywy i w końcu ugiął sie pod naporem zajadłych ataków. Jedno z cięć rozpruło mu brzuch, wydostając trzewia na zewnątrz. Adam dobił leżącego na chodniku strażnika, aby zaoszczędzić mu cierpień i otarł pot z czoła. Wytarł miecz o szaty pokonanego wroga i rozejrzał się, czy przypadkiem w pobliżu niema jego brata.
 
Astaroth jest offline  
Stary 05-09-2007, 20:15   #96
 
Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 Grom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znany
Krata szybko stanęła otworem. Ludzie, którzy weszli do środka wsparli Abdela i Moldgarda w walce i w mgnieniu oka pokonali pięciu strażników. Stelios, dowódzca tej grupy uderzeniowej, postanowił wyjawić wam resztę planu.
-To już prawie koniec, bracia. Widzicie ten dym? To koszary. W koszarach śpią wszyscy żołnierze, no, prawie wszyscy. Nie będziemy mieli teraz problemu z zajęciem miasta. Musimy teraz zwartą grupą iść do przodu - łucznicy na tyłach, wojownicy z przodu. A teraz dokopmy tym świniom! - powiedział Stelios, prowadząc was w stronę dymu.
* * *
Grupa uderzeniowa dotarła do koszar bez problemu. Na miejscu zastali oni tlący się wciąż budynek oraz około piętnastu strażników, którzy go gasili. Mieszczanie na ich widok od razu uciekli. Została tylko ta piętnastka. Już te dwie drużyny miały na siebie naskoczyć, gdy z góry coś spadło...
* * *
Morfik, Ranulus
Czekając na swych pozycjach, obserwowaliście palący się budynek. Nagle zauważyliście Abdela Grimma i Moldgrada oraz Steliosa wraz ze swymi ludźmi.
*A więc krata poszła. - pomyśleliście wspólnie. Mieszczanie niemal natychmiast uciekli. Z koszar nie wyszedł nikt - wasze uderzenie zabiło tych wszystkich, którzy tam spali. Dwie drużyny miały się właśnie zetrzeć w walce, gdy zauważyliście Brada, który zrzuca coś z dachu jednego z budynków naprzeciwko koszar...
* * *

Abdel Grimm, Moldgard
Ekipa która wpadła przez kratę podbudowała wasze serca. W mig rozprawiliście się z garstką strażników i po wysłuchaniu Steliosa ruszyliście za nim wprost do koszar, wykończyć niedobitków. Droga, którą musieliście pokonać już trzeci raz tej nocy, wydawała się teraz krótka jak rzut beretem. W kilka chwil stanęliście przed potężnym, masywnym budynkiem, który lekko się jeszcze tlił. Stelios powiedział tylko "Zetrzeć ich w proch!" i gdy chcieliście to zrobić, zobaczyliście spadające z nieba ciało. Upadło dosłownie przed wami, zatrzymując obie drużyny.
-A to co? - powiedział Stelios, gdy ciało upadło mu pod nogami. Spojrzeliście równo w górę - na jednym z budynków stała masywna postać. Księżyc wyszedł właśnie zza chmury, a deszcz przestał padać. Światło księżyca oświetliło teraz tą postać - poznaliście w niej Brada.
-Stać! Jesteście otoczeni! Z tyłu za sobą macie moich dwóch strzelców, którzy mogą was łatwo zabić waszą własną bronią - wybuchającymi strzłami. Jeśli ogień was nie zabije, zrobi to Stelios i jego oddział. Jesteście okrążeni i opuszczeni - wasi dowódcy nie żyją! - zauważyliście wyraźny strach na twarzach strażników. Rzeczywiście, ciało leżące na ziemi miało ubranie inne niż pozostali strażnicy, było ładniejsze i bardziej dostojne. Teraz jednak wyglądało jak kawałek szmaty - ciało było tak zmasakrowane, że przy upadku prawie się rozleciało. Nie pozostawiało to wątpliwości - to on rozkazał zabić rodzinę Brada. Zemsta starego żołnierza była straszna. Strażnicy rzucili broń i poddali się natychmiast po zidentyfikowaniu zwłok.
* * *

Gdy strażnicy trafili do więzienia, wy zostaliście wraz ze swoimi ludźmi na pobojowisku, gdzie zostało wezwane zebranie.
-Me serce się raduje - pokonaliśmy strażników i zdobyliśmy miasto. To jest najwspanialsze co mogło się nam przytrafić. Zuchwali strażnicy zginęli lub zostali uwięzieni, a ludność została oswobodzona od tyrani tutejszych dowódców. Jesteście tutejszymi bohaterami i dziękuję wam za wszystko. Muszę jednak was opuścić. Król przyśle tu niedługo swe wojsko. Sami nie utrzymamy miasta. Potrzebujemy pomocy. Dlatego udam się do miasta najemników i znajdę ludzi chętnych do walki ramię w ramię z nami o wolność. Zostawię z wami Steliosa, jednak to nie on będzie waszym nowym dowódcą. Sami wybierzcie spośród siebie dowódcę - kogoś, kto odznacza się spośród was urodzonym talentem do walki. Kogo wybierzecie? Decyzjępozostawiam wam. Jutro skoro świt ruszę do Arsh-fal. Obym miał do kogo wracać. Bywajcie przyjaciele! - powiedział Brad. Słowa te brzmiały tym razem jak prośba, nie rozkaz. Wysłuchał do końca, co macie do powiedzenia i ruszył na swą farmę. Czekała go długa podróż...
* * *

Guldrig Stonecutter
Zamyśliłeś się i nie widziałeś nawet jak szybko minął czas. Byłeś wpatrzony w gwiazdy, prawdopodobnie rozmyślając nad losem swoim i swych mężnych wojowników. Gdy się ocknąłeś, zobaczyłeś swych ludzi gaszących ognisko. Kilku z nich przygotowywało sobie posłania, niektórzy udali się już nawet na w pełni zasłużony odpoczynek...
 
Grom jest offline  
Stary 05-09-2007, 21:20   #97
 
Moldgard's Avatar
 
Reputacja: 1 Moldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemu
Moim skromnym zdaniem dowódcą powinien zostać Stelios. On nas poprowadził wraz z Bradem ku zwycięstwu, w każdym razie nie składam swojej kandydatury, umiem dowodzić jedynie na farmie chłopami. Po tych paru słowach poszukał jakiegoś siedziska po czym usiadł wytarł broń oraz czoło z potu i krwi wrogów, po czym zdjął zbroje strażnika odkładając ją na bok i czekając na wypowiedzi kompanów.
 
__________________
Quick! Like a Shadows we must be!
Moldgard jest offline  
Stary 05-09-2007, 21:40   #98
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
Ranulus wydostał się ze swej kryjówki, nieco roztrzęsiony. Nigdy wcześniej nie zabijał, a teraz uśmiercił wielu strażników. Cieszył go tylko dwa fakty, już było po wszystkim i nie widział twarzy zabijanych... *Dowódca? o nie na pewno nie ja...*
-Steliosie ty bądź naszym przywódcą, znasz się na strategii, walce... Masz doświadczenie w przeciwieństwie do nas- Tu chłop zamilknął, nie wiedział czy chce posiąść takie doświadczenie. *Robimy to w dobrej sprawie* tłumaczył sobie...
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline  
Stary 05-09-2007, 22:29   #99
 
Astaroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
Po szybko wygranej potyczce Abdel pomachał do brata, aby ten go szybciej zauważył. Adam uśmiechnął się i podbiegł do niego, klepiąc brata w ramię.
- Już myślałem, że postanowiliście sami się zabawić ze strażnikami. - powiedział wesołym głosem - Myślałem, że uschnę z nudów za tymi murami.
Abdel spojrzał na niego karcącym wzrokiem, po czym odrzekł:
- To nie zabawa Adamie. Damien Mactare poległ, ale to mógł być równie dobrze każdy z nas. Adam zafrasował się na chwile, ale zaraz odzyskał rezon:
- Za to Ty jesteś cały braciszku. - uśmiechnął się i zaraz dorzucił - Chociaż troche zbladłeś od czasu gdy cię ostatni raz widziałem. Abdel w pierwszym momencie nie wiedział o co Adamowi chodzi, ale zaraz zrozumiał, że to przytyk do jego obmytej ze smoły twarzy. Adam roześmiał się serdecznie i jeszcze raz poklepał brata po ramieniu.
- Eeech... - westchnął Abdel i tylko pokręcił głową. Kochał tego urwisa. Mimo, że jego brat często zachowywał się niestosownie do sytuacji, to jednak budził podziw swoją niezmienną pogodą ducha niezależnie od sytuacji. Dalszą rozmowę braci przerwał Stelios swoim zawołaniem: "Musimy teraz zwartą grupą iść do przodu - łucznicy na tyłach, wojownicy z przodu. A teraz dokopmy tym świniom!" Adam jako władający mieczem popędził do przodu, podczas gdy Abdel ze swoim łukiem szedł w ostatnim szeregu. Po kilku minutach marszu grupa osiągnęła pozycję koszar. Oczom rebeliantów ukazał się dymiący budynek, z którego dochodziły krzyki konających. Pozostała garstka niedobitków nie przejawiała nawet pozorów ducha bojowego i wydawało się, że bitwa bedzie tylko formalnością. Jednak niespodziewane pojawienie się Brada wyjaśniło całą sytuację. Abdel spojrzał na szczątki zmasakrowanego dowódcy i odwrócił głowę z obrzydzeniem. Adam podszedł do niego i powiedział:
- Wygląda na to, że nasz sołtys miał długa pogawędkę z dowódcą garnizonu. Abdel spojrzał na niego surowym wzrokiem. Tym razem nie był w nastroju do żartów.
- Mógłbyś w końcu dorosnąć. Chodźmy. - powiedział do Adama, widząc, że szykuje się małe zebranie. Abdel wysłuchał uważnie słów sołtysa, przytakując gdy ten wspomniał o zwerbowaniu posiłków w Arsh-fal. Zdziwił się jednak, że to nie Stelios ma być dowódcą w mieście. Wydawał się być naturalnym kandydatem na zastępstwo za Brada. Najwyraźniej inni też podzielali jego zdanie. Zarówno Moldgard jak i Ranulus bez wahania wskazali na Steliosa. Abdel poczuł, że teraz on powinien coś powiedzieć, więc zabrał głos jako następny:
- Zgadzam się z przedmówcami. Dowodzić powinien ktoś z największym spośród nas doświadczeniem wojennym. A ja nikogo takiego poza Steliosem nie widzę. - Abdel spojrzał w jego stronę i skinął porozumiewawczo głową - Masz moje pełne poparcie.
 
Astaroth jest offline  
Stary 06-09-2007, 14:07   #100
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Gdy Morfik wyszedł z kryjówki, zauważył Markusa stojącego z tyłu. Podszedł do niego. -I jak? Wszystko w porządku?- zapytał. -Dziwnie się czuję. Z jednej strony czuję radość z powodu wygranej ale z drugiej strony źle czuję się z tymi wszystkimi ludźmi na sumieniu. Nie wiem czy to wytrzymam.- powiedział Markus i usiadl na ziemi. -Dasz sobie radę. Odpocznij chwile.- powiedział Morfik i poszedł w strone swoich towarzyszy. Nie powiedział tego Markusowi ale czuł się tak samo jak on. Niby coś osiągnęli zdobywając miasto, ale musiał zabić tyle osób. Wreszcie podszedł do towarzyszy. Gdy Brad przestał mówić, Morfik w spokoju wysłuchał jakie kandydatury przedstawiają jego towarzysze. W pełni się z nimi zgadzał. Nikt oprócz Brada i Steliosa nie miał doświadczenia z dowodzeniem jakąś grupą. -Ja również zgadzam się z moimi towarzyszami. Stelios powinien zostać naszym dowódcą.
 
Morfik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172