Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2021, 10:57   #42
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Wspólnie z Asderuki

Dresden przechadzał się przyglądając każdemu skrawkowi pomieszczenia.
- Można opróżnić gruz bez magii, ale musieli gdzieś wynieść, a wchodząc tu nie widziałem nic takiego. - spokojnie wytłumaczył swoje spostrzeżenia. Skrobnął palcem po ścianie sprawdzając nieistniejący kurz między palcami.
- Czyste są nawet ściany. Ktoś zadał sobie bardzo dużo trudu. -

Czarne niczym Otchłań oczy spojrzały na rudowłosą. Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. - odpowiedział na kolejne pytanie, tym razem o magię. - po prostu chcę i mam, ale nie jest to takie proste. Może to dziwnie zabrzmi, ale wymaga to odpowiednich emocji suplementujących wyobrażenie efektu. - lekki grymas wystąpił ja jego twarzy, gdy przyznał się do emocjonalności co stało w kontrze do chłodnej, cynicznej postawy mężczyzny jaką prezentował codziennie. - A jak to działa u ciebie? Nie widziałem księgi zaklęć. -
Chyba zaskoczył (ponownie) rudowłosą. Uniosła brwi w niedowierzaniu.
- Nie pamiętam żeby kiedyś ktoś mi opowiadał o… Czymś takim. Magii wynikającej z emocji. Znaczy w zasadzie to mi tylko wychwalali pod niebiosa mojego pradziadka który przyniósł do naszego khem “rodu”, magię. Jestem powiązana z jotunami… gdzieś tam kiedyś tam. Do końca nie wiem co zrobił ale następne pokolenia sobie wzięły do serca pielęgnować tę moc. Z większym lub mniejszym skutkiem - dodała z kwaśną miną.

Cane taksował dziewczynę od stóp w podróżnych, wysokich butach ze sprzączkami, po rude loki spływające kaskadą z głowy. Choć opowieść dziewczyny spinała się z jego przypuszczeniami, to jednak filigranowa figura i niski wzrost powodowały, że nigdy nie wpadłby na takie pochodzenie magii w krwi dziewczyny. Wreszcie ponownie wzruszył ramionami akceptując swoją pomyłkę.
- Wszyscy operujemy tą samą magią, ja, ty, Gan, Maakor, a nawet Temujin, ale każdy z nas robi to na swój sposób. Często i zwykli pospolici chłopi w przypływie gniewu, czy innej złej emocji są w stanie rzucać najpotężniejsze klątwy. - W istocie, wszyscy czerpali z tego samego źródełka, ale każdy na swój sposób. A skoro o źródle mowa… spojrzenie ponownie padło gdzieś poza ściany, na dziedziniec.
- Nie musisz wejść w ogień żeby wiedzieć, że się sparzysz. Im więcej jesteś w stanie przewidzieć, tym mniej głupot możesz zrobić. Coś jak w grze w szachy. -
Tym razem Cane uśmiechnął się bardziej szczerze, a przynajmniej taką miał nadzieję. Nie chciał zrażać do siebie dziewczyny, ani tym bardziej zachowywać się wobec niej protekcjonalnie. Szczególnie jeśli widział różnice pomiędzy metodycznym działaniem, a pójściem na żywioł.
- Szachy są nudne - rudowłosa wydęła usta pokazując swoje nastawienie. - Za dużo siedzenia, za mało robienia. Jasne, dużo się myśli ale to nie ma nic wspólnego z faktyczną walką, którą niby ma przedstawiać ta gra.
- To kwestia perspektywy. - skonstatował. - Chodźmy do studni. - dodał zbierając się.


- ... spotkamy się kiedyś u studni i będziemy tacy młodzi... - zanucił Dresden zbliżając się do gnoma i półorka. - Co tam panowie? Nie mówcie, że życzenie się wam nie spełniło i chcecie odzyskać monetę? - zagaił spoglądając w dół.
- ...nasze wódki będą piękne, nam żony nie będą szkodzić... - zakończył nieco głośniej nuconą pieśń.
 
psionik jest offline